Zanim narodowy przewoźnik trafi na giełdę, może pozyskać inwestora. Skarb państwa nie chce jednak nikogo z branży, a zwłaszcza Lufthansy.
LOT wykonał już pierwsze poważne podejście do giełdy. Była nim prezentacja w hali notowań strategii firmy na lata 2008-12, która zakłada m.in. debiut w trzecim lub czwartym kwartale 2008 r. Oferta publiczna ma umożliwić zdobycie dodatkowego kapitału na rozwój. Ile? Na razie spółka nie chce ujawniać szczegółów. Wiadomo jednak, że skarb państwa, który jest większościowym udziałowcem LOT, prowadzi rozmowy z syndykiem na temat losów należących do niego akcji. Dawid Jackiewicz, wiceminister skarbu, przyznaje, że chętnie widziałby w roli inwestora odkupującego walory syndyka jakąś silną spółkę giełdową.
— Najmniej pożądanym inwestorem byłby dla nas ktoś z branży, zwłaszcza Lufthansa. Chodzi o uniknięcie konfliktu interesów. Jeżeli w najbliższym czasie nie uda nam się porozumieć z syndykiem, to poprosimy go o wstrzymanie się z decyzjami do czasu debiutu LOT na giełdzie — tłumaczy Dawid Jackiewicz.
Jego zdaniem, strategia LOT napawa optymizmem.
— Naszym najważniejszym celem jest osiągnięcie satysfakcjonującej docelowej rentowności, wejście na giełdę i szybko rosnąca liczba pasażerów oraz połączeń — podkreśla Piotr Siennicki, prezes LOT.
Strategia oparta jest na siedmiu filarach, m.in. uproszczeniu floty do czterech modeli, efektywnej sieci połączeń z kluczowych polskich portów i znacznym podwyższeniu jakości obsługi klienta.
Do 2012 r. około 40 proc. sprzedaży ma się odbywać via internet, co powinno obniżyć koszty dystrybucji o 30 proc.
— Stawiamy na dwie marki: LOT jako podstawowe źródło zysku i Centralwings jako alternatywę dla niskokosztowej konkurencji i po rozmowach z Portami Lotniczymi chcemy wprowadzić nowy system taryf — wylicza prezes.
W 2012 r. LOT (bez Centralwings) ma wypracować 200 mln zł zysku netto i przewieźć 7 milionów osób. Wówczas przewoźnik ma dysponować 66 samolotami. Obecnie 67,97 proc. akcji LOT posiada skarb państwa, 25,1 — syndyk masy upadłościowej SAirLines, a 6,93 proc. — pracownicy.