Nie mogę sobie pozwolić na brak mocy

rozmawiała Karolina Guzińska
opublikowano: 2023-12-06 20:00

Wspieranie i motywowanie kobiet w biznesie jest bardzo ważne. To dla nich jak wiatr w skrzydła, by mogły lecieć w stronę sukcesu i lepszych możliwości — mówi Katarzyna Burandt, prezeska Fast Track Logistic. Firma z Kościerzyny działa od 2016 r. i w tak krótkim czasie stała się miejscem pracy dla kilkudziesięciu osób, osiągając imponujące wyniki finansowe. Prezeska przyznaje, że to rodzina daje jej największą moc i sprawia, że w życiu warto się starać.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Kiedy powiem: kobiety mają moc, o czym pani pomyśli?

Myślę o kobietach, które mają różne aspiracje, potrzeby i wizje, jak również rozterki i problemy – wtedy moc, jak wiemy, potrzebna jest podwójnie.

Wewnętrzna siła daje nam, kobietom, determinację, by się odnaleźć w każdej, nawet skrajnej, sytuacji. Pozwala nam coraz wyżej zawieszać poprzeczkę w budowaniu własnej wartości i dochodzeniu do zamierzonych celów.

Jak zdefiniuje pani moc?

To pasja i wytrwałość. Także chęć szukania w sobie motywacji do działania. Poczucie własnej wartości i odważne postępowanie także jest mocą. Każda trudna sytuacja wzmacnia mnie, dzięki czemu mogę przetrwać kolejny taki moment. Z każdego doświadczenia, dobrego czy złego, wychodzę silniejsza i odważniejsza jako kobieta i partner w biznesie.

Skąd pani czerpie tę moc?

Przede wszystkim z doświadczenia bycia matką i robienia tego, co lubię. Wypracowałam swoje nawyki i zasady, by skutecznie stawiać czoła różnym sytuacjom na gruncie zawodowym i prywatnym. Od 20 lat tworzymy z mężem udany związek i rodzinę. Przede wszystkim jesteśmy rodzicami czworga dzieci. Bez rodziny nic nie miałoby sensu. To ona jest dla mnie na pierwszym miejscu. Jest moją mocą i siłą, motorem napędowym.

Czy w domu rodzinnym miała pani wzorce silnych, przedsiębiorczych kobiet?

Wszystkie kobiety z naszej rodziny – począwszy od babć, są silne i mimo przeciwności losu nigdy się nie poddały. Każda z nich jest dla mnie inspiracją. Doceniam zresztą wszystkie kobiety i cieszę się, że tak świetnie sobie radzą w różnych sferach biznesu – nierzadko w branżach, w których prym wiodą mężczyźni.

Tak jak pani – branża transportowo-logistyczna postrzegana jest jako męski świat…

Zgadzam się, się to męski świat. Mam jednak szczęście, że firmę prowadzę razem z mężem i wpieramy się na każdej płaszczyźnie. Mogę czerpać z jego wiedzy i doświadczenia. On czuje się w tym świecie jak ryba w wodzie, można powiedzieć, że wychował się w tej branży, ponieważ ojciec męża przez wiele lat prowadził firmę transportową. W naszej firmie dzielimy się zadaniami, bo każde z nas ma swoją mocniejszą stronę, w której lepiej się sprawdza i pewniej czuje. Moją mocną stroną są finanse. Zajmuję się głównie nimi. Wiem, że to moje miejsce i czuję się w nim bardzo komfortowo. Nie uderzyłam nigdy w szklany sufit zapewne dlatego, że firmę prowadzimy wspólnie. Podział ról, jaki wypracowaliśmy z mężem, bardzo nam odpowiada. Firma świetnie działa, ponieważ się uzupełniamy i uczymy od siebie nawzajem.

Zarządzanie firmą rodzinną to jednak kolejny etap – jaki był początek pani drogi zawodowej?

Zaczynałam w finansach, co wymagało ode mnie 100-procentowego zaangażowania i bycia na bieżąco z prawem podatkowym i księgowym. Ta praca dała mi poczucie stabilności i niezależności. Pracowałam zgodnie z kalendarzem księgowym, wszystko pod linijkę i idealnie dopracowane. Jednocześnie kształciłam się w tym kierunku i podwyższałam kwalifikacje, będąc młodą mamą.

Miała pani wówczas jakieś lęki?

