Zawieszenie rozgrywek piłkarskich na czas pandemii oznacza zakręcenie kurka z pieniędzmi. To nie tylko brak przychodów z dnia meczowego, czyli głównie ze sprzedaży biletów, reklam stadionowych i pamiątek, ale także wpływów np. z wynajmu stadionowych powierzchni usługowych.
— Kluby tracą miliony złotych, ich sytuacja finansowa jest już bardzo trudna. Zarząd PZPN jest z pewnością świadomy, że konieczne są działania daleko wykraczające poza zaproponowany pakiet pomocowy, które efektywnie wspomogą funkcjonowanie klubów już teraz i uchronią je przed poważnymi problemami finansowymi. Czekamy na mądre i zdecydowane kroki — mówi Jakub Laskowski, dyrektor ds. prawnychi administracji sportowej Legii Warszawa.
Kontrowersyjna uchwała
Kluby to nie tylko piłkarze i zarządy, ale także nierzadko armia ludzi, których obecności w trakcie meczu się nie zauważa — trenerzy szkółek, specjaliści marketingu, działu IT, graficy, fotografowie. Tematem numer jeden w piłkarskim świecie są jednak wynagrodzenia piłkarzy. Nic dziwnego — z raportu „Piłkarska liga finansowa — rok 2018”, przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte, wynika, że stanowiły one zwykle 60-80 proc. kosztów, a niekiedy nawet więcej: w przypadku Legii było to 90 proc., a Wisły Płock — 129 proc.
— Ekstraklasa przesłała do PZPN projekt uchwały, która ma uregulować sytuację, dając klubom prawo do tymczasowego obniżenia wynagrodzeń piłkarzy. Na razie nie jest ona procedowana, więc pozostaje nam czekać na ruch ze strony PZPN — mówi adwokat dr Paweł Kokot, wiceprezes kancelarii Masiota i Wspólnicy, pełnomocnik Lecha Poznań.
Uchwała upoważniłaby kluby do obniżenia pensji piłkarzy o 50 proc. na czas trwania zawieszenia rozgrywek z udziałem publiczności. Wynagrodzenie po obniżeniu nie byłoby jednak niższe niż 10 tys. zł.
— PZPN nie ma narzędzi prawnych, którymi mógłby centralnie zdecydować o obniżce kontraktów. Kluby piłkarskie to niezależne przedsiębiorstwa, które mają umowy cywilnoprawne ze swoimi pracownikami, a więc zawodnikami. Kluby muszą je renegocjować we własnym zakresie. Takie samo stanowisko mają FIFA i UEFA — mówi Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN.
Rozwiązanie ogólnopolskie
Media informują, że niektóre już dogadały się z piłkarzami, a wiele prowadzi trudne negocjacje. „Gazeta Wyborcza” informowała w ubiegłym tygodniu, że Legia Warszawa, która zatrudnia 400 osób, zwolniła już 21, a wszystkim obniżyła czasowo pensje o 50 proc. (do maksymalnie do 3250 zł). Rozmowy z piłkarzami trwają.
— Kluby i Ekstraklasa oczekują, że PZPN formalnie potwierdzi nadzwyczajne okoliczności na rynku piłkarskim w związku z ogłoszeniem stanu epidemii, dopuszczając możliwość czasowego ograniczenia wynagrodzeń piłkarzy do czasu ich powrotu do normalnego funkcjonowania. Uprawnienie do podjęcia takiej uchwały, po konsultacjach ze środowiskiem piłkarzy i klubów, wynika zresztą pośrednio z opublikowanych ostatnio rekomendacji FIFA, która podkreśla, że kryzys wywołany pandemią często prowadzi do sytuacji, w której kontrakty nie mogą być realizowane zgodnie z pierwotnymi założeniami i konieczne jest ich dostosowanie do nowych okoliczności. Choć w pierwszej kolejności kluby oraz piłkarze powinni podjąć próbę wypracowania kompromisowego rozwiązania, to w przypadku braku porozumienia klubowi przysługuje prawo do podjęcia jednostronnej decyzji o obniżce na podstawie prawa powszechnie obowiązującego. Na podstawie ustawyo sporcie to właśnie PZPN uprawniony jest do określania przepisów regulaminowych w piłce nożnej — mówi Jakub Laskowski.
Prawnik lidera polskich rozgrywek wskazuje, że od 14 marca piłkarze nie mogą świadczyć usług piłkarskich, do których zobowiązali się na podstawie kontraktów, a klub nie ma możliwości prowadzenia działalności sportowej. Słowo „usługi” jest kluczowe, bo na polskim rynku piłkarskim umowy o pracę są absolutną rzadkością, a kluby łączą z zawodnikami umowy dwustronne, zawierane w różnej formie.
