Według sondaży, po niedzielnych wyborach w Grecji prawie połowę miejsc w
parlamencie zajmie lewicowa, populistyczna partia Syriza, której
przewodzi Aleksis Tsipras. O ile jednak perspektywa zwycięstwa tego
ugrupowania w poprzednich wyborach z 2012 r. wprawiła Euroland i rynki
finansowe w rozpacz, tak teraz paniki nie było.
— Nastroje w strefie euro związane z „grecką tragedią” są dziś
zdecydowanie lepsze niż w latach 2011-12. Rynki oswoiły się wcześniej z
sukcesem wyborczym Syrizy, która prowadziła w sondażach i jej zwycięstwo
nie jest zaskoczeniem. Ponadto Grecja już raz przeszła restrukturyzację
zadłużenia i prywatne instytucje finansowe mają mniejszą ekspozycję na
dług grecki niż kilka lat temu — wyjaśnia dr Tomasz Bursa, wiceprezes
Opti TFI.
Spokój widać było w notowaniach. W poniedziałek 26 stycznia, mimo
początkowej przeceny, na plus wyszły indeksy głównych giełd europejskich
oraz kurs euro. Niemiecki DAX wzrósł o 1,1 proc., a wspólna waluta
umocniła się wobec dolara o 0,4 proc. Nieco gorsze nastroje panowały na
giełdzie w Atenach — indeks Athex Composite stracił ponad 3 proc.
Między wyborcami a trójką
Grecja wciąż potrzebuje ogromnego wsparcia finansowego ze strony Unii
Europejskiej.
Zadłużenie kraju wynosi 321,7 mld EUR, z czego 240 mld EUR to zastrzyk
gotówki, jaki Ateny otrzymały w latach 2010- 14, na ratowanie gospodarki
przed bankructwem. Obecny program pomocowy UE, w ramach którego Grecja
powinna otrzymać jeszcze 1,8 mld EUR, wygasa z końcem lutego.
— Grecja osiągnęła strukturalną nadwyżkę (około 2 proc. PKB), ale
problemem są koszty obsługi gigantycznego długu (176 proc. PKB), co
tworzy całkowity deficyt budżetowy. Grecji trudno samodzielnie wrócić na
rynki długu i zmienić finansowanie na w pełni rynkowe, a zatem będzie
ona korzystać z pomocy instytucji europejskich przez kilka najbliższych
lat do momentu, gdy rynkowy koszt finansowania (obecnie 8-10 proc.) nie
spadnie do poziomu 3-4 proc. — wylicza dr Tomasz Bursa.
A jeśli Syriza będzie chciała utrzymać kroplówkę finansową z UE, to
będzie musiała zwrócić się z prośbą do Brukseli. Nie udało się osiągnąć
porozumienia w tej sprawie w grudniu, bo grecki rząd nie zgodził się na
wprowadzanie dalszych oszczędności. Rozmowy z Syrizą mogą być jeszcze
trudniejsze. Lider ugrupowania zapowiadał, że skończy z biedą, podwyższy
świadczenia społeczne i emerytury, ale przede wszystkim obiecuje
odejście od polityki oszczędności i reform nakazanej przez UE.
Grexit nie straszy
Specjaliści uważają, że do końca lutego nie uda się wynegocjować
warunków. Zajmie to raczej kilka miesięcy. Instytucje finansowe zawieszą
więc pakiet dla Grecji, chcąc wybadać prawdziwe intencje polityków Syrizy.
Ale choć droga do porozumienia z UE będzie wyboista, to jednak prędzej
czy później do niego dojdzie, a przywódcy Syrizy nie będą dążyć do
usunięcia kraju ze strefy euro. Eksperci zwracają też uwagę, że
zwycięska formacja liczy na zakupy greckiego długu z programu QE
ogłoszonego przez Europejski Bank Centralnego, co pozwoliłoby na obniżkę
kosztów obsługi długu.
— Porozumienie zostanie zawarte i trójka zgodzi się na renegocjacje
warunków spłaty zobowiązań Grecji. Trudno dziś prognozować, jak długo
program powinien zostać wydłużony. Zależy to od chęci kontynuacji
rozpoczętych reform strukturalnych, które będą miały kluczowy wpływ na
dynamikę PKB w kolejnych latach. Istotne będą również wynegocjowane
poziomy oprocentowania pożyczek oraz ewentualna redukcja części odsetek
bądź wręcz umorzenie części należności — wylicza Adrian Apanel,
zarządzający z MM Prime TFI.
Bank UBS zaleca kupno obligacji Grecji, twierdząc, że ich wyceny już
zakładają 13-26-procentowe ryzyko niewypłacalności kraju, a nowy
kompromis w sprawie pomocy złagodziłby oszczędności, jednak nie
oznaczałby rezygnacji z reform. Tymczasem Morgan Stanley ostrzega przed
dalszym wzrostem zmienności na rynkach walutowych, w wypadku gdyby nowy
rząd przyjął zbyt agresywne stanowisko. Instytucja zaleca sprzedawanie
euro za dolary przy próbach odbicia notowań wspólnej waluty od dna. © Ⓟ