Nie sprawiajmy wrażenia, że w Polsce stosuje się nadmierne ilości antybiotyków — apeluje branża drobiarska.
Przez lata o polskiej branży drobiarskiej słychać było głównie w
kontekście jej rozkwitu. Produkcja rosła jak na drożdżach, jeszcze
szybciej eksport, a ukoronowaniem było zdobycie pozycji lidera w UE.
Pozytywny przekaz może się niedługo rozmyć. Wiele wskazuje na to, że
najbliższe miesiące upłyną branży na sporach i walce z nowym
konkurentem.
Chodzi o firmę Farmio założoną przez Roberta Niewiadomskiego, byłego
szefa Agros-Novy. W poniedziałek pisaliśmy, że Krajowa Rada Drobiarstwa
(KRD), reprezentująca około 70 proc. branży, poskarżyła się na reklamowe
hasło kurczaka Farmio „wolnego od antybiotyków” do Urzędu Ochrony
Konkurencji i Konsumentów, a teraz zaprzęga do walki również
weterynarzy, naukowców, ekspertów i federację konsumentów.
— W mojej ocenie i moich kolegów, którzy sprawują nadzór nad produkcją
drobiu w Polsce, należy uznać, że produkt jest bezpieczny. Nie budujmy
więc obrazu, że w Polsce stosuje się nadmierne ilości antybiotyków, bo
to nieprawda — mówi Jacek Boruta, dyrektor biura pasz, farmacji i
utylizacji Głównego Inspektoratu Weterynarii. Farmio uważa, że nie
chodzi o to, czy drób jest bezpieczny, bo w to nikt nie wątpi, ale o to,
czy antybiotyki zostały użyte w procesie produkcji. Prawo nie zakazuje
ich używania, ale zobowiązuje do zastosowania okresu karencji orez
definiuje, jakie są najwyższe dopuszczalne stężenia, by mięso było
bezpieczne dla konsumenta.
— Sprawdziliśmy produkty Farmio i znaleźliśmy pozostałości nikarbazyny,
która także jest lekiem i ma działanie podobne do antybiotyków. Jest
jedynie innym typem substancji — twierdzi Łukasz Dominiak, dyrektor
generalny KRD.
— Kokcydiostatyki [do których należy nikarbazyna — red.] to powszechnie
stosowane dodatki paszowe pochodzenia naturalnego.
Zdecydowana większość pasz, którymi karmione są kurczaki w Polsce i
Europie, je zawiera. Zgodnie z oficjalnymi publikacjami i przepisami
prawa substancje te nie są antybiotykami i są całkowicie bezpieczne dla
człowieka, zwierząt i środowiska — odpowiada Artur Węgłowski, wiceprezes
Farmio.
KRD mówi o straszniu konsumenta i wykorzystywaniu jego niewiedzy. Obawy
organizacji dotyczą postrzegania drobiu w kraju i za granicą. Zdaniem
jej przedstawicieli, mogą wpłynąć na poziom spożycia i eksportu oraz
odkurzenia dawnych stereotypów dotyczących faszerowania drobiu hormonami
i antybiotykami. Farmio tłumaczy natomiast, że pokazuje jedynie, jak
produkowany jest drób, i klient ma prawo to wiedzieć, a proces produkcji
pod jego szyldem przebiega bez antybiotyków.