Warszawskie indeksy od kilku dni drepczą w
miejscu. Tymczasem we Frankfurcie, Londynie i Nowym Jorku mamy rekordy hossy.
Nasz rynek nie jest osamotniony. Towarzyszy mu Moskwa, Sofia i Bukareszt.
Od połowy kwietnia widoczne jest wyraźne zróżnicowanie zachowania rynków
dojrzałych i wschodzących. S&P500 poszedł w górę o prawie 5 proc., DAX o
niemal 6 proc., bijąc kolejne rekordy hossy. W tym samym czasie WIG20 zyskał 1,5
proc., ku szczytom tylko spoglądając. Czwartkowa sesja nie przyniosła zmiany tej
tendencji. Wskaźnik naszych największych spółek zaczął ją od wzrostu o 0,3 proc.
i tylko w pierwszej godzinie handlu wykazywał większą ochotę na ruch w górę.
Udało mu się dotrzeć do 2933 punktów, zwiększając skalę zwyżki do 0,5 proc., po
czym nastąpiło osłabienie i wskaźnik do końca dnia oscylował wokół poziomu
środowego zamknięcia, broniąc się przed spadkiem pod kreskę.
W gronie naszych blue chipów nie było widać gwiazd. Liderem były walory CEZ-u
rosnące przed południem o 1,5 proc.. Jednoprocentową zwyżką mogły się pochwalić
akcje PZU. Mimo sięgających 126 dolarów za baryłkę notowań ropy naftowej, walory
naszych rafinerii traciły na wartości. Akcje Lotosu zniżkowały o ponad 1 proc.,
a PKN Orlen o 2 proc. papierami KGHM handlowano po cenach o kilka dziesiątych
procent niższych niż na środowym zamknięciu. Na rynku małych i średnich spółek
ruch był równie niewielki.
Indeksy na głównych parkietach europejskich zaczęły dzień z w większym
entuzjazmem, rosnąc po 0,6-0,7 proc. I tam jednak byki szybko opadły z sił, choć
trzymały wskaźniki w bezpiecznej odległości około 0,4 proc. od poziomu środowego
zamknięcia. Powodem słabnięcia optymizmu były spadki kontraktów na amerykańskie
indeksy. Niewiele sobie z tego robił jedynie indeks w Madrycie, rosnący wczesnym
popołudniem o 1 proc. Na giełdach naszego regionu przeważały spadki. W Moskwie i
Rydze sięgały niemal 1 proc. Na niewielkim plusie trzymały się Bukareszt,
Budapeszt i Tallin.
Nastroje na giełdach nieco się pogorszyły po serii danych zza oceanu. Według
wstępnych szacunków tempo wzrostu amerykańskiej gospodarki wyniosło w pierwszym
kwartale 1,8 proc., podczas gdy oczekiwano zwyżki o 2 proc. Liczba wniosków o
zasiłek dla bezrobotnych skoczyła do 429 tys. i była o 26 tys. wyższa niż przed
tygodniem oraz o 37 tys. większe niż się spodziewano. Reakcja na te informacje
była jednak niewielka i krótkotrwała. Minęła całkowicie, gdy okazało się, że nie
przejęli się nimi sami Amerykanie. W pierwszych minutach handlu na Wall Street
indeksy zniżkowały po około 0,1 proc., a po pół godzinie wyszły na plus. Pomagał
im sięgający 5,1 proc. wzrost indeksu podpisanych umów kupna domów. Oczekiwano,
że zwiększy się on o 1,5 proc.
WIG20 zyskał ostatecznie 0,52 proc., WIG wzrósł o 0,39 proc., a sWIG80 o 0,31
proc. Jedynie wskaźnik średnich spółek spadł o 0,1 proc. Obroty wyniosły 820 mln
zł.
Roman Przasnyski, Open Finance
© ℗