Minister skarbu już nie czaruje

AMB
opublikowano: 2009-10-22 00:00

Nie będzie w tym roku 12 mld zł z prywatyzacji. Ale budżet się wyżywi.

Nie będzie w tym roku 12 mld zł z prywatyzacji. Ale budżet się wyżywi.

Aleksander Grad, minister skarbu, zadeklarował wczoraj otwarcie, że nie zdoła w tym roku osiągnąć 12 mld zł z prywatyzacji. Nie jest to niespodzianka dla nikogo, kto przygląda się sprzedaży państwowych spółek. Tegoroczny prywatyzacyjny budżet zależał od tego, czy skarbowi uda się spieniężyć strategiczny pakiet akcji poznańskiej Enei. Nie udało się, bo spółka okazała się za droga dla jedynego zainteresowanego — niemieckiego RWE. Aleksander Grad próbuje przekuć tę nieudaną prywatyzację w sukces. Jego zdaniem, taki finał transakcji z Niemcami dowodzi, że resort "nie działa pod presją potrzeb budżetowych". Prawda jest jednak taka, że skarb nie miał wielkiego wyboru. RWE otwarcie przyznało, że za Eneę nie zapłaciłoby nawet ceny wynikającej z przepisów o wezwaniu, niższej od notowań spółki w dniu złożenia oferty. Więc oczekiwania sprzedającego nie były decydujące.

Pytanie, jak potoczy się dalej prywatyzacja Enei?

— Mieliśmy dobrą wycenę Enei i ta spółka jest tyle warta, na ile ją wyceniliśmy. Nie dopuszczam możliwości rewidowania w dół tej wyceny — zadeklarował wczoraj minister.

To może oznaczać kłopoty ze sprzedażą grupy także w przyszłym roku, chyba że uda się zlikwidować niektóre ryzyka, które obniżały wartość Enei w oczach inwestorów. Chodzi m.in. o regulację cen energii dla odbiorców indywidualnych i darmową pulę uprawnień do emisji CO2.

Choć przychody z prywatyzacji będą niższe od oczekiwanych, rząd poradzi sobie z zapewnieniem gotówki do budżetu. Resort skarbu nadrobi sporo dzięki dywidendom. Przypomnijmy, że z pierwotnie planowanych niespełna 4 mld zł w lipcu zrobiło się już 7,1 mld zł, a od kilkunastu dni Aleksander Grad zapowiada jeszcze większe wpływy — na poziomie 11 mld zł. Najbardziej pomogła ugoda z Eureko w sprawie PZU. Duże wpływy zaliczane do tej samej kategorii co dywidendy skarb zrealizował też dzięki sprzedaży BGK praw poboru PKO BP.