Kari z pędami bambusa

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2008-12-12 00:00

Warszawa nie ma szczęścia do korzennej kuchni azjatyckiej. Pod tym względem najbliższym godziwym adresem jest Londyn. Mamy tam swoich zdecydowanych faworytów. Przykro swoją drogą, że akurat nad Wisłą panuje taka orientalna posucha. Ale uwaga — nagle jesienią zaćwierkały nam wróbelki, aby koniecznie odwiedzić Galerię Bali. O wystrój wnętrza zadbano tu rzeczywiście w najdrobniejszych szczegółach — wszystko sprowadzono z Bali i z Jawy. Nienaganne są także maniery obsługi, także ich ubiór. Słoneczna Indonezja na Jasnej w mroczne grudniowe wieczory. Bingo!

W menu bogactwo potraw. Przybyliśmy akurat w nastroju delikatnie ostrawym. Chcieliśmy koniecznie posmakować indonezyjskie kari. Słyną z tego, że chociaż może mniej pikantne od swoich hinduskich kuzynów, są za to bardziej urozmaicone smakowo. Wybraliśmy Kare Merah — czerwone curry z kurczaka z pędami bambusa w kokosowych aromatach (49 zł). Danie było smakowo zjawiskowe, ale szkoda, że towarzyszący mu jaśminowy ryż delikatnie dygotał na chłodnych miseczkach. Zaczęliśmy szukać partnera w karcie win, by go rozochocić. Zdecydowanie wybijał się tam cenowo Chateau Petrus (1996) — 8900 zł. Mieliśmy jednak wrażenie, że nawet i on sam czuł się nieswojo w tym azjatyckim towarzystwie. Skromnie wybraliśmy tajskie piwo (14 zł) — i wszystkim było dobrze. Na pewno wrócimy!

Restauracja Galeria Bali

ul. Jasna 22

Warszawa