Limity groźne dla branży
Czystsze powietrze to zwykle powód do radości, ale nie dla wszystkich. Decyzja Brukseli sprawiła, że polscy hutnicy nieprędko odetchną pełną piersią.
Hutnictwo, tak jak pozostałe sektory gospodarki, od dłuższego czasu cieszy się hossą i możliwością realizacji kolejnych inwestycji. Nad przemysłem stalowym zbierają się jednak ciemne chmury. Limity emisji dwutlenku węgla (CO2) przydzielone Polsce przez Unię Europejską są tak niskie, że mogą zahamować rozwój hutnictwa.
Szalone nożyczki
Komisja Europejska obcięła limity emisji dwutlenku węgla znacznie bardziej, niż się spodziewano. Co prawda, wiadomo było, że „ekologiczne” wymagania Unii wobec nowych krajów członkowskich będą wysokie, ale decyzja KE i tak zaskoczyła. Na lata 2008-12 Polska uzyskała uprawnienia do emisji 208,5 mln ton CO2 rocznie. To bardzo mało — aż 26,7 proc. mniej niż w latach poprzednich. Dla polskich hut oznacza to ograniczenie produkcji aż o 30 proc. Tymczasem w ostatnich latach branża i tak znacznie zmniejszyła emisję gazów. W ciągu 3 lat redukcja ta sięgnęła 16 proc. Cięcie praw do emisji CO2 jest tym bardziej bolesne i zaskakujące dla polskiego sektora hutniczego, że jego skala jest niezwykle wysoka jak na kraj będący tak krótko członkiem Wspólnoty. Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa podkreśla, że decyzja Brukseli może tylko zaszkodzić polskiemu hutnictwu. Jest ona tym bardziej kontrowersyjna, iż jako punkt wyjścia dla ustalenia przydzielonych naszemu krajowi limitów przyjęto poziom emisji CO2 z roku 2005. Tymczasem był to rok, w którym polskie hutnictwo notowało spadki produkcji — obecnie jest ona wyższa o ponad 40 proc.
Cios od Brukseli i rządu
Walka o wyższe limity jest ważna. Niskie spowodują nie tylko zachwianie stanu polskiego hutnictwa i wyhamowanie rozwoju, lecz mogą także zwiększyć dystans dzielący nas od bardziej konkurencyjnego i wydajnego hutnictwa azjatyckiego, które już dziś wyprzedza unijne i jest coraz bardziej ekspansywne na rynkach europejskich. Od decyzji Komisji Europejskiej można się jednak odwołać i wnioskować o przyznanie dodatkowych limitów. Jeszcze większe pole manewru mają wielkie międzynarodowe koncerny, które mogą przenosić produkcję i realizację podjętych inwestycji do innych krajów.
Plany hutników krzyżował też polski rząd. Propozycja, aby dzielić limity „po równo” między wszystkie sektory przemysłu, wywołała oburzenie. Również rządowy pomysł, by zamiast zgłaszanych przez sektor producentów stali limitów na poziomie prawie 15 mln ton rocznie, ustalać je, wyciągając średnią emisji z lat 2005 i 2006, staje hutnikom ością w gardle. Duże nadzieje pokładają zatem w powstającym rządzie Donalda Tuska. Już niedługo okaże się, czy wysokość limitów CO2 dla krajowego hutnictwa będzie dla niego kwestią priorytetową.
Polskie huty dodatkowo już od jakiegoś czasu same wprowadzają rozwiązania technologiczne, mające sprawić, że ich działalność będzie bardziej przyjazna dla środowiska.
— Nasze plany produkcyjne i inwestycyjne uwzględniają ograniczenie emisji CO2 jednakże mamy nadzieję, że uda się jeszcze te limity urealnić zarówno w skali kraju, jak i w stosunku do potrzeb sektora hutniczego — mówi Krzysztof Walarowski, członek zarządu Złomreksu.
Skąd ograniczenia?
Polska, podobnie jak inne kraje członkowskie, została zobowiązana do monitorowania i przestrzegania limitów emisji dwutlenku węgla. Dodatkowo, jako strona Protokołu z Kioto, musi zredukować produkcję gazów cieplarnianych do 2012 r. W roku 2007 r. kończy się pilotażowy okres monitoringu CO2 w polskich przedsiębiorstwach. Już za dwa miesiące będą one musiały regularnie prowadzić zestawienia emisji tego gazu.
zdaniem Eksperta
Po powietrzu przyjdzie czas na glebę
Polski przemysł hutniczy znajduje się w końcowej fazie przekształceń własnościowych. W ostatnich latach doszło do rewolucyjnych zmian w podejściu przemysłu hutniczego do ochrony środowiska. Proces ten jest spowodowany coraz ostrzejszymi normami środowiskowymi, które huty muszą spełniać, aby nie narazić się na ponoszenie wysokich opłat i kar środowiskowych. Wymusza to na hutach podejmowanie inwestycji zmierzających do ograniczenia emisji. W hutnictwie zwraca się szczególną uwagę na ograniczenie szkodliwej emisji gazów i pyłów do środowiska czy też na zmniejszenie zapotrzebowania na energię i wodę do celów produkcyjnych. Mniejszą wagę przykłada się natomiast na problematyki związanej ze skażeniem gruntów znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie hut. Wydaje się, że w najbliższych latach będzie to problem kluczowy, z którym podmioty inwestujące w branżę hutniczą będą się musiały zmierzyć. Już pojawiły się w sądach pierwsze pozwy odszkodowawcze przeciwko uciążliwościom powodowanym przez huty. Należy spodziewać się, że w najbliższych latach liczba spraw sądowych będzie rosła w lawinowym tempie. Wskazane jest więc podjęcie przez właścicieli hut działań prewencyjnych.
Tomasz Tatomir
radca prawny, kancelaria prawna Chałas i Wspólnicy
Izabela Tadra