W ostatnim miesiącu trzeciego kwartału indeks urban.one, przygotowany przez Cenatorium dla „PB” i Bankier.pl, lekko wzrósł. We wrześniu dla lokali mieszkalnych wyniósł 102,46 pkt., był o 0,19 pkt wyższy niż miesiąc wcześniej.
— Cały trzeci kwartał prezentuje ponownie zwyżki cen mieszkań, zauważmy jednak, że ich dynamika nie jest już tak wysoka jak wcześniej. Prawdopodobnie wyniesie ok. 1-3 proc. — mówi Barbara Bugaj, starszy analityk ds. rynku nieruchomości w Cenatorium.
Zdaniem finansisty Sławomira Horbaczewskiego rynkowi nieruchomości sprzyjają warunki makroekonomiczne.
— Niskie stopy procentowe, migracje coraz tańszej siły roboczej — wszystko to sprzyja utrzymywaniu się wcześniej niedoświadczanych korzystnych warunków do prowadzenia wieloletnich deweloperskich projektów nieruchomościowych zarówno mieszkaniowych, jak i i komercyjnych — tłumaczy finansista.
Rynek jest jednak cykliczny, a dość długi okres dobrej koniunktury gospodarczej sprawia, że coraz częściej mówi się o ewentualnym obrocie spraw. Jednak eksperci z branży pozytywnie patrzą w przyszłość.
— Jeśli dojdzie do spowolnienia gospodarczego, to nie widzę możliwości, by nie odbiło się to na rynku mieszkaniowym. Pytanie brzmi, czy faktycznie do niego dojdzie. Wydaje mi się jednak, że bez poważnego spowolnienia rynkowi mieszkaniowemu nie grozi poważna zapaść. Czynniki napędzające koniunkturę wciąż pozostają silne, a mieszkania drożeją. Choć dla części kupujących wzrosty cen okazały się nie do zaakceptowania, to na ich miejsce przyszli inni — mówi Marcin Krasoń, ekspert obido.pl.
Dobrej myśli jest także analityk Michael/Ström Dom Maklerski.
— Nie uważam, że można mówić o spowolnieniu gospodarczym, tylko o wyhamowaniu wzrostu gospodarczego, ponieważ prognozy mówią o wzroście PKB rzędu 3,5 proc. w 2020 r. Dopóki nie będzie podwyżek stóp procentowych, nie należy spodziewać się spadku popytu na mieszkania — twierdzi Wojciech Bartosik.
Indeks urban.one dla Warszawy po lekkim spadku w sierpniu wrócił na kurs wzrostowy. We wrześniu wyniósł 103,86 pkt, o 0,35 pkt więcej. Okazuje się, że rosnące ceny mieszkań, drogie grunty i koszty robocizny nie są zagrożeniem dla marży deweloperskiej.
— Marże deweloperskie utrzymują się na poziomie ok. 25 proc. (marża brutto na sprzedaży) i uważam, że deweloperzy będą w stanie je utrzymywać. Sygnalizują oni, że ceny wykonawstwa stabilizują się, a to jednak one stanowią największą część kosztów projektów. Ceny gruntów powinny rosnąć w tempie kilku procent r/r, a przy obecnym bardzo silnym popycie na mieszkania wydaje się, że deweloperzy będą w stanie przerzucić te koszty na klientów poprzez podniesienie cen — komentuje Wojciech Bartosik, analityk Michael/Ström Dom Maklerski.
— Największe firmy deweloperskie są w posiadaniu sporych banków ziemi, co pozwala na osiąganie rozsądnych wielkości marż mimo rosnących cen realizacji. Wysokie ceny budowy powodują, iż marże brutto mogą nie przekraczać 15 proc., co oznacza spadek o połowę w porównaniu z najlepszymi pod tym względem, latami 2013-16. Wydaje się, że jedynym czynnikiem, który może spowodować zatrzymanie wzrostu cen, będzie mocne ograniczenie podaży nowych mieszkań. Na razie nie zanosi się na to, ale sytuacja może się zmienić przez następne 3-6 miesięcy — tłumaczy Michał Kubicki, prezes zarządu CMP Center Management Polska.
70,6 proc. - tylu ekspertów ankietowanych przez Cenatorium uważa, że warunki gospodarcze na rynku mieszkaniowym w Polsce w ciągu pół roku pozostaną bez zmian…
29,4 proc. …a tylu, że się poprawią.