Obawiałam się, że będę musiała z czegoś zrezygnować, bo nie dam rady, a także tego, że nie poświęcam wystarczająco dużo czasu dzieciom. Na szczęście mam wspierającego męża, mamę i teściową.

Podobne dylematy ma wiele pracujących kobiet. Jak, pani zdaniem, można je wspierać?

Warto dzielić się mocą, a także wiedzą, siłą i optymizmem. Zawsze i nie tylko z kobietami. Odwaga do realizacji siebie i własnych pomysłów jest ważna, ale jeśli możemy się od kogoś nauczyć czegoś nowego, np. spojrzenia na ten sam problem z innej strony czy przedstawić inną wizję realizacji tego samego pomysłu – to jeszcze lepiej. Joanna Przetakiewicz już kilka lat temu zapoczątkowała ruch wspierający kobiety pod hasłem Kobiety Nowej Ery. Panie wspierają i motywują się wzajemnie nie tylko w biznesie, lecz także w życiu. Takie działania są bardzo istotne i bardzo przydatne, to jak podmuch w skrzydła kobiet, by mogły lecieć stronę sukcesu i lepszych możliwości.

Można jednak dojść do wniosku, że na co dzień moc kobiet jest uśpiona i potrzeba wstrząsu, by ją przebudzić…

Kobiety zawsze walczyły o siebie, teraz jednak widać to lepiej. Myślę, że przebudzenie nastąpiło już bardzo dawno, jednak akcje tych wszystkich odważnych kobiet – np. czarne marsze, mobilizacja przed wyborami parlamentarnymi – są nagłaśniane w telewizji i mediach społecznościowych, więc nasz głos, który wyraża nasze głębokie przekonania, po prostu lepiej słychać. Robimy to dla naszych dzieci. Potrafimy się zmobilizować i zjednoczyć w tak ciężkich i skrajnie różnych przekonaniach.

Przez dekady wiele się zmieniło, teraz kobiety mają o wiele większą moc niż np. 30 lat temu. Jesteśmy świadomymi i niezależnymi obywatelkami świata. Aktywne, z własnym – ważnym i głośnym – zdaniem, ze swoimi sukcesami. Każda z nas ma za sobą jakąś historię, wspomnienia i lekcje, dzięki którym jesteśmy silniejsze i… mamy moc.

Co można zrobić, by kobiety częściej wykorzystywały tę moc do poprawy swojej pozycji na rynku pracy?

Kobiety nie mogą czuć obaw związanych z pokazywaniem swojej osobowości i możliwości w miejscu pracy. Trzeba im zapewnić taki sam rozwój zawodowy jak mężczyznom – wzmocnienie pozycji kobiet na rynku pracy jest niezbędne do zapewnienia równości płci. Bardzo ważne jest zaoferowanie wsparcia kobietom, które wracają do pracy po przerwie w karierze. Kobiety są świetnie wykształcone, potrafią łączyć życie prywatne z zawodowym, co jest bardzo ważną umiejętnością o jeszcze większej mocy. W naszej firmie obalamy stereotyp, że wysokie stanowiska powinni piastować tylko mężczyźni.

Czasem jednak moc się wyczerpuje – jak ją odzyskać, np. po porażce?

Z każdej porażki wychodzimy silniejsi, z większym doświadczeniem i sprecyzowaną wiedzą na temat tego, czego nie chcemy i czego powinniśmy unikać. Porażki są wpisane w prowadzenie firmy, to nieodłączny element biznesu. Jedne uczą, inne motywują – najważniejsze, żeby z każdej wyjść z myślą, że dobrze odrobiliśmy lekcję.

A co pani robi, gdy czuje, że traci moc?

Nie mogę sobie pozwolić na brak mocy – jestem przecież mamą czworga dzieci. Wiem, po co i dla kogo pracuję, mój dzień jest zaplanowany do ostatniej minuty. Czasem bywam zmęczona i zestresowana, ale mąż oczywiście mi pomaga. Kiedy tylko mamy możliwość, a dzieci dni wolne od szkoły, wyjeżdżamy.

Pamięta pani największe wyzwanie zawodowe w swojej karierze?

Zbudowanie i powiększenie floty samochodowej złożonej z najnowszej generacji aut, jakie były na rynku. Utrzymanie takiego samego poziomu wydajności firmy w sytuacji, której się nikt nie spodziewał, czyli podczas pandemii COVID-19. Myślę, że poradziliśmy sobie lepiej, niż zakładaliśmy. Rozwinęliśmy firmę w kierunku handlu i innych usług. Nasze oczekiwania się spełniły i można stwierdzić, że udało się nam. Nie mamy jednak zamiaru zwalniać tempa.

