Lech Piasecki na ławie oskarżonych

Dawid Tokarz
opublikowano: 2005-02-18 00:00

Sąd karny zdecyduje o losie byłego szefa spółki. Sądy cywilne — o tym, ile z 200 mln zł w niej utopionych odzyskają wierzyciele.

Przed kieleckim sądem ruszył proces Lecha Piaseckiego, byłego szefa PIA Piasecki, jednej z największych polskich spółek budowlanych, która zbankrutowała w 2003 r. Współzałożyciel świętokrzyskiej firmy oskarżony jest o przywłaszczenie mienia znacznej wartości, za co grozi mu do 10 lat więzienia.

— Odczytano akt oskarżenia, przesłuchano pokrzywdzonego i oskarżonego. Kolejna rozprawa za miesiąc — informuje Maciej Sobczyk z kieleckiej prokuratury.

Znikające szalunki

Sprawa dotyczy niespłaconego przez kielecką firmę kredytu, zaciągniętego w Banku Współpracy Europejskiej (BWE). W styczniu 2003 r. wierzytelność tę przejęła od BWE firma Polfin. Jednym z zabezpieczeń pożyczki były szalunki budowlane warte ponad 1,2 mln zł. Kiedy PIA Piasecki nie spłacał kredytu, Polfin wystąpił o ich wydanie. Kielecka spółka tego nie zrobiła i sprawa trafiła do prokuratury, która postawiła Lechowi Piaseckiemu zarzuty.

Do byłego szefa PIA Piasecki nie udało nam się dotrzeć. W śledztwie nie przyznał się do winy. Zeznał, że nie udało się ustalić miejsca przechowywania szalunków. Prawdopodobniej trafiły one do spółki zależnej PIA Piasecki: warszawskiej PIA Piasecki Budownictwo, która także upadła.

Witold Migoń, prezes Polfinu, chce, by za zniknięcie szalunków odpowiadał także syndyk PIA Piasecki Budownictwo — Daniel Dębecki. Organy ścigania nie doszukały się jednak przestępstwa.

— Śledztwo przeciwko Lechowi Piaseckiemu początkowo także zostało umorzone, a potem prokuratura zmieniła zdanie. Liczymy, że tak będzie również w przypadku syndyka. Nie mógł on sprzedawać szalunków, które były przedmiotem zabezpieczenia — twierdzi Witold Migoń, który złożył zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie syndyka.

Z Danielem Dębeckim nie udało nam się skontaktować.

Równocześnie z rozliczaniem byłych władz PIA Piasecki trwa proces upadłościowy. Na zaspokojenie przynajmniej części roszczeń liczy 245 wierzycieli, którzy zgłosili prawie 400 mln zł wierzytelności. Za słuszne syndyk uznał nieco ponad 200 mln zł, a ostateczną listę wierzytelności zatwierdzi sąd.

Wszystko dla jednego

Tymczasem majątek PIA Piasecki biegli oszacowali na... 4 mln zł.

— W tej sytuacji kluczowe dla spłacenia wierzycieli są procesy, jakie prowadzę z byłymi kontrahentami: Telekomunikacją Polską (wartość sporu — 24 mln zł), Telewizją Polską (11 mln zł) i firmą Królewska (6 mln zł). Nie ma co liczyć na ich szybkie zakończenie — przyznaje Józef Miśtal, syndyk PIA Piasecki.

Ewentualnie uzyskane pieniądze trafią jednak tylko do jednego wierzyciela — Banku Handlowego, który ma bardzo wysoką hipotekę na nieruchomościach spółki.