Kolejne paliwowe kuszenie

Paweł Janas
opublikowano: 2007-08-06 00:00

Jan Kulczyk, walcząc o Tamoil, wraca do gry o ropę. Próba podjęta kilka lat temu w Polsce nie zakończyła się powodzeniem.

Jan Kulczyk, walcząc o Tamoil, wraca do gry o ropę. Próba podjęta kilka lat temu w Polsce nie zakończyła się powodzeniem.

To nie pierwsza przygoda Jana Kulczyka z sektorem paliwowym. Kilka lat temu to właśnie on rozdawał karty w PKN Orlen oraz w Grupie Lotos. Cieszył się przy tym dużym zaufaniem i poparciem ówczesnych elit politycznych, związanych z SLD. Biznesmen rozpoczął wtedy m.in. intensywne skupowanie na giełdzie akcji PKN Orlen, osiągając grubo ponadpięcioprocentowy udział w akcjonariacie giełdowej spółki. Przedstawiciele Kulczyk Holding weszli do rady nadzorczej Orlenu, a Jan Waga, ówczesny szef Kulczyk Holding, został jej szefem. Media przypisywały wtedy Kulczykowi m.in. podjęcie działań na rzecz doprowadzenia do fuzji płockiej spółki z węgierskim MOL. Media donosiły też wówczas o rzekomych próbach wspólnego z rosyjskim Łukoilem przejęcia Grupy Lotos (wtedy znanej jako Rafineria Gdańska). Kulczyk Holding zaprzeczał tym informacjom.

 Dobra passa nie trwała jednak długo. Pierwsze uderzenie przyszło ze strony władz państwowych dotychczas przychylnie patrzących na działania dr Kulczyka. Rząd, zaniepokojony rosnącymi wpływami biznesmena, usunął jego ludzi z orlenowskiej rady. Potem było jeszcze gorzej. Przyszły czasy komisji śledczej ds. Orlenu, która starała się podważyć autorytet biznesmena, oskarżając go — mówiąc w pewnym uproszeniu — o działania źle służące polskiej gospodarce. Wówczas Jan Kulczyk zrezygnował. Zaczął wyprzedawać akcje Orlenu i praktycznie zniknął z oczu polskim mediom (pomijając kwestie związane z życiem osobistym). Jego uwaga skupiła się natomiast na rynkach zagranicznych. Sporym zaskoczeniem stał się tu jego ubiegłoroczny powrót do gry w sektorze paliwowym, gdy wziął udział w przegranym przetargu na zakup akcji libijskiej firmy naftowej Tamoil.