KUKE, we współpracy z międzynarodowymi bankami i globalnymi firmami wykonawczymi, otwiera krajowym eksporterom drzwi do kontaktów i kontraktów m.in. w Afryce. Inicjatywa Shop in Poland umożliwia polskim dostawcom np. materiałów budowlanych udział w zagranicznych projektach inwestycyjnych i ułatwia nawiązanie relacji biznesowych z nabywcami produktów, technologii i usług.
— Najczęściej ubezpieczamy część finansowania danej inwestycji, dzięki czemu banki nie boją się udzielić na nią kredytu. W zamian wykonawca zamawia w Polsce towary o określonej przez nas wartości. Będąc jedną z głównych instytucji udzielających gwarancji na krajowe kontrakty budowlane i dostawy, a także czołowym ubezpieczycielem należności, doskonale orientujemy się w ofercie polskich firm z różnych branż. W naszej bazie podmiotów gotowych do współpracy na rynkach zagranicznych jest prawie tysiąc firm, a ich liczba stale rośnie. Mając wiedzę o planowanych projektach w różnych częściach świata, umożliwiamy im nawiązanie kontaktów z generalnymi wykonawcami realizującymi inwestycje — mówi Janusz Władyczak, prezes KUKE.
Korporacja pracuje obecnie nad kilkunastoma projektami, które są na etapie pozyskania finansowania. Janusz Władyczak ocenia, że przygotowywane inwestycje będą miały wartość 20-25 mld zł, a polski udział w nich może sięgnąć 6-8 mld zł. Ma nadzieję, że uda się je sfinalizować w dwa lata.
— Są to głównie projekty, w ramach których z Polski będą dostarczane dobra inwestycyjne oraz materiały dla branży budowlanej, np. masy bitumiczne, kable do sieci energetycznych, konstrukcje stalowe do różnych obiektów infrastrukturalnych i kubaturowych, kontenery i ich wyposażenie dla ekip budowlanych itp. Przy inwestycjach potrzebne są także maszyny budowlane i pojazdy specjalistyczne, które polskie firmy produkują — mówi Janusz Władyczak.
Kończy się chińska dominacja w Afryce
Podkreśla, że w poprzedniej dekadzie inwestycje w Afryce były zdominowane przez Chiny, ale ostatnio widać większą aktywność USA i krajów Europy. Do rywalizacji bardzo mocno włączyły się też państwa Zatoki Perskiej.
— Okazuje się, że inwestycje wykonywane przez firmy chińskie często miały niską jakość, były wykonywane nieterminowo, a w przypadku opóźnień w płatnościach umowy zawierały bardzo niekorzystne zapisy. Wiele rządów Afryki uznało, że uzależnienie od kapitału chińskiego jest zbyt duże, dlatego też szerzej otworzyły się na współpracę z państwami i firmami z Europy, USA czy Zatoki Perskiej — mówi Janusz Władyczak.
Część kontraktów po Chińczykach kończą np. firmy z Turcji, które nie mogą jednak liczyć na wielkie wsparcie ze strony ich agencji kredytów eksportowych ze względu na zbyt niski rating kraju. To zaś otwiera możliwości dla polskich dostawców i wykonawców, ponieważ KUKE jest powszechnie akceptowana jako ubezpieczyciel i reasekurator inwestycji.
Zwiększone zainteresowanie Afryką wynika m.in. z bogactwa metali ziem rzadkich i szlachetnych oraz złóż minerałów.
Polski Instytut Ekonomiczny opublikował raport, z którego wynika, że Afryka ma 30 proc. światowych rezerw minerałów oraz niemal połowę globalnych złóż złota. Występuje tam 59 proc. światowych rezerw platynowców, 48 proc. diamentów, 75 proc. kobaltu, 68 proc. manganu, 59 proc. grafitu, a także duże nieoznaczone złoża litu. W Afryce jest także 67 proc. globalnych rezerw fosforytów, 59 proc. boksytów i 33 proc. uranu. Ich wydobycie wymaga inwestycji m.in. w infrastrukturę transportową. Na początku lutego na forum w Lusace amerykańska Korporacja Finansowania Rozwoju Międzynarodowego (DFC) ogłosiła wsparcie finansowe m.in. dla korytarza kolejowego do Lobito.
