Dyrekcja drogowa rozpoczyna inwestycję w Puławach za 408 mln zł. Czemu tak drogo? Przecież wybrała ofertę budowlaną za 311 mln zł...
Ministerstwo Infrastruktury na koniec działalności podpisało umowę o dofinansowaniu budowy obwodnicy i mostu w Puławach. Resort oraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) szacują wartość robót na 408 mln zł. Wartość dofinansowania z funduszy unijnych sięgnie 293 mln zł. Resztę środków powinien zabezpieczyć Krajowy Fundusz Drogowy, czyli rachunek w BGK, z którego finansowane są infrastrukturalne projekty GDDKiA.
Bo stal była za droga
Czemu jednak drogowcy zabezpieczają aż 408 mln zł na budowę puławskiej obwodnicy i mostu, skoro firmy startujące w przetargu proponowały znacznie niższe ceny? Przetarg wygrało konsorcjum Mosty Łódź i Herman Kirchner, proponując cenę 311 mln zł. Najdroższą ofertę — 399 mln zł — złożyli Ukraińcy, czyli firma Altkom.
— Mamy nadzieję, że niska cena jest efektem zdrowej walki konkurencyjnej, a nie zaniżania cen, by wygrać przetarg — mówi Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA.
Dziwić może jednak fakt, że dyrekcja, mając ofertę niższą o 100 mln zł niż wartość kosztorysowa, nie przeznaczy zaoszczędzonych pieniędzy na inne projekty. Przedstawiciele instytucji podkreślają, że po pierwsze — bez zgody polskich i unijnych urzędników nie mogą tego dokonać, po drugie — chcą zabezpieczyć się na wypadek wzrostu ceny w trakcie realizacji zadania.
— Może okazać się, że wykonawca nie mógł przewidzieć niektórych warunków geologicznych, może znowu wzrosnąć cena stali i wówczas wykonawca może złożyć roszczenia dotyczące wzrostu kosztów robót. Często spotykamy się z takimi sytuacjami. Nie przypominam sobie przetargu, w którym nie mielibyśmy roszczeń albo protestów — mówi inny z przedstawicieli dyrekcji.
Konkurs, czyli fikcja?
Tylko po co w takim razie organizować przetargi?
— W tej branży gra polega na tym, żeby złożyć niską ofertę cenową i przeforsować jak najwięcej roszczeń — tłumaczy.