Lepszą pamiątką byłyby autostrady

Jacek Zalewski
opublikowano: 2010-07-16 00:00

Sześćset lat temu 15 lipca, jeszcze w kalendarzu juliańskim, wypadł we wtorek. Dzisiaj rocznica siedmiogodzinnej bitwy rozbijana jest na wiele dni. O ile klasa polityczna dotrzymała terminu, o tyle inscenizację z udziałem stutysięcznej widowni turystyczny biznes musiał przenieść na weekend. Ale identyczne zasady obowiązują przy corocznych rekonstrukcjach Waterloo czy każdej innej bitwy.

Grunwald zdarzył się tak dawno, że jego bezpośrednia projekcja na współczesność ma wymiar bardzo umowny. Ciekawa natomiast jest ewolucja okrągłych rocznic. W roku 1910, gdy Ignacy Paderewski stawiał w Krakowie grunwaldzki pomnik, w Europie słychać było modlitwę o wielką wojnę za wolność ludów, która zaiste wybuchła. 550. rocznica w roku 1960 otrzymała w PRL bardzo mocny stempel ideologiczny od Władysława Gomułki. Jako obóz postępu dawaliśmy odpór odwetowcom niemieckim i w ogóle Zachodowi. W wykonanej rekordowo szybko na zamówienie władzy ekranizacji "Krzyżaków" (w sobotę będzie w TVP1) znalazła się wstawka, której nie ma u Henryka Sienkiewicza. Oto przed bitwą gońcy meldują królowi Władysławowi Jagielle, z jakich to krain stawili się sojusznicy Krzyżaków. Na liście znalazło się twarde jądro istniejącej już w czasie kręcenia filmu Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, czyli matki dzisiejszej Unii Europejskiej. I nie był to przypadkowy detal, lecz element polityczno-gospodarczej konfrontacji.

Dzisiejsza unijna poprawność ustami polityków sprowadza Grunwald 1410 do niemal partnerskiego spotkania o głęboko humanistycznym wydźwięku. Cóż, Europa przez kilkanaście wieków spływała krwią w wojnach toczonych między sobą przez państwa, które dzisiaj trzymają się za ręce na szczytach Rady Europejskiej. A gdyby do UE przyjęta została Turcja, to do kąta poszłaby nawet chwała polskiej husarii spod Wiednia. W każdym razie Krzyżacy doczekali się najwyższej oceny ich osiągnięć infrastrukturalnych. Pewnym problemem pozostaje jeszcze finansowanie ich inwestycji — wobec braku dotacji, preferowali ogień i miecz. Ale nawet we współczesnym obozowisku rycerskim na polach Grunwaldu słychać nostalgię — szkoda, że zamiast zamków nie zostawili nam autostrad…