W 2024 r. kilogram eksportu polskich towarów był wart 2,85 euro, wynika z analizy danych Głównego Urzędu Statystycznego. To więcej niż rok wcześniej, gdy było to 2,78 euro.
Wzrost wartości jednostkowej sprzedaży za granicę to stały, co najmniej 20-letni trend. W 2004 r. przyrost wyniósł zaledwie ok. 80 eurocentów. Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej kilogram eksportu zyskał na wartości ponad 250 proc.
Jak duży to progres widać na tle gospodarki niemieckiej, do poziomu której staramy się doszlusować w wielu dziedzinach. Eksport sąsiada opiera się na towarach zaawansowanych, jak samochody, czy farmaceutyku i nadal daleko nam do niego pod względem wartości jednostkowej: w 2024 r. kilogram wart był niecałe 4,40 euro. Ale w ciągu ostatnich dwóch dekad wartość ta za Odrą zwiększyła się o niecałe 110 proc.
Coraz bardziej zaawansowani
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej mówi, że tego rodzaju dane można traktować jako jeden ze wskaźników zaawansowania sprzedawanych towarów, a zatem i całej gospodarki.
– Pomału ewoluujemy w kierunku kraju, który sprzedaje wyroby coraz bardziej przetworzone albo coraz bardziej kompletne. Takie produkty są po prostu droższe, więcej warte, i to widać w tego typu statystykach – mówi Piotr Soroczyński.
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku. Jak tłumaczy obrazowo, z Polski wyjeżdża mniej półproduktów, jak zboże, a więcej produktów gotowych, jak telewizory, konsole do gier, czy sprzęt AGD.
- Wartość kilograma eksportu to jedna z miar, inna to udział w eksporcie określonych grup towarów. Np. w przypadku branży high-tech wzrósł on z 5-7 proc. do nawet ponad 20 proc. w pewnym momencie – mówi Piotr Arak.
Lepsi w sprzedaży i produktywni
Wzrost wartości kilograma eksportu to nie tylko efekt sprzedaży bardziej zaawansowanych produktów. Jak zauważa Piotr Soroczyński, zmieniło się również podejście do sposobu przedstawiania oferty.
– Przestajemy sprzedawać towary na zasadzie byle dużo, byle hurtem, byle jak najwięcej, żeby zadowolić klienta ceną. Coraz większy nacisk w promocji polscy eksporterzy kładą na jakość, co pozwala im oczekiwać większej wartości – tłumaczy ekonomista KIG.
Piotr Arak dodaje, że dodatkowym atutem jest wzrost produktywności. Widać go w innych danych, np. w wielkości PKB na godzinę pracy. Tak liczona wydajność pracy rośnie w Polsce szybciej niż w rozwiniętych gospodarkach. Z wyliczeń przedstawianych ostatnio przez firmę doradczą EY wynika, że w latach 2019-24 produktywność pracy zwiększyła się u nas o 9,4 proc., a – dla porównania – w Niemczech o zaledwie 0,7 proc.
Zwiększona produktywność pozwala na tworzenie większej wartości przy tych samych lub nawet mniejszych nakładach pracy.
Według ekonomisty VeloBanku jeśli proces zaawansowania gospodarki, a tym samym jej eksportu, ma postępować, to produktywność nadal musi rosnąć. To jedyna droga w obliczu obecnych zmian demograficznych.
Dużo do zrobienia
Podobną opinię wyraża Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Podkreśla, że aby mówić o rosnącym zaawansowaniu eksportu, w polskiej gospodarce będzie musiała nastąpić zmiana modelu rozwoju, który do tej pory był oparty na konkurencyjności cenowej i mniej kapitałochłonnych inwestycjach przemysłowych. Inwestycje zagraniczne w Polsce również musiałyby być bardziej „intensywne technologicznie” niż obecnie, co prowadziłoby do bardziej zaawansowanej produkcji i eksportu.
Marek Wąsiński jest zatem bardziej ostrożny w interpretacji danych o wartości kilograma eksportu. Jak mówi, można liczyć i porównywać zmiany wartości jednostki eksportu, by określać jego poziom zaawansowania – ale w poszczególnych kategoriach produktów. Potraktowanie eksportu jako całości może być mylące ze względu na różną specyfikę towarów, o różnym poziomie zaawansowania technologicznego.
Dla eksperta PIE również lepszą miarą jest udział produktów z sektorów high-tech w eksporcie. I choć w pewnym momencie ten udział rósł, to, jak mówi Marek Wąsiński, w ostatnich latach nie widać dużych zmian.
- Ta miara wskazuje na stagnację Polski w ostatnich latach pod względem stopnia zaawansowania technologicznego eksportu, plasując ją powyżej Litwy czy Słowacji, ale poniżej Czech, Niemiec czy Włoch – podkreśla ekonomista PIE.