697 mln zł za ubiegły rok, 593 mln zł w tym roku i setki milionów w kolejnych latach – tyle pieniędzy z budżetu państwa może trafiać do świecącej pustkami kasy Poczty Polskiej w ramach mechanizmu rekompensowania operatorowi strat ponoszonych na regularnym docieraniu z przesyłkami do każdego zakątka kraju.
Państwo zgodnie z przepisami powinno rekompensować poczcie straty ponoszone na takich usługach od 2021 r., ale na razie nie wypłaciło ani grosza. Musi mieć na to zgodę Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), a ten z kolei czeka od dawna na zielone światło od Komisji Europejskiej. Nowy mechanizm rekompensowania strat wpisano bowiem do polskiego porządku prawnego pod koniec 2022 r. i od razu przewidziano, że na wypłaty – stanowiące pomoc publiczną – będzie musiała godzić się Bruksela.
KE zgody wciąż nie wydała i domaga się od państwa nowych dokumentów, a pocztowcy tkwią w zawieszeniu, tną wydatki, apelują o przyspieszenie procedur i od czasu do czasu protestują. Tymczasem eksperci z prywatnego rynku zaczęli liczyć – i uznali, że ze stratami Poczty Polskiej coś może być nie tak.
Atak Lewiatana
Jeszcze w styczniu Konfederacja Lewiatan postawiła publicznie tezę, że straty ponoszone przez Pocztę na usłudze powszechnej mogą być zawyżone. Lewiatan bardziej szczegółowo przedstawił swoje stanowisko w piśmie skierowanym do Borysa Budki, ministra aktywów państwowych.
„Przyczyną [trudnej sytuacji finansowej Poczty - red.] nie jest brak decyzji KE, co jednoznacznie potwierdzają dostępne dane finansowe, lecz błędna polityka samej spółki i decydentów politycznych z lat ubiegłych. Na skutek tej właśnie błędnej polityki usługi inne, takie jak np. usługi kurierskie, na których zarabiać potrafią konkurenci Poczty, przyniosły deficyt skutkujący obecną sytuacją” - czytamy w piśmie Lewiatana.
Twardych dowodów nie ma, są natomiast poszlaki. Organizacja pracodawców przede wszystkim zwraca uwagę, że świadczenie usług powszechnych nie przynosiło poczcie strat w czasach, gdy nie mogła liczyć na państwową kroplówkę po ich wykazaniu.
Poczta formalnie jest operatorem wyznaczonym, zobowiązanym do świadczenia usług powszechnych, od 2016 r. do końca 2025 r. Przed ostatnią zmianą przepisów istniał inny mechanizm rekompensowania jej potencjalnych strat na świadczeniu podstawowych usług. Pieniądze miały pochodzić z tworzonego przez operatorów pocztowych funduszu, do którego wpłacaliby oni część zysków z komercyjnych usług – proporcjonalnie do skali działania. W praktyce wyglądałoby to tak, że większość strat ze świadczenia usług powszechnych Poczta – jako największy operator – musiałaby rekompensować sobie sama.
Mechanizmu tego nigdy nie użyto, bo Poczta od 2016 r. do 2020 r. – zgodnie z przekazywanymi do UKE sprawozdaniami z działalności regulacyjnej – na świadczeniu usług powszechnych zarabiała. Skumulowany dochód operatora przez pół dekady sięgnął prawie 940 mln zł. Straty – w wysokości 192 mln zł – po raz pierwszy pojawiły się w 2021 r. Rok później sięgnęły 645 mln zł, a już w trakcie 2022 r. przez cały proces legislacyjny przeszła nowelizacja zapewniająca Poczcie Polskiej budżetową rekompensatę strat – i to wstecznie, od 2021 r.
- Zmiana sposobu finansowania Poczty na budżetową dotację pokrywa się z drastyczną zmianą w wyniku uzyskanym z usług powszechnych - koszty bardzo mocno skoczyły i pojawiły się głębokie straty. Tymczasem w przypadku bardzo podobnych „usług wchodzących w skład usługi powszechnej” koszty w ostatnich latach spadały, a zysk Poczty rósł – słyszymy od doświadczonego menedżera z prywatnego rynku pocztowego.
