Nie zwalniać żony poborowego

Rafał Kerger
opublikowano: 2006-05-29 00:00

Na armię nie ma mocnych. Gdy wezwie pracownika, niewiele można zrobić.

Gdy Rafał Azarko, marketingowiec w zajmującej się utrzymaniem czystości na Śląsku firmie Flux, starał się niedawno w Chorzowie o pracę, usłyszał znane wszystkim młodym Polakom pytanie: „Czy ma pan uregulowany stosunek do służby wojskowej?”

— Na szczęście mam, więc obeszło się bez problemów. Gorzej, gdyby było odwrotnie, bo po co zatrudniać i szkolić młodego człowieka, skoro za chwilę przyjdzie go wypożyczyć wojsku — mówi Rafał Azarko.

Wojsko wciela poborowych do zasadniczej służby wojskowej przez cały rok — nie tylko jesienią i wiosną jak kiedyś. Na przeszkolenie też zabiera bez specjalnego uprzedzenia. Jakie obowiązki ma pracodawca, jeżeli wojsko zechce jego pracownika?

Do zasadniczej

Pracodawca musi bezwzględnie zwolnić pracownika, który dostał wezwanie z wojskowej komendy uzupełnień (WKU) — obojętne: na badanie lekarskie, konsultacje czy z innych przyczyn. Za dzień nieobecności w firmie nie trzeba mu płacić. Choć warto wystawić zaświadczenie, że nie dostanie za ten dzień wynagrodzenia. Dlaczego?

— Pracownikom wezwanym do stawienia się u nas w sprawach powszechnego obowiązku obrony, którzy nie otrzymali od pracodawcy wynagrodzenia za czas opuszczony z powodu wezwania, przysługuje — na ich żądanie — zryczałtowana rekompensata za utracone zarobki — wyjaśnia mjr Mieczysław Ostropolski, szef wydziału poboru i uzupełnień w WKU we Wrocławiu.

Dodaje również, że za każdy dzień ta rekompensata wynosi jedną trzydziestą minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującego w grudniu roku poprzedniego. Wezwany do wojska pracownik może się ubiegać o taką rekompensatę na podstawie zaświadczenia wydanego przez pracodawcę.

A jeżeli nasz pracownik dostanie nie tylko wezwanie, ale także powołanie do odbycia służby zasadniczej? Wtedy oczywiście trzeba poszukać kogoś na zastępstwo. Ale też:

n pracodawca musi wypłacić poborowemu tzw. wyprawkę w wysokości dwutygodniowego wynagrodzenia jak za urlop wypoczynkowy;

n w czasie pobytu poborowego w wojsku nie można go zwolnić; co więcej — pracy nie może stracić w tym czasie także jego żona, gdziekolwiek by pracowała (zwolnić ją można tylko w razie ogłoszenia upadłości lub likwidacji zakładu pracy albo z jej winy);

n po powrocie pracownika z wojska trzeba go przyjąć na tych samych warunkach i za tę samą pensję co przedtem — pod warunkiem że zgłosi się do zakładu w 30 dni od zakończenia służby; niezachowanie tego terminu powoduje wygaśnięcie stosunku pracy, chyba że nastąpiło z przyczyn usprawiedliwiających nieobecność pracownika.

Pracownikowi, który podjął pracę w trzydzieści dni od zwolnienia z czynnej służby wojskowej, czas jej odbywania wlicza się do okresu zatrudnienia. Jest też przepis, który mówi, że jeżeli pracownik uzyskał podczas odbywania służby wyższe niż posiadane uprzednio kwalifikacje zawodowe, to na jego wniosek pracodawca ma obowiązek zatrudnić go w miarę możliwości na stanowisku odpowiadającym nabytym kwalifikacjom. To jednak dość martwy paragraf ze względu na sformułowanie: „w miarę możliwości”.

Na szkolenie i ćwiczenia

Jakie obowiązki spadają na pracodawcę, gdy armia zechce przeszkolić jego pracownika lub pracownicę (wezwania do WKU otrzymują także absolwentki psychologii, medycyny i tłumaczki)? W czasie pokoju ćwiczenia wojskowe nie mogą trwać łącznie dłużej niż 90 dni w roku. Żołnierz rezerwy może odbywać nie więcej niż trzy razy w roku ćwiczenia trwające do 24 godzin, a resztę raz w roku.

Pracownika trzeba na takie szkolenia zwalniać, czyli udzielić mu bezpłatnego urlopu. W jego trakcie zatrudniony zachowuje wszystkie uprawnienia wynikające ze stosunku pracy, z wyjątkiem prawa do wynagrodzenia. Zwolnić go nie można. Płaci mu jednak armia — od kilkudziesięciu złotych dziennie, zależnie od stopnia wojskowego.

Pracodawca nie może się odwołać do WKU od wezwania pracownika na szkolenie wojskowe. Może to zrobić sam pracownik. Ma na to dwa tygodnie. Powód? Na przykład, że jest niezbędny w firmie. I wtedy pracodawca może dołączyć do takiego odwołania swoją opinię.

Gdyby więc armia zechciała za jakiś czas dodatkowo przeszkolić Rafała Azarkę, jego pracodawca nie będzie tak zupełnie bezradny.