Nadwyżka handlowa Niemiec po czerwcu 2017 r. wzrosła do 21,2 mld EUR, wobec oczekiwań na poziomie 21 mld EUR i 21,3 mld EUR miesiąc wcześniej, podał we wtorek niemiecki urząd statystyczny. Jednak miesięczna dynamika eksportu i importu rozczarowała. Eksport spadł o 2,8 proc., a import o 4,5 proc. w ujęciu m/m, podczas gdy oczekiwania ekonomistów wskazywały na poziomy — odpowiednio — 0,1 proc. na minusie i 0,2 proc. na plusie. Dzień wcześniej opublikowano dane o produkcji przemysłowej, która spadła w czerwcu o 1,1 proc. m/m. Był to pierwszy spadek w tym roku, który — ponownie — minął się z rynkowymi prognozami, sugerującymi wzrost o 0,2 proc. Przykłady przestrzelenia rynkowych oczekiwań można mnożyć. Gospodarka głównego partnera handlowego Polski w ostatnim czasie mija się z prognozami i, co istotne, zaskakuje negatywnie. To jednak najprawdopodobniej efekt rozdmuchanych oczekiwań, a nie tego, że tamtejsza gospodarka zaczyna szwankować.
Oczekiwana konwergencja
Wskaźniki umownie określane jako miękkie, do których zaliczyć można m.in. PMI czy indeks Ifo (wskaźnik nastrojów biznesowych), w tym roku wzbiły się na poziomy niedostępne od lat. W przypadku tego drugiego odczyt za lipiec był najwyższy od początku lat 90. Nowe siły przyszły w tym roku. Marcin Czaplicki, ekonomista PKO BP, podkreśla, że nieprzypadkowo.
— W drugiej połowie ubiegłego roku rynkowy entuzjazm studziły obawy o rozwój handlu światowego. Nie bez znaczenia był także zapowiadany przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych wzrost protekcjonizmu. Do tego dochodziła także niepewność polityczna w Europie, a pod znakiem zapytania stała przyszłość strefy euro. W pewnym momencie te czynniki straciły na znaczeniu i z dość przygnębiającego widoku światowej gospodarki przeszliśmy do fazy optymizmu. Natomiast jeżeli chodzi o nastroje, często przereagowujemy. Dlatego rynkowe oczekiwania powinny być stopniowo korygowane w dół — mówi Marcin Czaplicki.
— Korekty wskaźników PMI zbliżają nas do poziomów, które odzwierciedlają realne możliwości ekspansji gospodarki niemieckiej i szerzej — strefy euro — dodaje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.
Kilkuletni szczyt w odczycie PMI dla niemieckiego przemysłu przypadł na czerwiec tego roku. W tym samym czasie na historyczne poziomy wspinał się także DAX — główny indeks giełdowy Niemiec.
— Niemieckie spółki nie są drogie, więc przy dobrej sytuacji gospodarczej w Europie oczekiwanie zwyżek na rynku akcji jest jak najbardziej uzasadnione — komentuje Błażej Bogdziewicz, wiceprezes i dyrektor inwestycyjny w Caspar TFI.
Liczy się punkt odniesienia
Obserwowane w ostatnim czasie potknięcia w tzw. twardych danych, z produkcją przemysłową na czele, nie podkopują wiary ekonomistów w długoterminowy potencjał niemieckiej gospodarki.
— W przypadku produkcji przemysłowej, która w Niemczech jest bardzo mocno związana z eksportem, spadek w czerwcu nastąpił po bardzo silnych zwyżkach, notowanych od początku tego roku. Poza tym zawsze powinniśmy podchodzić ostrożnie do danych miesięcznych, które są bardzo podatne na efekty jednorazowe — zaznacza Łukasz Tarnawa.
Ekspert stroni od utożsamiania krótkoterminowych wahnięć ze zwiastunami istotnego spowolnienia aktywności gospodarczej. Jednocześnie podkreśla jednak, że utrzymanie dynamiki wzrostu z pierwszego półrocza jest mało realne.
— W pierwszym kwartale tego roku niemiecka gospodarka wyraźnie przyspieszyła. Dane za drugi kwartał poznamy co prawda dopiero 15 sierpnia, ale oczekuję, że będą równie solidne i potwierdzą kontynuację dynamicznego wzrostu. W drugiej połowie spodziewam się stabilizacji bądź lekko słabszej dynamiki w porównaniu z pierwszym półroczem — mówi Łukasz Tarnawa.
Uspokajające informacje dla naszej gospodarki płyną w szczególności z danych o zamówieniach przemysłowych, w tym eksportowych, które urosły o 5 proc. r/r.
— Zamówienia eksportowe w czerwcu wypadły całkiem dobrze, a z punktu widzenia naszej gospodarki to najważniejsze. Często bowiem polskie fabryki produkują na rzecz spółek w Niemczech — wyjaśnia Marcin Czaplicki.