— Chcąc je wydobywać, trzeba zbudować infrastrukturę lądową. Niedawno wrócił pomysł modernizacji połączeń kolejowych ze środka kontynentu, gdzie znajduje się większość zidentyfikowanych złóż [chodzi o połączenie przez Demokratyczną Republikę Konga do portu Lobito w Angoli — red.]. Tu prym wiodą Amerykanie. Bierna nie pozostaje Afryka Wschodnia — bierzemy udział w kolejowych inwestycjach w Tanzanii, Ugandzie i Kenii — mówi prezes KUKE.
Polacy chcą uczestniczyć w budowie afrykańskich kolei
Podkreśla też, że w ostatnich latach w Polsce był dołek inwestycyjny w sektorze kolejowym, natomiast w Afryce jest ogromny popyt na szyny i inne wyroby do budowy linii kolejowych. Zainteresowane tym rynkiem są więc krajowe podmioty.
— Afryka jest dużym rynkiem, na którym realizowane są projekty infrastruktury kolejowej, więc nasze działania są nakierowane na wejście na ten rynek — mówi Krzysztof Niemiec, wiceprezes firmy Track Tec.
Producent rozjazdów ma dopuszczenie do rynku udzielone przez przez algierskie koleje państwowe i uczestniczy tam w pierwszych przetargach.
— Przedmiotem naszego zainteresowania jest też np. planowana inwestycja dotycząca budowy 260-kilometrowej linii kolejowej w Angoli. W szerszym wejściu z wyrobami do Afryki Track Tec wykorzysta dotychczasowe doświadczenia z realizacji dostaw wyrobów do krajów Bliskiego i Dalekiego Wschodu czy Ameryki Północnej. W ostatnich latach mocno postawiliśmy na eksport, uzyskując z niego znacznie ponad połowę przychodów — podkreśla Krzysztof Niemiec.
Kilka lat temu Track Tec wyprodukował i dostarczył części do rozjazdów dla firm górniczych w Malawi.
— Projekt był bardzo wymagający, ponieważ trzeba było tak szybko je dostarczyć, że musieliśmy skorzystać z transportu lotniczego — mówi Krzysztof Niemiec.
Na Afrykę zerka także ArcelorMittal Poland. Marzena Rogozik z biura prasowego koncernu zapewnia, że uważnie monitoruje on sytuację. W portfolio produktów grupy pojawiła się ostatnio szyna z tzw. z utwardzaną główką. Jest ona często wykorzystywana w liniach kolejowych obsługujących kopalnie, ponieważ jest twardsza i bardziej wytrzymała.
Wejście do Afryki może być ryzykowne
Wejście na rynek afrykański stwarza szansę rozwoju dla krajowych firm, ale nie jest wolne od zagrożeń. Janusz Władyczak podkreśla, że oprócz ryzyka handlowego jest bardzo wysokie ryzyko polityczne. Zanim KUKE podejmie decyzję o zaangażowaniu się w jakiś projekt, uważnie je analizuje.
— W tym roku w 21 krajach Afryki odbędą się wybory. Podejmując decyzje o finansowaniu jakichś przedsięwzięć, musimy analizować to, jakie siły polityczne mają przewagę. Przyglądamy się także, w czyich rękach jest dług danego kraju. W ubiegłym roku Etiopia, Ghana i Zambia nie spłaciły zobowiązań. Były też wątpliwości co do zadłużenia Kenii, ale niedawno w emisji obligacji za 1,5 mld USD wystąpiła nadsubskrypcja — mówi szef korporacji.
Przypomina też, że w Afryce wciąż silną pozycję mają Rosjanie. Inwestują niewiele, ale prowadzą działania dyplomatyczne, a w niektórych państwach starają się destabilizować sytuację. To także zwiększa ryzyko wejścia na rynki, na których są obecni.