Minimalna płaca, maksymalny problem

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2016-06-15 22:00

Podwyższając najniższą pensję do 2 tys. zł, rząd szykuje solidne kłopoty przedsiębiorcom i pracownikom

Sensacją ostatniego posiedzenia rządu była informacja, że minimalne wynagrodzenie za pracę w przyszłym roku wzrośnie aż o 150 zł brutto. To więcej, niż wynika z ustawowego mechanizmu, i znacznie powyżej propozycji pracodawców. Nawet związki zawodowe są zdziwione, bo proponowały wzrost do 1970 zł. Największe zaskoczenie mógł jednak czuć resort pracy, który rekomendował podwyżkę o 70 zł. To nie koniec „prezentów”, jakie rząd ma dla Kowalskiego. Poprawę w kieszeni odczują ci, których pensja jest naliczana godzinowo. Minimalna stawka, zamiast 12 zł, urośnie do blisko 13 zł.

Problemy pracodawców…

Od kiedy tylko podwyżki płacy minimalnej reguluje nad Wisłą ustawa, najniższe pensje z roku na rok dość dynamicznie rosną. Przedsiębiorcy zawsze bili na alarm, gdy rząd chciał dołożyć Kowalskiemu więcej, niż wynikałoby z waloryzacji zapisanej w ustawie. Pracodawcy RP obliczyli, że gdyby trzymać się ustawowych mechanizmów, podwyżka powinna sięgnąć ledwie 12 zł brutto. Wśród przedsiębiorców nie ma jednego zdania, bo inna wielka organizacja biznesowa — Konfederacja Lewiatan — wskazywała, że minimalne pensje powinny urosnąć o 50 zł. Fragmenty stanowisk obu organizacji wobec rządowych pomysłów zamieszczamy na str. 2.

Zaskoczenia nie ma, przedsiębiorcy są zdecydowanie przeciw propozycji gabinetu Beaty Szydło. Jakie mają argumenty? Zdaniem Pracodawców RP nominalne tempo wzrostu płacy minimalnej od 2007 r. było dwukrotnie wyższe niż przeciętnych pensji. Jeśli PiS zdecyduje się podnieść najniższą krajową do 2 tys. zł, sięgnie ona 47 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce, ale w niektórych województwach przebije już połowę przeciętnej pensji.

Biznes ocenia, że taki wzrost może się odbić czkawką rządzącym, a rzesza pracowników będzie narażona na zwolnienia, bo koszt ich pracy przewyższy korzyści, jakie szefowie mają z zatrudniania. Takie zagrożenie zawiśnie nad ponad 1,3 mln osób. Koszt zatrudnienia każdego pracownika na najniższej krajowej wzrośnie o 180 zł. Na pewno wpłynie to także na resztę płac. Te w ostatnich miesiącach dynamicznie rosną, ale wciąż mocno odstają — na niekorzyść Kowalskiego — od zachodnich.

O presji płacowej nad Wisłą już dawno nikt nie pamięta. Według badań Narodowego Banku Polskiego, obecnie jedynie co dziesiąty przedsiębiorca doświadcza rosnącej presji na podwyżki. Eksperci banku centralnego zauważają jednak, że w firmach, w których nacisk pracowniczy się nasila, ponad połowa pracodawców jej się poddaje.

…to kłopot dla pracowników

Zwolnienia to nie tylko czcze pogróżki. Z analiz Instytutu Badań Strukturalnych (IBS) płyną mało budujące wnioski z tego, jakie efekty przynosi podwyżka płacy minimalnej. Piotr Lewandowski i Agnieszka Kamińska zauważają, że w latach 2002-13 przeciętnie 317 tys. osób w wieku od 15 do 54 lat traciło rokrocznie zatrudnienie, z tego ponad jedną trzecią można zapisać na poczet „ofiar” płacy minimalnej. Znacznie mocniej wpływało to na pracowników czasowych. Spośród 116 tys. osób, którzy stracili pracę z powodu zmiany płacy minimalnej, stanowili oni aż 71 proc. Kolejne złe owoce, jakie przyniosły podwyżki, to unikanie przez szefów oferowania etatów.

„Podwyższanie płacy minimalnej powodowało, że pracownicy do tej pory pracujący na stałe, częściej przepływali do pracy w oparciu o umowę czasową” — czytamy w raporcie IBS.

Niestety, najboleśniej tradycyjnie obrywają kobiety i młodzi. Eksperci wskazują, że przeciętnie 39 proc. pracowników do 29. roku życia dostało wypowiedzenie przez ustawowe podwyżki płacy minimalnej. Co gorsza, były to osoby o niskich kwalifikacjach, którym na rynek pracy najtrudniej powrócić.

Patrząc na pensje w mikro- i małych firmach, wkrótce płace minimalne zrównają się tam ze średnią. IBS uważa, że można zostawić Kowalskiemu więcej w kieszeni, nie narażając go na bezrobocie.

„Postulujemy, by w miejsce kolejnych dużych podwyżek płacy minimalnej, dochody osób niskozarabiających zwiększyć poprzez podniesienie kwoty wolnej lub kosztu uzyskania przychodu w podatku PIT, które prowadziłoby do porównywalnego wzrostu dochodów netto” — czytamy w raporcie.

Jeśli PiS zdecyduje się podnieść najniższą krajową do 2 tys. zł, sięgnie ona 47 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce, ale w niektórych województwach przebije już połowę przeciętnej pensji.

Fiskus zarobi na płacy minimalnej

Hojna dla Kowalskiego podwyżka płacy minimalnej do 2 tys. zł brutto to też dobra wiadomość dla Ministerstwa Finansów. Wyższe pensje to wyższe dochody i podatek, a do tego poprawa sytuacji deficytowego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Fiskus nie jest jednak w stanie określić, ile zyska po stronie PIT, bo wpływy z podatku zależą od większej liczby zmiennych. Przy ul. Świętokrzyskiej bez problemu obliczyli natomiast, ile podniesienie najniższej krajowej będzie kosztowało. Zdaniem resortu finansów, ta liczba jest pewna i oznacza wzrost wydatków z państwowej kasy o ok. 200 mln zł. Jednak netto fiskusowi podwyżka minimalnego wynagrodzenia i tak wyjdzie na dobre, bo dochody z PIT powetują wydatki.

Zapisz