Czterej wierzyciele są gotowi porozumieć się z dostawcą polskiego górnictwa, a jeden nie chce. Decydujące rozmowy odbędą się w tym tygodniu.
To najważniejsza faza rozmów śląskiego Kopeksu z bankami. Producent urządzeń dla górnictwa ma 600 mln zł zadłużenia kredytowego i nie jest w stanie go obsłużyć, bo jego finanse pogrążyła zapaść polskiego górnictwa. Według naszych źródeł, w tym tygodniu ma dojść do kluczowych negocjacji. — Z pięciu banków kredytujących tylko jeden nie zgadza się na porozumienie — mówi nasze źródło. Kopex ma kredyty w HSBC, ING, BGŻ BNP Paribas, PKO BP i Pekao. Żaden z banków nie wypowiada się oficjalnie. Nieoficjalnie słyszymy, że porozumienie z Kopeksem ma polegać na wyborze jednej z dwóch opcji: odsprzedaży długu z redukcją albo umorzeniu jego części z rozłożeniem spłaty na raty. Według naszych rozmówców, nie zgadza się na to tylko Pekao, a zgoda musi być jednomyślna. Zarząd Kopeksu nie komentuje. — Zaprezentowaliśmy bankom plan restrukturyzacji, który zaowocuje odzyskaniem rentowności przez firmę w 2018 r. — mówiła pod koniec czerwca Magdalena Nawłoka, odpowiedzialna za finanse w zarządzie Kopeksu. Jeśli zgody banków nie będzie, Kopeksowi może grozić bankructwo. Po samym pierwszym kwartale ma 20 mln zł straty netto i słabe perspektywy, skoro do uzdrowienia polskiego górnictwa droga niepewna i wyboista. Ratunkiem ma być Famur, czyli silny inwestor, a dawny konkurent. Problem w tym, że TDJ, właściciel Famuru, oświadczył wczoraj, że jego „dalsze zaangażowanie w Kopex zależne jest od banków”. Liczy prawdopodobnie, że dodatkowa presja zmiękczy Pekao.