Markiz kpi sobie z wojny

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2003-06-27 00:00

Gdy odwiedziłem Toskanię po raz pierwszy, pod nazwę Chianti podszywało się wiele kiepskich trunków. I to w majestacie prawa!

Obowiązywało, wydane jeszcze za Mussoliniego, zarządzenie, które miano Chianti, rezerwowane wcześniej dla regionu Chianti Classico, upowszechniło prawie na całą krainę. Właściwie każdy produkował Chianti, jak i gdzie chciał i z jakich chciał winogron. Taka anarchia sprawiła, że słynną nazwę zaczęło się kojarzyć z kiepskim, tanim winem w charakterystycznych butelkach. Można było podówczas odnieść wrażenie, że dla większości klientów główną motywacją była możliwość późniejszego wykorzystania oplecionych rafią, charakterystycznych pękatych butelek na abażury. Powiało grozą!

Francuskim tropem

Idąc wzorem uporządkowanego winiarstwa francuskiego, z biegiem czasu Włosi wprowadzili w całym kraju (także w Toskanii) system DOC (Denominazione di Origine Controllata — zastrzeżona nazwa regionu winnego). Chodziło o to, by klient, widząc literki DOC na etykiecie, wiedział, że wybiera wino wytworzone według standardu ściśle określonego dla danego obszaru.

Dla Chianti system DOC narzucał m.in. określone winogrona: zaaprobowano jedynie szczepy rodzime, z Sangiovese na czele. Wymagano również, by w Chianti znalazła się domieszka białych winogron (nawet do 30 proc.), co miało złagodzić ostre taniny w Sangiovese i Canaiolo. Fakt, wprowadzenie rygorów DOC wydatnie podniosło jakość Chianti. A pod oznaczeniem VdT (Vino da Tavola — wino stołowe) pozwolono sprzedawać wina nie kwalifikujące się do DOC, nie wyłączając rozmaitych bełtów. Historia sprawiła, że właśnie wśród tego winnego plebsu narodziły się najznamienitsze wina toskańskie, zwane dzisiaj Supertoskanami!

Arystokrata na scenie

Sprawił to zakochany w koniach i winach francuskich (zwłaszcza z regionu Medoc) włoski markiz Mario Incisa della Roccheta. Zbolały odcięciem go — wskutek II wojny światowej — od dostaw win z Bordeaux, obsadził w 1940 roku kamienistą działkę w posiadłości San Guida francuskim szczepem winnym Cabernet Sauvignon.

Toskański region Bolgheri, w którym zaczął eksperymenty, nie miał winnych tradycji; uprawiano tam co najwyżej brzoskwinie czy truskawki. Tworząc swe wino, markiz złamał wiele kanonów włoskiego winiarstwa. Zarzucił używanie wyłącznie szczepów lokalnych, odstąpił od dodatku białych winogron i przeszedł z dużych beczek ze słoweńskiego dębu na małe beczułki z dębu francuskiego. Być może cieplejszy niż w Chianti klimat czy bardziej kamienista gleba, a także inny rodzaj beczek sprawiły, że wino markiza okazało się sensacyjne w smaku. Miało niebywałą skłonność do dojrzewania w butelkach — bardzo podobną do tej, jaką markiz odnajdywał w ukochanych winach z Medoc (Bordeaux). I oto nieoczekiwanie narodziło się kultowe dziś wino Sassicaia (kamienne pole), a wraz z nim — cała rodzina Supertoskanów.

Mario Incisa della Roccheta początkowo wytwarzał wino wyłącznie na swoje potrzeby, racząc nim krewnych i przyjaciół — także kuzynów Lodovica i Piero Antinori. To im właśnie zawdzięczamy, że Sassicaia wypłynęła na szerokie wody.

Nowe miano

Kłopot w tym, że zarówno region, jak i użyte do produkcji winogrona i technologia wytwarzania Sassicaia nie mieściły się w standardach DOC, więc wprowadzono to wino na rynek jako zwykłe stołowe (VdT). Za przykładem markiza poszli inni, prowadzący doświadczenia z innymi szczepami winnymi w różnych częściach Toskanii, nie wyłączając dobrze już „uregulowanego” DOC Chianti. Tak to narodziło się wiele znamienitych Supertoskanów!

Wszystkie owe znakomite wina nie mieściły się w ramach systemu DOC. Mimo tego dyshonoru Supertoskany szybko wywąchali koneserzy. Sypnęło się wiele medali. Produkowane w niewielkich ilościach Supertoskany stały się przedmiotem pożądania. Sięgnęły astronomicznych cen, zawojowały najelegantsze restauracje po obu stronach Atlantyku

Postawieni przed faktem dokonanym twórcy systemu DOC, po długich deliberacjach, znaleźli kompromis: dodatkową klasyfikację win — Idicazione di Geografica Tipica, czyli wina ściśle określonym miejscem wytwarzania. A przy okazji znakomite wina z Chianti Classico odróżniono od pozostałych Chianti, nadając im klasyfikację DOCG (Denominazione di Origine Controllata Garantita — gwarantowana, zastrzeżona nazwa regionu winnego). Szczególny zaszczyt spłynął na kamienne poletko markiza Mario Incisa della Roccheta. Kolebka Supertoskanów zyskała w 1994 roku — jako jedyna winnica we Włoszech! — indywidualną klasyfikację: Bolgheri Sassicaia Denominazione di Origine Controllata.

Nie bez powodu w wielu włoskich restauracjach zamówienie Sassicaia honoruje się natychmiastową zmianą obrusa.