Straty i zyski
„Usługi wchodzące w zakres usługi powszechnej” to m.in. doręczanie listów w ramach dużych kontraktów z administracją publiczną i sektorem prywatnym. To np. duży kontrakt na obsługę korespondencji sądów i prokuratur, który w poprzedniej dekadzie Poczta na kilka lat utraciła na rzecz InPostu. W latach 2016-18 ta działalność przynosiła Poczcie Polskiej stratę w wysokości 420 mln zł. Od 2019 r. generowała jednak zyski, a dynamika kosztów była zupełnie inna niż w podobnej usłudze powszechnej. W latach 2021-22, gdy usługi powszechne wygenerowały łącznie 837 mln zł straty, korespondencja sądowa i inna dostarczana na podstawie masowych umów przyniosła… 345 mln zł zysku.
„Popierając, co do zasady, system finansowania kosztu netto z budżetu państwa, zwracamy uwagę, że model ten wymaga bardzo wysokiej transparentności i szczegółowego nadzoru, który obecnie wydaje się być, w świetle opisanych fluktuacji, niewystarczający. O to, co się stało z 1 mld zł zysku wypracowanego na usługach powszechnych w latach ubiegłych oraz 200 mln zł zysku z innych usług listowych - i dlaczego kwot tych nie wykorzystano do pokrycia strat z lat 2021-23, należałoby zapytać ówczesne i obecne władze Poczty” – napisał Lewiatan.
Obiektywne trendy
Poczta w swoich sprawozdaniach tłumaczy straty czynnikami obiektywnymi: przede wszystkim postępującym spadkiem wolumenu przesyłek, połączonym ze stale rosnącymi kosztami pracy.
„Wyniki osiągane przez operatora wyznaczonego są niezależne od mechanizmów finansowania i są weryfikowane przez niezależnego audytora powoływanego przez prezesa UKE, co dowodzi błędnego rozumienia tematu przez Konfederację Lewiatan” - ripostuje biuro prasowe Poczty Polskiej, które spytaliśmy o tezy Lewiatana.
Także MAP nie zgadza się, że z wynikami Poczty jest coś nie tak.
„Poczta Polska po raz pierwszy od dłuższego czasu odnotowała znaczącą stratę na usługach powszechnych dopiero w 2021 r. Z usługi powszechnej generowała zyski od 2016 r. do 2021 r. Nie można jednak zgodzić się, że strata ta wystąpiła dopiero po zmianie systemu finansowania kosztu netto. Należy też podkreślić, że zmiany zachodzące na rynku usług pocztowych (stały trend zmniejszania się wolumenów przesyłek listowych przy wzroście wolumenu paczek i usług kurierskich) powodują coraz niższą konkurencyjność w segmencie usług wchodzących w zakres usługi powszechnej” - napisało MAP w odpowiedzi na nasze pytania.
Kurierski hamulec
Na wzroście liczby paczek, wysyłanych głównie z e-sklepów, zarabiają przede wszystkim prywatne firmy, takie jak InPost. W segment ten mocno zainwestował też m.in. kontrolowany przez skarb państwa PKN Orlen. Chciał współpracować z Pocztą, ale…
- Poszedłem do Poczty Polskiej z propozycją współpracy przy przejęciu Ruchu. Nie było zainteresowania. Potem poszedłem jeszcze raz, żeby wspólnie rozwijać usługi paczkowe — rozmowy trwały wiele miesięcy, nie zakończyły się niczym konkretnym. Mogą to panowie napisać: chciałem rozwijać biznes paczkowy z Pocztą, to po drugiej stronie nie było woli. Dekadę temu Poczta postawiła pierwszy automat paczkowy i ile ma ich teraz? A Orlen ma 4,5 tys. i postawi szybko tysiące kolejnych - powiedział na początku lutego w wywiadzie dla PB Daniel Obajtek, wówczas jeszcze prezes Orlenu.
Jakie wyniki Poczta osiąga na działalności kurierskiej i dostarczaniu paczek, dokładnie nie wiadomo. W dostępnych publicznie sprawozdaniach z rachunkowości regulacyjnej, w których przedstawiono dokładnie przychody, koszty i zyski lub straty z usług powszechnych, dane o rentowności usług kurierskich są wycięte i „pozostawione do wiadomości właściciela”. Lewiatan sugeruje, że ta działalność może być w przypadku Poczty nierentowna.
