Przez wszystkie przypadki odmieniana jest oczywiście nazwa Evergrande. Chiński deweloper dał pretekst do korekty, mimo że w depeszach medialnych ten temat jest obecny od ponad 2 tygodni. Inwestorzy zastawiają się jakiej skali problemów możemy być świadkami w przypadku upadłości konglomeratu i jakie będą konsekwencje nie tylko dla rynku nieruchomości w Chinach, ale również globalnie dla np. rynku surowców, wykorzystywanych w budownictwie.
Osobną kwestią jest udział sektora bankowego i inwestorów zagranicznych w zadłużeniu Evergrande. Wstępne analizy sugerują nie mniej niż 100 mld USD zobowiązań co powoduje, iż temat dewelopera należy odczytywać głównie przez pryzmat szerszej sytuacji w Chinach i nastrojów na tamtejszym rynku, a nie jako chińską wersję Lehman Brothers. Od paru miesięcy tamtejsze indeksy są wyraźnie słabsze od innych rynków wschodzących (co rzutuje na MSCI Emerging Markets). Inwestorzy obawiają się o kondycję tamtejszej gospodarki oraz zwiększanie regulacji. Wraz ze zbliżającym się zacieśnianiem polityki monetarnej przez Fed mamy więc dobry powód, by oczekiwać większego rozchwiania rynków.