Kolejowe fabryki dopięły swego

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2020-04-02 11:46
zaktualizowano: 2020-04-02 11:44

Zachowanie 1,5 m odległości utrudniłoby pracę m.in. producentom pojazdów szynowych, więc rząd szybko zmienił przepisy. Problemem są natomiast dostawy. Alstom już zatrzymał zakład.

Od dziś obowiązują przepisy dotyczące utrzymania 1,5 m odległości między stanowiskami pracy. W wielu zakładach to wyzwanie, któremu sprostanie graniczy z cudem.

Bezpieczeństwo pracy:
Bezpieczeństwo pracy:
Przepisy zmuszają pracowników do zachowania odstępu, by zmniejszyć ryzyko, że zarażą się koronawirusem. Niektórych działań produkcyjnych – związanych na przykład z montowaniem pociągu - w pojedynkę nie da się jednak bezpiecznie wykonać. Po interwencji organizacji kolejowych i budowlanych, rząd nieco zliberalizował swoje rozporządzenie.
fot. Regis Duvignau/Reuters/Forum

- Nie da się zastosować tej zasady podczas realizacji niektórych prac na rynku kolejowym. Część zakładów powinna więc właściwie już wstrzymać produkcję – mówi Adrian Furgalski, przewodniczący zarządu Railway Business Forum.

Problem dotyczy niektórych producentów systemów kolejowych oraz pojazdów szynowych. Ich przedstawiciele nie chcą jednak mówić o nim oficjalnie.

Maski, testy, rękawiczki

Adrian Furgalski napisał pismo do resortów zdrowia i infrastruktury z prośbą o zmianę przepisów. Zaproponował, by na stanowiskach, na których pracownicy nie mogą zachować 1,5 m odległości, dopuścić pracę z zastosowaniem masek, przesłon i innych środków ochrony osobistej. Wczoraj w tej sprawie zorganizowano także telekonferencję organizacji kolejowych i budowlanych z przedstawicielami Ministerstwa Infrastruktury. Reakcja była błyskawiczna. Rządowe rozporządzenie zostało zmienione. Wynika z niego, że zachowanie 1,5 m odstępu między stanowiskami pracy jest obowiązkowe, chyba że jest niemożliwe ze względu na charakter działalności, a pracodawca zapewnia środki ochrony przed COVID-19.

Przedsiębiorcy twierdzą, że już kupują maski, rękawiczki itp., by zabezpieczać pracowników. Jeden z rozmówców poinformował „PB”, że stara się także nabyć w Chinach tzw. szybkie testy.

- Jeśli uda się nam je kupić, przekażemy testy do laboratorium i będzie można przebadać naszych pracowników – mówi jeden z przedstawicieli firm kolejowych.

Zakłady chcą to robić, by ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Boją się, że jeśli ktoś zachoruje, będą musieli część załogi skierować na kwarantannę, a w skrajnym przypadku nawet zamknąć czasowo całą firmę.

Zerwane łańcuchy

Ryzyko ograniczenia lub zatrzymania produkcji nie wiąże się tylko z bezpieczeństwem. Przedsiębiorcy sygnalizują, że mają problemy z odbiorem produkowanych pojazdów i urządzeń, a także z dostawami materiałów i podzespołów.

- Jeśli w dłuższej perspektywie zakłócenia w terminach dostaw będą się nasilać, możemy zostać zmuszeni do gruntownej rewizji planów. Może się wówczas pojawić ryzyko czasowego wstrzymania produkcji. Obecnie jednak nie mamy takich planów – mówi Józef Michalik, członek zarządu Newagu.

Należąca do Alstomu fabryka Konstal w Chorzowie już została zamknięta na miesiąc.

- Decyzja wynika ze wstrzymania dostaw – informuje Rafał Piętka, odpowiadający za kontakty Alstomu z prasą.

Spółka odczuwała problemy z dostawą komponentów, a także dostarczaniem własnych wyrobów. Lwią część produkcji przeznacza na eksport, a w testach i odbiorach często muszą uczestniczyć pracownicy producenta i odbiorcy, co w warunkach ograniczeń migracyjnych jest trudne do zrealizowania.