„Na skutek błędnej polityki usługi takie jak np. usługi kurierskie, na których potrafią zarabiać konkurenci Poczty Polskiej, przyniosły deficyt skutkujący obecną sytuacją. (…) Jeśli Poczta ma mieć wyłączność na określone usługi dla państwa, to wyłączność ta nie może być metodą na utrzymywanie nieefektywności w innych obszarach” – czytamy w piśmie Lewiatana.
Ani resort aktywów państwowych, ani Poczta Polska nie odpowiedziały na nasze pytania o rentowność usług kurierskich. W obu przypadkach uzasadniono to tajemnicą przedsiębiorstwa.
„Poczta Polska jako operator wyznaczony do świadczenia pocztowych usług powszechnych realizuje te zadania ze stratą. Dlatego też oczekiwanie rekompensaty ze strony właściciela, zagwarantowane w Prawie pocztowym, znajduje pełne uzasadnienie, co potwierdzają publikowane w BIP UKE Sprawozdania z prowadzonej rachunkowości regulacyjnej. Sprawozdania te, jak i kalkulacje kosztu netto obowiązku świadczenia usług powszechnych, są weryfikowane przez powoływanego przez prezesa UKE niezależnego audytora. Pozostała działalność biznesowa Poczty Polskiej objęta jest tajemnicą przedsiębiorstwa, podobnie jak i analogiczne dane chronione są przez inne spółki prawa handlowego. Ze zdumieniem odczytujemy niepoparte żadnymi dokumentami spekulacje Konfederacji Lewiatan w tym przedmiocie” - oświadcza biuro prasowe Poczty.
Unijne wątpliwości
Na zielone światło z Brukseli na wypłatę przez państwo rekompensaty, której wysokość w ubiegłorocznym budżecie państwa zaplanowano na 697 mln zł, Poczta czeka już od kilkunastu miesięcy. Miała to być częściowa rekompensata strat za lata 2021-22. Jeszcze w listopadzie przedstawiciele państwowego operatora publicznie świętowali, spodziewając się szybkiego zastrzyku pieniędzy. Poinformowali o wydaniu przez KE, tzw. comfort letter, rodzaju nieoficjalnego dokumentu, mającego sygnalizować wstępną zgodę na udzielenie pomocy publicznej.
Tak łatwo jednak nie będzie. W poniedziałek 5 lutego minister aktywów państwowych spotkał się w Brukseli m.in. z Margrethe Vestager (formalnie „wiceprzewodniczącą wykonawczą do spraw Europy na miarę ery cyfrowej") i rozmawiał o sytuacji Poczty Polskiej.
„W zakresie sektora pocztowego ustalono, że strona polska przekaże dodatkowe dane i analizy niezbędne do podjęcia przez Komisję Europejską decyzji w tej sprawie. Dodatkowo w mocy pozostaje comfort letter udzielony Poczcie Polskiej przez Komisję Europejską” – napisano w komunikacie MAP.
Spytaliśmy KE, kiedy można spodziewać się decyzji, jakie ma wątpliwości w tej sprawie i jakich jeszcze dodatkowych informacji oczekuje od polskiego rządu lub Poczty. Odpowiedź była identyczna, jak na zadane jeszcze w listopadzie ubiegłego roku pytanie o losy decyzji: „Komisja jest w konstruktywnym kontakcie z polskimi władzami w tej sprawie. Nie możemy komentować szczegółów tych kontaktów.".
Tymczasem Poczta, która według informacji „Rz” miała w ubiegłym roku jeszcze większe straty niż rok wcześniej, czeka na wymianę władz. Od września 2022 r. spółką kieruje Krzysztof Falkowski, wcześniej m.in. prezes Agencji Mienia Wojskowego. W mediach spekulowano, że w ramach nowego rozdania kadrowego jego potencjalnym następcą jest m.in. Sebastian Mikosz, w przeszłości odpowiadający za restrukturyzację PLL LOT.