LOT leci zgodnie z planem

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2013-07-23 00:00

Przewoźnik notuje straty, ale poprawia wskaźniki. Sanacyjne plany spółki może pokrzyżować jednak m.in. Ryanair

Sebastian Mikosz, nowy-stary prezes LOT, za młodu intensywnie uczył się gry na skrzypcach i śpiewał w chórze. Patrząc na wyniki narodowego przewoźnika za pierwsze dwa kwartały 2013 r., można powiedzieć, że Mikosz konsekwentnie, bez fałszu, trzyma się swojej melodii. Jednak na rynku lotniczym nie jest solistą — w tle pobrzmiewają bębny, na których grają rynkowi rywale LOT, ale też Polskie Porty Lotnicze (PPL).

None
None

„Obecnie, zakładany w planie restrukturyzacji (wariant podstawowy), wynik działalności podstawowej na poziomie — 142 mln PLN dla całego 2013 roku nie jest zagrożony. Należy jednak zauważyć, że w 17 lipca br. niskokosztowe linie lotnicze Wizz Air poinformowały o dalszym operowaniu z Lotniska Chopina w Warszawie oraz nie przenoszeniu swoich rejsów na lotnisko w Modlinie. Możliwe podjęcie podobnej decyzji przez również niskokosztowego przewoźnika Ryanair — przy sprzyjającej tym decyzjom polityce PPL — może bardzo poważnie zagrozić realizacji planu finansowego PLL LOT oraz planu restrukturyzacji” — napisał Sebastian Mikosz w raporcie do Włodzimierza Karpińskiego, ministra skarbu, do którego dotarł „PB”.

Lepiej od planu

Dobra wiadomość jest taka, że zapewne Ryanair nie obierze kursu na bezpośrednie zwarcie z Wizz Air oraz LOT i tym samym wróci na modlińskie lotnisko. A na razie, pod rządami Mikosza, LOT trzyma się planu restrukturyzacji przekazanego Komisji Europejskiej. To właśnie ten dokument uzasadniał niedawne wpompowaniew pikującego przewoźnika 400 mln zł przez skarb państwa. „Spółka zdołała zmniejszyć stratę na wyniku działalności podstawowej o blisko 16 mln zł w porównaniu do założeń planu restrukturyzacji. Za pierwsze półrocze wyniosła ona 159,8 mln zł względem 189 mln zł w planach” — informuje w raporcie Sebastian Mikosz, wyliczając przy okazji masę szprych, jakie w turbiny LOT wtykają nie tylko konkurenci.

Wiatr w oczy państwowego przewoźnika to m.in. problemy z dreamlinerami i zastępowanie ich droższymi, wyleasingowanymi samolotami. Do tego kłopotem są nieplanowanie wysokie, ujemne różnice kursowe (te wpłynęły na stratę netto wyższą o 36 proc. od planowanej).

Jakkolwiek zabrzmi to w sytuacji 324 mln zł straty netto po półroczu, władze lotniczej spółki mogą mieć powody do zadowolenia z postępów restrukturyzacji.

Cięcia wojownika

Spółka w pierwszym półroczu 2013 r. przewiozła mniej pasażerów, ale był to efekt obcięcia części nierentownych rejsów. LOT wydatnie zwiększył efektywność na niebie, osiągając wskaźnik zapełnienia miejsc na poziomie 74,1 proc., wobec 72,5 proc. zakładanego w planach. Tylko drugim kwartale spółka zaraportowała ten wskaźnik na poziomie 76,9 proc. Wpływy z działalności podstawowej LOT były o 12 mln zł za niskie wobec planu, jednak z nadwyżką zrównoważyły je głębsze od zakładanych redukcje kosztów.

Mikosz, miłośnik nie tylko muzyki, ale również walk aikido z użyciem mieczy, ciął bez pardonu. „Łącznie plan kosztów działalności podstawowej został zrealizowany o 41 mln złotych poniżej założeń, a bez uwzględnienia kosztów paliwa lotniczego o blisko 21 mln złotych poniżej założeń” — wylicza prezes przewoźnika i zapowiada, że już do końca roku LOT będzie poprawiał swoje wyniki i z nawiązką zrealizuje sanacyjne założenia.

W trzecim kwartale, szykowany do prywatyzacji LOT, na działalności podstawowej ma zarobić nawet ponad 60 mln zł i liczyć na dobry klimat na rynku w kolejnych kwartałach. Aby w 2014 r. Sebastian Mikosz mógł zaraportować szefowi MSP: „W LOT gra muzyka. Mamy zysk”.