Motyl z dżinsów

Piotr Medyński
opublikowano: 2005-06-22 00:00

Uparta menedżerka firmy Stabo zrealizowała dziewczęce marzenia.

Ze szwalni dżinsów zrobiła

pracownię ekskluzywnej damskiej odzieży.

Dwa razy do roku we wrocławskim klubie Casablanca nostalgiczna atmosfera filmu z Ingrid Bergman i Humphreyem Bogartem gdzieś ulatywała. Jej miejsce wypełniało ożywienie eleganckich dam komentujących kreacje uszyte przez Stabo. Zaproszenia były tylko dla wybranych — 300 kartoników z ozdobnie wypisanymi nazwiskami. Stroje prezentowały klientki firmy — prawniczki, menedżerki, lekarki, kobiety ze świata polityki.

— Ostatni pokaz odbył się przed sylwestrem. Teraz szukamy nowej formy promocji. Zmienił się rynek, zwiększyła konkurencja, a oczekiwania klienta są inne niż dwa-trzy lata temu — twierdzi Dorota Kędzia, szefowa firmy.

Równać do najlepszych

Czy firmie nie przeszkadza zalew odzieży z Chin? Szefowa Stabo wzrusza ramionami — jedyną zaletą chińskiej odzieży jest cena.

— Z uszytą w Polsce nie może się równać. Brakuje jej staranności wykonania, atrakcyjnych wzorów i dobrych materiałów — mówi Kędzia.

W Stabo szyje się z materiałów w Polsce mało znanych: jedwabiu z dodatkiem metalowej nitki, rzadkich gatunków wełny, delikatnej jak mgła satyny, do tego we wszystkich kolorach tęczy. Takie materie można zamówić jedynie u najlepszych producentów w czasie paryskich targów tkanin Premiere Vision.

— Robię tak jak najlepsze firmy z branży w Europie. Na tych targach trzeba być, żeby wiedzieć, co dzieje się w przemyśle odzieżowym — wyjaśnia szefowa firmy.

Kreacje Stabo można kupić w najlepszych butikach. W Berlinie dostępne są wyłącznie w prestiżowym Revanche de la Femme. Kosztują dziesięć razy tyle co w Polsce i sąsiadują z marką Chanel.

— W taftowym komplecie w kolorze złota, który wysłaliśmy wyłącznie do Niemiec, przed kamerami telewizyjnymi pojawiła się Izabella Trojanowska. Zapewne nie wiedziała, że jej strój uszyła firma z Wrocławia. Tak jak wiele polskich klientek, które się tam zaopatrują — śmieje się Dorota Kędzia.

Zmienić profil

20 lat temu Stabo szyło dżinsy i odzież sportową. Jednak szefowa firmy zapragnęła zrealizować swe marzenia.

— Od zawsze uwielbiałam modę. Jeszcze w podstawówce szyłam dla siebie. Rzucałam na dywan kawałek materiału i wykrawałam z niego sukienkę czy spódnicę. Wychodziło raz lepiej, raz gorzej. W ekstremalnych sytuacjach pomagała mama. Skąd brałam pomysły? Z tego, co wszyscy w tamtych czasach: z gazet z wykrojami i katalogów niemieckich firm wysyłkowych — wspomina.

— W końcu lat 80. pojawiły się firmy polonijne, które masową produkcją odzieży z denimu wypierały mniejsze firmy. Jednocześnie wytworzyła się luka na rynku. Nasze bizneswoman zaczęły poszukiwać eleganckich strojów do pracy — mówi szefowa firmy.

To uratowało Stabo. Na drzwiach firmy nie zawisła kłódka. Wystarczyło zmienić profil produkcji. Dorota Kędzia została nie tylko menedżerem firmy, ale również główną projektantką, zaopatrzeniowcem, specjalistką od marketingu i zbytu towarów.

— Włożyłam w firmę całą energię, pasję i każdą wolną chwilę — opowiada Dorota Kędzia.

Przywiązane klientki

— Nigdy nie wydaliśmy nawet złotówki na kampanię reklamową. Jesteśmy przykładem firmy, którą się poleca, bo zyskała zaufanie — mówi Dorota Kędzia.

Stabo dorobiło się 800 wiernych klientek i każdej z nich przyznało srebrne i złote karty uprawniające do promocji i rabatów.

— Bardzo często klientki wracają do nas z podziękowaniami za świetnie uszytą kreację. Naszym ekspedientkom zdarza się otrzymać kwiaty, prezenty, a czasem nawet patrzeć na łzy wzruszenia pani, która za granicą zrobiła furorę — dodaje Dorota Kędzia.

Tak było z klientką, którą zaproszono na uroczystość w Monaco. Opowiadała, że była najlepiej ubrana na balu z udziałem gości z najwyższych sfer z całego świata.

Mimo doskonałej jakości sprzedawane w polskich sklepach stroje Stabo nie szokują ceną. Najbardziej eleganckie sukienki to maksimum 900 zł, żakiety — 700 zł. Firma szyje tylko krótkie serie — 50 sztuk w jednym rozmiarze.

Na początku Kędzi pomagały trzy osoby. Dziś Stabo to 40 osób — konstruktorzy modeli, krojczynie, szwaczki. Firma ma dwa sklepy we Wrocławiu i sieć odbiorców w kraju. Jak każda firma odzieżowa uzależniona jest od sezonowości w branży. Bal sylwestrowy, studniówka, ważne rodzinne czy biznesowe uroczystości napędzają klientów. Wtedy sukienki, marynarki czy bluzki sprzedają się najlepiej.