W 2003 r. na polskim rynku przewozów kolejowych pojawili się prywatni przewoźnicy. Zdaniem Józefa Kowalczyka, nie zagrażają oni pozycji PKP Cargo.
„Puls Biznesu”: Czy działalność prywatnych przewoźników kolejowych wpłynie na sytuację PKP Cargo?
Józef Marek Kowalczyk: W zeszłym roku Urząd Transportu Kolejowego rozpoczął wydawanie licencji na przewozy towarów koleją. Spółka PKP Cargo była pierwszą, która otrzymała licencję. Zastąpiły one dotychczasowe koncesje wydawane przez Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej, a później przez Ministra Infrastruktury. Licencja jest aktem mniej sformalizowanym niż koncesja. Licencje na przewozy kolejowe otrzymało kilku przewoźników. Chociaż w zeszłym roku konkurowaliśmy z 18 przewoźnikami, a przewozy węgla były o 6,3 mln ton mniejsze, to zachowaliśmy swój udział w rynku. W ubiegłym roku przewieźliśmy o ponad 600 tys. ton towarów więcej niż rok wcześniej. Oznacza to, że w 2003 r. pozyskaliśmy 7 mln ton nowych ładunków. To efekt dobrej pracy spółki i ożywienia gospodarczego.
Jakimi obszarami prywatni przewoźnicy nie będą się zajmować?
— Przewozami przesyłek wagonowych lub drobniejszych, gdzie w grę wchodzi rozrząd wagonów, gdyż wiązałoby się to z dodatkowymi kosztami, większym zatrudnieniem, z korzystaniem ze stacji rozrządowych i manewrowych. Wejście nowych przewoźników wiąże się niestety z rozluźnieniem reguł dyscypliny obowiązujących na kolei i może negatywnie oddziaływać na bezpieczeństwo przewozów. Już był taki przykład. Niedawno na skład z cysternami PKP Cargo najechała lokomotywa innego przewoźnika.
Czy wstąpienie Polski do UE spowoduje wzrost przewozów kolejowych?
— Udział kolejowych przewozów towarowych w Polsce sięga ponad 30 proc., podczas gdy w tzw. starych krajach UE — tylko 15 proc. Prace Komisji Europejskiej koncentrują się na strategii ożywienia przewozów kolejowych, ponieważ transport towarów drogami wyczerpał możliwości rozwoju, a koszty społeczne (tzw. koszty zewnętrzne) są zbyt wysokie. Transport kolejowy jest najbezpieczniejszą i najbardziej ekologiczną formą przewozu towarów. Spodziewamy się, że wraz z rozszerzeniem Unii Europejskiej, w wyniku swobodnego przepływu towarów, nastąpi wzrost przewozów ładunków koleją, szczególnie na linii wschód-zachód. Będzie to efekt otwarcia granic. Nie bez znaczenia pozostanie Rosja, której gospodarka rozwija się w szybkim tempie.
Jaką rolę odegrają koleje w wymianie handlowej z rynkami Dalekiego Wschodu?
— Poważne projekty międzyrządowe przewidują uaktywnienie magistrali transsyberyjskiej dla przewozów towarów z Korei, Chin i innych krajów Dalekiego Wschodu do UE. Pozwoli to jeszcze lepiej wykorzystać położenie Polski na przecięciu głównych korytarzy transportowych wschód-zachód i północ-południe. Ożywienie gospodarcze w Polsce oraz rosnąca wymiana handlowa z krajami UE oznaczają wzrost zapotrzebowania na surowce ze Wschodu, a te można przewieść tylko koleją. Przygotowujemy się do odbierania większej ilości ładunków i ich przemieszczania na terytorium Unii Europejskiej. Niewątpliwie wzrośnie też atrakcyjność tzw. linii hutniczej szerokotorowej (LHS), której polski, 400-kilometrowy odcinek biegnie od granicy z Ukrainą (Hrubieszów) na Śląsk (do Sławkowa).