Księgarze borykają się z rosnącymi długami

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2024-02-29 20:00

Polskie stacjonarne sklepy z książkami prowadzą głównie mikroprzedsiębiorcy. Ich działalność jest jednak zagrożona upadkiem.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Jakie długi mają księgarze?
  • Dlaczego branża jest w trudnej sytuacji?
  • Co robią jej przedstawiciele, alby wyjść z kłopotów?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pod koniec ubiegłego roku w Polsce działało 2,2 tys. księgarń – wynika z danych wywiadowni gospodarczej Dun&Bradstreet. W 95 proc. są to mikro i małe przedsiębiorstwa, często jednoosobowe działalności gospodarcze. Wiele z nich w ostatnich latach z trudem walczy o przetrwanie, a spora część już tę walkę przegrała. Od 2010 r. z naszego rynku zniknęło około tysiąca księgarń. To prawie jedna trzecia całego rynku. W dodatku branża ma coraz większe zadłużenie. W bazie Rejestru Dłużników BIG Info Monitor i Biura Informacji Kredytowej (BIK) na koniec minionego roku było ono o ponad 10 proc. wyższe niż jeszcze rok wcześniej i sięgało 14,3 mln zł. Trzy lata wcześniej wynosiło 12,3 mln zł.

Problemy z regulowaniem zobowiązań wobec dostawców i banków mają 174 firmy. Jednocześnie 66 właścicieli księgarskich biznesów ma kłopoty ze spłatą blisko 8 mln zł kredytów zaciągniętych na prywatne potrzeby.

– W firmach, szczególnie tych najmniejszych, granice między firmowymi i prywatnymi finansami często się zacierają, ponieważ przedsiębiorcy na różne sposoby starają się wspomóc prowadzoną działalność gospodarczą. W konsekwencji kłopoty firmy pociągają za sobą również problemy z obsługą kredytów zaciągniętych na prywatne konto - zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG Info Monitora.

Z danych biura wynika, że tak jest w przypadku 40 proc. księgarni, których właściciele nie radzą sobie z terminową spłatą również prywatnych kredytów.

Najważniejsze przyczyny problemów tego typu placówek to spadek czytelnictwa oraz nierówna konkurencja, którą stworzyły sklepy internetowe. Małe księgarnie nie są w stanie konkurować ceną z dużymi sieciami, które obsługują e-sklepy.

– W tej chwili duże sieci i dyskonty internetowe mogą pozwolić sobie na sprzedaż książek z ogromnymi rabatami. Wydawcy idą na rękę księgarniom mającym własny kanał sprzedaży w postaci na przykład księgarni internetowej i dają im zniżki sięgające nawet 50 proc. ceny z okładki. W rezultacie często zdarza się, że klient indywidualny kupuje w internecie książkę taniej niż lokalny księgarz w hurcie. Trudno w takich warunkach prowadzić biznes – wyjaśnia Szymon Szwajger, były księgarz, absolwent Polskiej Akademii Księgarstwa.

Trudna sytuacja na rynku książki w Polsce zmobilizowała księgarzy i organizacje branżowe do działania. W efekcie na początku lutego br. przedstawiciele branży napisali list otwarty skierowany do wszystkich polityków i samorządów w Polsce, w którym proszą o podjęcie rozmów w celu ratowania polskiego księgarstwa i czytelnictwa. Proponują oni m.in. regulację rynku za pomocą ustawy o książce. Jak podkreślają, takie rozwiązanie funkcjonuje w wielu krajach. Generalnie w ich propozycji chodzi o to, żeby prawo regulowało jednolitą cenę danego tytułu dla wszystkich sprzedających przez określony czas od momentu premiery.