Magiczna bariera tuż-tuż

Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 2004-10-21 00:00

Jeszcze w ubiegłym roku huty były nazywane kulą u nogi gospodarki. Przestarzałe technologicznie molochy, żerujące na pomocy państwa, budziły głównie negatywne emocje. Na całym świecie redukowano moce produkcyjne, zamykano huty, a te, których nie zlikwidowano — musiały liczyć się z groźbą bankructwa.

I nagle wszystko się zmieniło. Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali (PUDS), prognozuje, że w przyszłym roku konsumpcja stali przekroczy 1 mld ton. Z tego aż 290 mln ton ma stanowić zużycie stali przez Chiny. Prognozowany jest też rozwój konsumpcji wyrobów hutniczych w Indiach. PUDS podaje, że przy blisko miliardowej populacji kraj ten zużywa zaledwie 35 mln ton stali. Stopniowo będzie zużywał coraz więcej. Podobne perspektywy rysują się też dla Polski.

Rodzimi producenci i dystrybutorzy muszą jednak zacząć wreszcie myśleć o inwestycjach w przetwórstwo stali. Dotychczas byliśmy tylko surowcowym zapleczem Europy. Już dziś jednak produkcja stali na Ukrainie jest tańsza. Rozwój państw azjatyckich spowoduje też pewnie wkrótce, że polskie huty zetrą się z nowymi, tańszymi konkurentami. Wygrać będą mogły tylko wówczas, kiedy będą w stanie dostarczyć na rynek nowoczesne wyroby hutnicze. Hossa, niestety, kiedyś się skończy — i pewnie jeszcze w tej dekadzie. A huty na kryzys nie są przygotowane.