W takim razie co planuje FTL na najbliższe miesiące?

Nasze plany to utrzymanie tego, co już udało się nam osiągnąć, i aktywne inwestycje.

Czy dostrzega pani wyzwania, które zmieniają branżę transportowo-logistyczną, w której działacie?

Światowy transport funkcjonuje dziś w zupełnie innej rzeczywistości niż kilka lat temu. Pandemia, pakiet mobilności, nowe przepisy podatkowe i klimatyczne sprawiają, że wielu przedsiębiorców szuka rozwiązań, zmienia branżę. Nasza firma prowadzi działania transportowo-logistyczne, lecz także zajmuje się rozładunkami, jak również handlem i importem węgla i kruszywa.

Jakie decyzje zawodowe, które musi pani podejmować, są najbardziej stresujące?

Takie, których nie czuję w 100 proc., a wpłyną na działalność przedsiębiorstwa. Decyzje ryzykowne, lecz dające firmie większą dynamikę, która rozłożona jest w czasie, np. na najbliższych pięć lat. Decyzje, które na pierwszy rzut oka wydają się proste, a w rzeczywistości są problematyczne. Trzeba też pamiętać, że podejmowanie decyzji to jedno, a praca ludzi to drugie. Nie chcielibyśmy zawieść naszych pracowników, dlatego decyzje są zawsze przemyślane nie tylko w kwestii funkcjonowania firmy, lecz także odpowiedzialności i zaufania, jakim darzą nas pracownicy.

Dobry lider to...

Opanowany niezależnie od sytuacji, nieszablonowo myślący, otwarty na przedstawiony problem, umiejętnie motywujący i scalający zespół. Dobry lider nie faworyzuje pracowników, daje wszystkim równe szanse.

Czy uważa się pani za dobrego szefa?

Nie nam to oceniać, ale sądzę, że ja i mąż jesteśmy dobrymi, sprawiedliwymi szefami. Wychodzimy z założenia, że bez naszych pracowników nie osiągnęlibyśmy tego, co mamy. Jesteśmy firmą rodzinną i życzymy sobie nadal tej rodzinnej atmosfery, którą wypracowaliśmy z załogą. Przyznam, że mamy pracowników, którzy są z nami od początku istnienia firmy, czyli od 2016 r.

Jakie cechy najbardziej pani ceni u współpracowników?

Elastyczność, umiejętność zarządzania czasem, skupienie i uczciwość. Zatrudniamy specjalistów w swoich branżach i tutaj uważam, że kobiety są lepszymi pracownikami, choć mamy ich niewiele. Cenimy w nich przede wszystkim lojalność i to, że traktują postawione im zadania jako priorytet.

Co uważa pani za swój największy zawodowy sukces?

Mam nadzieję, że taki sukces jest dopiero przede mną. Małymi krokami do celu. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nasze przedsiębiorstwo w tak krótkim czasie stało się miejscem pracy kilkudziesięciu osób, a przy tym ma dobre wyniki finansowe. Sukcesem jest, że nasza praca daje nam satysfakcję.

Praca związana z wielką odpowiedzialnością, duża rodzina… Jak odnaleźć równowagę wśród tylu obowiązków?

Równowaga to bardzo dobre słowo. Jak już wspomniałam, jestem przede wszystkim mamą, żoną, a dopiero potem businesswoman. Staram się odnaleźć równowagę i dzielić swój czas sprawiedliwie. Rozwożę dzieci do szkoły, wracam i włączam laptopa. Zajmuję się sprawami z dnia poprzedniego, które są w toku lub nie udało mi się ich zakończyć, a potem zabieram się za sprawy bieżące. Jednym okiem spoglądam na zegarek, drugim na telefon. Organizacja jest u nas na najwyższym poziomie, jest idealnie wypracowana, ponieważ mamy czworo dzieci. Ja i mąż zajmujemy się dziećmi naprzemiennie, jeśli akurat jest to możliwe. Nasza kariera zawodowa to kolejny projekt, który niesie sukces osobisty, zawodowy i finansowy, dlatego równowaga jest zachowana na tyle, na ile pozwala nam nasza rzeczywistość...