Duża część zawodników prowadzi działalność gospodarczą, więc łączące ich z klubami umowy są stosunkiem prawnym między przedsiębiorcami. Renegocjacja warunków kontraktów jest więc możliwa, ale co do zasady poprzez aneksy przygotowywane dla każdego z osobna, po żmudnych negocjacjach. Brak zgody obu stron na obniżenie wynagrodzenia zawodnika może doprowadzić do sporu, którego ostateczne rozstrzygnięcie jest zagadką — nigdy bowiem wcześniej siła wyższa tak bardzo nie wpłynęła na funkcjonowanie rynku piłkarskiego.
Co więcej — Jakub Laskowski argumentuje, że opierając się na Kodeksie cywilnym, kluby mogą odmówić zapłaty nawet całego wynagrodzenia za okres, w którym prowadzenie działalności sportowej jest zabronione.
— Propozycja Ekstraklasy z punktu widzenia zawodników może wydawać się niekomfortowa, ale w naszej opinii zabezpiecza ich interes. W okresie gdy nie są prowadzone rozgrywki i nie mamy pewności, kiedy mogą zostać wznowione, po analizie sytuacji od strony prawnej posiadanie teoretycznej gwarancji połowy wynagrodzenia to dość hojny gest — mówi Tomasz Szozda, rzecznik prasowy Śląska Wrocław.
Inna sprawa, że okienko transferowe jest zamknięte, więc jeśli rozgrywki zostaną nagle wznowione, to drużyny mogą mieć poszarpane składy albo w ogóle nie będą miały kim grać, jeśli zawodnicy rozwiążą kontrakty z powodu braku płatności. Poza tym umowy zwykle obowiązują do końca czerwca, więc w przypadku opóźnienia wznowienia rozgrywek konieczne będzie przygotowanie kolejnych aneksów. Szykuje się więc piłkarski bałagan.
— Chodzi o to, żeby umożliwić klubom zmianę wynagrodzeń nie w drodze aneksów, ale zgodnie z uchwałą związku, co oczywiście gwarantuje równy okres jej obowiązywania dla wszystkich. Wydaje mi się, że rekomendacja i propozycja Ekstraklasy jest właściwa, bo z jednej strony daje oddech klubom, a z drugiej wprowadza konkretne gwarancje dla zawodników, gdyż zobowiązuje kluby do wypłacania pewnych pieniędzy w sytuacji, w której kluby nie prowadzą operacyjnej działalności — podkreśla dr Paweł Kokot.
Mecenasi Laskowski i Kokot, razem z dwoma innymi prawnikami, przygotowali informację prawną na zlecenie Ekstraklasy, z której wynika, że przyjęcie przez PZPN uchwały czasowo obniżającej wynagrodzenia piłkarzy nie powinno skutkować poniesieniem przez związek odpowiedzialności odszkodowawczej. Zapewniają, że na podstawie powszechnie obowiązującego prawa PZPN może przyjąć taką uchwałę.
— Proponowana uchwała Ekstraklasy powstała po konsultacjach ze wszystkimi klubami i jest efektem wspólnie wypracowanego stanowiska — mówi Daria Wollenberg, rzeczniczka prasowa RKS Raków Częstochowa.
— Nasz prezes jest członkiem rady nadzorczej spółki Ekstraklasa, która skonstruowała zasady. Myślę, że jest to wystarczający komentarz do pytania, co klub o nich sądzi — mówi Krzysztof Ufland, rzecznik prasowy Pogoni Szczecin.
Pogoń Szczecin już na początku kwietnia poinformowała, że po rozmowach z zarządem wszyscy piłkarze pierwszej drużyny podpisali aneksy do umów, tymczasowo obniżające ich pensje. Klub podkreśla, że redukcji dokonanozgodnie z regułami przyjętymi przez kluby Ekstraklasy.
Pomoc? Tak, ale inna
— Wydaje się, że nie istnieje zasadnicza różnica między klubami, Ekstraklasą oraz PZPN co do zrozumienia konieczności strukturalnego i znaczącego wsparcia polskich klubów przez PZPN. Dotychczas związek ogłosił jedynie utworzenie pakietu pomocowego o łącznej kwocie ponad 116 mln zł. Problem w tym, że znacząca jego część dotyczy przyszłych sezonów, a nie natychmiastowego wsparcia, które dla większości klubów jest konieczne — uważa Jakub Laskowski.
Pakiet pomocowy PZPN ma zapewnić integralność i ciągłość rozgrywek piłkarskich. Związek utrzymuje projekt Pro Junior System i wypłaci klubom nagrody w pełnej wysokości, choć nie rozegrano pełnego sezonu, a jednocześnie wprowadzi system wsparcia solidarnościowego dla tych, którzy nie otrzymają w tym programie nagród. Utrzymuje również m.in. plan rozwoju piłki nożnej kobiet.
