We wtorek Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego przyjęła ważny raport w sprawie przemysłowych i energetycznych aspektów ropy i gazu łupkowego. Do jego pierwszej wersji zgłoszono aż 223 poprawki, a końcowe głosowanie dało wynik 32:23, przy 1 wstrzymującym się. To zapowiedź równie twardej debaty na posiedzeniu plenarnym, jeszcze w tym roku.
Polscy europosłowie są z raportu ogólnie zadowoleni, niezależnie od przynależności do grup politycznych. Już sama taka, niezwykle rzadka, zgodność poglądów naszej reprezentacji warta jest odnotowania. Ale akurat w sprawach energetycznych generalnie, zarówno w debatach węglowych, jak i łupkowych, nie istnieją w Brukseli/ Strasburgu wewnątrzpolskie podziały. Wybrańcy z list PO, PSL, PiS czy SLD doskonale rozumieją, na jakich paliwowych fundamentach stoi nasza gospodarka.
Dokument napisany został typowym językiem unijnym, wobec którego krajowe dokumenty sejmowe czy rządowe to szczyt komunikatywności. Ale jest kompromisem i podkreśla najważniejsze: że każde państwo UE ma prawo do samodzielnego decydowania o wydobywaniu gazu łupkowego. Docenia wielką rolę gazu, w tym również niekonwencjonalnego, dla redukcji emisji dwutlenku węgla. Bardzo słusznie kładzie też nacisk na ochronę środowiska, na przykład na konieczność informowania opinii publicznej o chemikaliach używanych w procesie tzw. szczelinowania hydraulicznego. Odpadły poprawki zmierzające do całkowitego zakazu tykania w UE łupkowych pokładów. Ale na pewno jeszcze wrócą…