Mieszkaniówka ciągle w dołku

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2013-04-30 00:00

Na rynku mieszkań w Polsce z problemami borykają się i kupujący, i deweloperzy.

Największym problemem dla Polaków, zainteresowanych zakupem własnego mieszkania, jest uzyskanie kapitału.

Bariera finansowa

— Oprocentowanie kredytów złotowych należy dziś do najniższych w historii, jednak banki bardzo restrykcyjnie podchodzą do udzielania finansowania i częściej niż kiedyś wydają decyzje odmowne. Jest to spowodowane niepewną sytuacją gospodarczą, niepewnością na rynku pracy i obawą przed załamaniem cen na rynku nieruchomości — tłumaczyRobert Barszcz z agencji Ober-Haus.

Sytuację potencjalnych nabywców mieszkań pogorszyło dodatkowo wygaśnięcie z początkiem 2013 r. programu Rodzina na Swoim i choć rząd przygotował nową propozycję — Mieszkanie dla Młodych (MdM), która wejdzie w życie 2014 r., eksperci nie sądzą, aby doszło za jej sprawą do przełomu. Jak zaznacza Agnieszka Pilarek z Deutsche Banku PBC, zgodnie z założeniami nowego programu jednorazowe dopłaty będą przyznawane wyłącznie na zakup mieszkań z rynku pierwotnego.

— To sprawi, że nie będą z nich mogli skorzystać nabywcy zainteresowani nieruchomościami z drugiej ręki — wyjaśnia ekspertka Deutsche Banku PBC.

Wadą programu MdM jest także to, że nie obejmuje on osób samotnie wychowujących dzieci.

Bolączki budujących

Kupujący to nie jedyni uczestnicy rynku mieszkaniowego, którzy napotkali trudności. Dotknęły one także spółki deweloperskie, a najistotniejszym problemem okazała się dla nich — tak jak w przypadku klientów indywidualnych — zaostrzona polityka kredytowa banków. Jak wynika z obserwacji Marcina Antczaka, wiceprezesa firmy FB Antczak, proces uzyskania finansowania w ostatnim czasie wydłużył się, a wymagania wobec kredytobiorców wzrosły.

— Obecna sytuacja gospodarcza, rosnące bezrobocie i niepewność na rynku pracy powodują, że deweloperzy wstrzymują się z kolejnymi inwestycjami — dodaje Marcin Antczak. Problemów przysporzyła spółkom także Ustawa deweloperska, która weszła w życie w 2012 r.

— Wcześniej do sfinansowania inwestycji bardzo często wykorzystywały pieniądze wpłacone już przez klientów. Dziś muszą budować albo za własny kapitał, albo na kredyt. Ustawa zabezpieczyła kupujących np. przed bankructwem dewelopera, ale jednocześnie spowodowała, że spółki, mające problemy z uzyskaniem kredytu, nie mogą rozpocząć budowy, a jeśli nawet dostaną finansowanie, to rentowność ich inwestycji — po uwzględnieniukosztów kredytu — znacznie spadnie — tłumaczy Robert Barszcz.

Na inne utrudnienia wynikające z Ustawy deweloperskiej wskazuje Igor Pawłowski, prezes firmy Budlex.

— Wymagania dotyczące prospektów informacyjnych, rachunków powierniczych zamkniętych oraz stosowania nowych norm do obliczania powierzchni są dla deweloperów nowościami, z którymi muszą się uporać — mówi Igor Pawłowski. Problemów jest jednak więcej. Stein Christian Knutsen, prezes spółki Firmus Group, wymienia: nieuregulowane plany zagospodarowania przestrzennego, przeciągające się procedury administracyjne oraz długi czas oczekiwania na wydanie decyzji przez samorządy.

— Pokonanie tych barier jest niełatwe, wymaga czasu i cierpliwości — dodaje Stein Christian Knutsen. Przeszkodą dla spółek jest również nieuregulowany stan prawny nieruchomości — głównie chodzi o roszczenia spadkobierców przedwojennych właścicieli.

— W ostatnim czasie głośno było o przypadkach, w których deweloper kupił grunt od miasta jako właściciela i nagle zgłosili się przedwojenni właściciele, spadkobiercy lub osoby które wykupiły ich roszczenia i zablokowali całą inwestycję — przypomina Robert Barszcz.