Łucznik uwolni maszyny do szycia
W najbliższą środę rada nadzorcza radomskich Zakładów Metalowych Łucznik podejmie decyzję o wydzieleniu ze struktury firmy spółki produkującej mechaniczne maszyny do szycia.
Nowe przedsiębiorstwo ma zamiar poszerzyć ofertę o sprzęt AGD. Trwają wstępne rozmowy z kilku potencjalnymi inwestorami z tej branży.
Nasze drogie maszyny
— Produkcja mechanicznych domowych maszyn do szycia wyłącznie na polski rynek to kiepski interes. Sprzedajemy ich w kraju tylko ok. 20 tys. rocznie, co, paradoksalnie, wcale nie świadczy o małym zainteresowaniu nabywców. Kłopot w tym, że te urządzenia są w Polsce relatywnie drogie. W naszych sklepach firmowych za prosty model trzeba zapłacić około 700 zł — mówi Marian Krzemiński, wiceprezes radomskiej firmy.
W efekcie mechaniczne maszyny są niedostępne dla mniej zamożnych, zaś dobrze sytuowani klienci wolą droższe urządzenia elektroniczne. Zdaniem prezesa Krzemińskiego, gdyby zarobki Polaków były porównywalne z zachodnioeuropejskimi, Łucznik mógłby co roku sprzedawać na krajowym rynku nawet 100 tys. maszyn.
Model dla ubogich
— Nie stać nas na inwestycje we wprowadzenie elektroniki. Dlatego jeśli chodzi o rynek krajowy koncentrujemy się raczej na mniej zamożnych nabywcach. Z myślą o nich stworzyliśmy najuboższy i najprostszy model maszyny, który będziemy sprzedawać po niższej cenie — wyjaśnia wiceprezes Łucznika.
Jednak plany rozwoju firmy wiążą się głównie z eksportem. Łucznik sprzedaje za granicę, głównie do Niemiec, 50 tys. maszyn rocznie.
— Większość produkujemy na zlecenie zagranicznych producentów, jednak część firmujemy własną marką. Łucznik nie jest anonimowy np. w Stanach Zjednoczonych — twierdzi prezes Krzemiński.
Mariaż z AGD
Jedynym udziałowcem spółki, która prawdopodobnie wyodrębni się z Łucznika na początku przyszłego roku, będzie macierzysta fabryka należąca w 100 proc. do Skarbu Państwa. Podział umożliwi jednak prywatyzację producenta maszyn, bo ten nie będzie już częścią zakładu zbrojeniowego.
— Już teraz szukamy inwestora. Prowadzimy negocjacje z zagranicznymi producentami AGD — mówi Marian Krzemiński.
Wiceprezes Łucznika nie chce zdradzić, o kogo chodzi. Podobną wstrzemięźliwość zachowuje mówiąc o kontrahentach i finansowych prognozach nowej spółki.
— Nasi najgroźniejsi konkurenci, producenci z Chin, Tajwanu i Tajlandii, tylko czekają na takie informacje. Mają nad nami przewagę, jeśli chodzi o koszty i skalę produkcji — tłumaczy prezes.