Na dofinansowanie w sezonie 2020/21 klubów Ekstraklasy, a także I, II i III ligi w pakiecie pomocowym przeznaczono 50 mln zł. W komunikacie związku czytamy, że przekazane pieniądze mają pomóc zachować ciągłość szkoleniową w klubach, w szczególności w obszarze piłki juniorskiej i młodzieżowej.
Co z tarczą
Kluby prowadzą działalność jako spółki, więc mimo specyfiki rynku być może będą mogły skorzystać również z pomocy rządowej w ramach niektórych rozwiązań tarczy antykryzysowej. Czy kluby sięgną po taką osłonę?
— Tak, zamierzamy skorzystać z niektórych rozwiązań tarczy, ale mamy jeszcze pewne wątpliwości, czy to możliwe. Obecnie weryfikujemy to od strony prawnej — Tomasz Szozda ze Śląska Wrocław.
— Pracownicy odpowiedzialni za finanse i kwestie prawne analizują każdą możliwość, która w obecnym czasie zapewni klubowi cash-flow i pozwoli na funkcjonowanie. To nie tylko tarcza antykryzysowa, ale również redukcja płac, rozmowy z partnerami itp. Szukamy możliwości — podkreśla Krzysztof Ufland.
Jak to robią kluby na świecie
1. Szwajcarski klub FC Sion rozwiązał kontrakty z dziewięcioma piłkarzami. Zawodnicy nie zgodzili się na zmianę warunków umów związaną z przymusową przerwą w grze.
2. Tottenham Hotspur cofnął marcową decyzję i postanowił, że jednak wypłaci pełne wynagrodzenie pracownikom za kwiecień i maj. Wcześniej chciał zmniejszyć o 20 proc. pensje grupie 550 niegrających pracowników. Kibice zaczęli protestować.
3. West Ham United jest drugim po Southampton klubem ligi angielskiej, który poinformował o obniżeniu wynagrodzenia piłkarzy i trenerów. Zawodnikiem „Młotów” jest bramkarz reprezentacji Polski Łukasz Fabiański. Redukcja wynosi 30 proc.
4. Piłkarze Lokomotiwu Moskwa zrezygnowali z 40 proc. wynagrodzenia na czas zawieszenia rywalizacji z powodu pandemii. Zawodnikami tej drużyny są Grzegorz Krychowiak i Maciej Rybus.
5. Gwiazdy Paris Saint-Germain są gotowe obniżyć swoje zarobki o 50 proc. Gazeta „Le Parisien” poinformowała, że zmniejszenie wynagrodzenia o połowę będzie dotyczyć zawodników najlepiej opłacanych. W przypadku reszty redukcja będzie procentowo mniejsza.
6. Neil Lennon, trener piłkarzy Celticu Glasgow, jego współpracownicy ze sztabu oraz kierownictwo klubu dobrowolnie zgłosili chęć „znacznej redukcji” wynagrodzenia przez trzy miesiące.
7. Chińskie kluby będą obniżać zarobki piłkarzom. Federacja wyjaśniła, że będzie to systemowe rozwiązanie, na które zgodziły się kluby trzech najwyższych szczebli rozgrywkowych. Szczegółów nie podano, wspominając tylko, że obniżenie pensji ma być „rozsądne”.
Źródło: Polska Agencja Prasowa
OKIEM EKSPERTA
Lekcja dla polskich klubów
MARCIN DIAKONOWICZ, partner w Departamencie Audytu w firmie Grant Thornton
Wiele polskich klubów piłkarskich rzeczywiście może wpaść w jeszcze większe tarapaty finansowe. Skoro do tej pory ledwo wiązały koniec z końcem, dobijając jakoś do końca sezonu, to w wyniku zawirowań związanych z pandemią będą miały jeszcze trudniej. Polskie kluby od lat zbyt wiele pieniędzy wydają na wynagrodzenia piłkarzy. To na pewno musi się zmienić, jeśli chcemy, żeby zespoły były w lepszej kondycji finansowej. Być może zawieszenie rozgrywek z powodu koronawirusa będzie bolesną lekcją i zmieni sposób gospodarowania finansami. Pakiet pomocowy PZPN oceniam dobrze. Zarząd związku wiele lat temu wprowadził nowy sposób zarządzania, dzięki czemu udało się zaoszczędzić na poduszkę finansową. Dziś można z niej skorzystać. Obniżka wynagrodzeń piłkarzy rzeczywiście będzie konieczna w przypadku wielu klubów, ale powinna opierać się na indywidualnych negocjacjach między klubem a piłkarzem.