
Twierdzi, że najcudowniejszymi górami są Beskidy. Pozwalają mu na to, co lubi najbardziej – odkrywanie nowych ścieżek. Łatwiej o to w Beskidzie Śląskim, Żywieckim czy Małym niż w Tatrach, gdzie nie ma miejsca na spontaniczność.
Zrzucić balast, nabrać sił

– Wybieram się czasem w Tatry, ale one wymagają przygotowania, zaplanowania tras. Nie pozwalają na swobodę, np. spanie w namiocie. Dla mnie Tatry są masywem górskim, a Beskidy – krainą z mnóstwem przeplatających się dróg, szlaków i wiosek, którą można eksplorować w nieskończoność. Podejścia w Beskidach są krótsze, da się też zejść ze szlaku, by poznać coś nowego. Gdy nas przy tym poniesie fantazja albo przesadzimy z wiarą we własne siły, zawsze można znaleźć w pobliżu jakąś miejscowość – ocenia Przemysław Marszał.

Idzie w góry, by oczyścić głowę i odpocząć od nadmiaru bodźców. Wędruje na tzw. wyrypy i chłosty – czasem sam, czasem w towarzystwie. To wielogodzinne, bywa, że i wielodniowe szwendanie się po szlakach – nawet 50 km ciągłego marszu.
– Latem wychodzi się wieczorem i wraca po 16 godzinach. Jest czas, żeby porozmawiać, poznać ciekawe osoby, zrzucić balast i nabrać sił – mówi prezes 11 bit studios.
Przyznaje, że gdyby nie zielone światło od żony, nie miałby szans na takie odrywanie się od codzienności.
Przeżycia w obiektywie

Z pieszych wycieczek przywozi wspomnienia i zdjęcia.
– Fotografowanie ma tę przewagę nad tworzeniem gier, że zdjęcia można robić samodzielnie, iść niezależną, wyciszającą drogą. Pracując nad grą, kierujemy się ideą i tematem, który obudowujemy różnymi elementami. W fotografii bardziej stawiam na obserwację, dopiero później nadaję zdjęciom wspólne cechy i łączę je w cykle. Strona, na której umieszczam zdjęcia, nazywa się justwalking.org. Łączy moje dwie pasje – fotografię i chodzenie – mówi Przemysław Marszał.
Na początku przygody z fotografią nie ingerował w wykonane zdjęcie. Od paru lat stara się jednak kreować i nieco zmieniać uchwycone obrazy, np. w jego fotografiach natury można dopatrzyć się ludzkich twarzy.
– Widzę różnicę w moich pracach sprzed lat. Dziś jest więcej zmian, osobistego wkładu w zdjęcia, a mniej czystej obserwacji. Szczególnie upodobałem sobie mroczne klimaty, ale zawsze w miękkiej formie. Sięgam też po niezmienione zdjęcia reporterskie, bo lubię opowiadać historię fotografowanych miejsc lub anegdoty związane z podróżami. Moje spostrzeżenia tworzą cykle i pokazują, że niezależnie od miejsca zamieszkania ludzie są podobni i przechodzą przez podobne fazy w życiu. W tej strefie lubię być ostry, kontrastowy i kolorowy – twierdzi Przemysław Marszał.
Zdjęcia jak scenografia filmowa

Dzięki fotografii wychodzi z roli producenta gier i oceny przez ten pryzmat.
– Założenie incognito strony ze zdjęciami wniosło powiew świeżości w moje życie. Choć doceniam to, co zrobiliśmy w 11 bit studios, chciałem sprawdzić, ile są warte moje prace fotograficzne bez mojej historii i nazwiska. W justwalking.org byłem anonimowy i to dawało mi wolność. Tworzenie cykli, które mają własną narrację, robienie zdjęć, które opowiadają pewną historię i są coraz lepsze, jest dla mnie wyzwaniem. To bardzo motywuje i inspiruje. Jestem ambitny i dążę do perfekcji, dlatego wysyłając prace na konkursy lub uczestnicząc w dyskusjach na fotograficznych forach internetowych, nie ujawniałem do końca swojej tożsamości – mówi Przemysław Marszał, którego jedno zdjęcie opublikowano w „National Geographic”.

Udział w konkursach jest szansą na zderzenie się z oceną. Wraz z nią otrzymuje konstruktywne uwagi i cenne spostrzeżenia od doświadczonych fotografów.
– Jeden z nich mówił, że wiele moich zdjęć wygląda jak scenografia do filmów. Ja tego tak nie widziałem, a dzięki tej uwadze zobaczyłem dobrze znane mi zdjęcia w innym świetle – tłumaczy prezes 11 bit studios.

Żeby poprawić warsztat, szuka informacji i rozwiązań na forach, jednak stroni od szkoleń, które jego zdaniem usztywniają fotografa. Uważa, że człowiek najwięcej czerpie z własnego doświadczenia. Jeśli popełnia błędy, wyciąga z nich wnioski i uczy się na nich, ale każdy robi to po swojemu.
– Nie jestem ignorantem i szanuję wiedzę innych, ale dla mnie najcenniejsza w tej materii jest indywidualność i własne postrzeganie fotografii. Popełniam miliony błędów, ale to moje błędy. Mam też świadomość, że mogę sobie na nie pozwolić, bo fotografia jest moją pasją, nie źródłem utrzymania. Liczy się też szczęście. Coś się akurat spodoba, trafi w gusta, potrzeby odbiorców i stanie się pożądane – uważa Przemysław Marszał.
Poza zasięgiem sieci

Prezes 11 bit studios jest przekonany, że wciąż można wiele zrobić w kwestii różnorodności gier – tym bardziej że za rogiem czai się już wirtualna rzeczywistość z nowymi typami interakcji – choćby wzmocnić bodźce, by lepiej oddawały rzeczywistość, tak jak efekty 3D w VR. Podkreśla jednocześnie, że dla jego firmy ważne jest nie tylko zapewnienie graczom rozrywki, lecz także wpływanie na ich zachowania, skłanianie do refleksji. Dotyczy to zwłaszcza młodszych pokoleń, bo starsi inaczej odbierają gry. To dla nich zamknięte formy, w które się wkracza, osiąga cel i wyłącza komputer, wracając do rzeczywistości. Dla młodzieży to społeczność i miejsce spotkań ze znajomymi.
– Ja spotykałem się z kolegami na trzepaku i na boisku, a moi synowie łapią się z nimi w wirtualnej rzeczywistości. Dlatego gry mogą być płaszczyzną porozumienia z młodym pokoleniem. Takim narzędziem jest „This War of Mine”. To impuls do poznania historii i podjęcia dyskusji. Staramy się zmienić paradygmat, poszerzyć metody nauczania i poznawania. Grając, jesteśmy w stanie wczuć się w konkretną sytuację i odpowiedzieć sobie na trudne pytania – twierdzi prezes 11 bit studios.

Mimo sukcesu gier komputerowych jest przekonany, że nadal będziemy potrzebowali analogowych sposobów na relaks – spacerów, aktywności fizycznej, fotografowania.
– Staram się pokazywać moim trzem synom różne możliwości spędzania czasu, również te poza zasięgiem. Zabieram ich na trekking w góry, tam, gdzie kiedyś sam jeździłem. Nie wiem, czy to będzie ich pasja w przyszłości, ale chcę pokazać im te miejsca i dać alternatywę. Będąc dzieckiem, nie wiedziałem, że okaże się to dla mnie tak ważne w dorosłym życiu. Dlatego warto poznawać, próbować nowych rzeczy, a później wybierać i czerpać ze swoich doświadczeń – konkluduje Przemysław Marszał.