Nord Stream 2 jedynie uśpiony

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-03-07 20:00
zaktualizowano: 2022-03-14 20:00

Po dziewiętnastu dniach napastniczej wojny Rosji z Ukrainą potwierdza się oczywistość, że wobec ogromnej dysproporcji sił chociażby tylko odrzucenie agresora na pozycje sprzed 24 lutego nie jest militarnie możliwe.

NATO wyklucza również rozpięcie parasola ochronnego na niebie, a nawet dostarczenie Ukrainie poradzieckich myśliwców MiG-29. W tych okolicznościach naprawdę jedyną bronią Zachodu wobec satrapii z Kremla są kolejne sankcje ekonomiczne. Tropienie miliardów ukrytych przez rosyjskich oligarchów jest bardzo nośne medialnie, ale akurat ich kłopoty na zabetonowanie Władimira Putina mają wpływ dokładnie zerowy.

Zdecydowanie ważniejsze byłoby zaprzestanie zaopatrywania się w Rosji w surowce energetyczne. W niedługim horyzoncie czasowym są to jednak nasze mrzonki. Najlepszym przykładem był/jest słynny bałtycki gazociąg Nord Stream 2 (NS2), traktowany przez wiele lat przez Niemcy jako projekt wyłącznie biznesowy, zaś obecnie zahibernowany. Przypomnę, że dwie rury Nord Stream 1 (NS1) od lat 2011-12 przesyłają rocznie do 55 mld m sześc. gazu (naprawdę mniej), zaś także dwie gotowe rury równoległego NS2 mają tłoczyć tyle samo, co łącznie daje aż 110 mld m sześc. Roczna przepustowość naszego finalizowanego Baltic Pipe wynosi około 10 mld m sześc., zatem zsumowana inwestycja rosyjsko-niemiecka jest aż 11 (słownie: jedenaście) razy większa. Ta różnica skali nie pozwala zapomnieć, o jaką stawkę toczy się bałtycka rozgrywka.

NS2 zdecydowanie niezasłużenie całkiem przykrywa wątek jego lądowej kontynuacji. Przecież gdy zdublowane rury systemu Nord Stream wychodzą z morza na niemiecki brzeg między Greifswaldem a Lubminem, to tłocznie muszą miliardy kubików gazu gdzieś dalej przepchnąć. NS1 przechodzi przede wszystkim w gazociąg Opal na południe, wzdłuż Odry i Nysy na zachodnim ich brzegu, a także w Nel zaopatrujący Holandię. Równocześnie z morskim NS2 budowany był – ukończony wcześniej bez żadnych problemów – całkiem nowy, potężny Eugal, równoległy do Opalu. Na gaz z niego czekają m.in. Austria, Czechy oraz inne państwa wspierające projekt NS2. Notabene dzięki połączeniu w Brandenburgii bezproblemowe technicznie byłoby zaopatrywanie z Eugalu także… Polski, gdy gazociąg Jamał przez Białoruś już całkiem wyschnie.

Lądowy European Gas Pipeline Link (Eugal) został ukończony przez Gascade GmbH znacznie wcześniej, niż morski Nord Stream 2. Czeka na przejmowanie gazu z brzegu Bałtyku oraz rozprowadzanie paliwa na południe Niemiec i do innych państw.
Krisztian Bocsi

O dwuznaczności i iluzoryczności antyrosyjskich sankcji świadczy stanowisko spółki Gascade. To niemiecko-rosyjski inwestor oraz właściciel obu lądowych gigantów, Opalu i Eugalu. Firma pisze tak: „Jesteśmy głęboko zszokowani, zbulwersowani i zaniepokojeni wojną w Europie. Myślimy o narodzie Ukrainy, którego życie i egzystencja znalazły się w niewyobrażalnym niebezpieczeństwie. Naszą działalność charakteryzuje wieloletnia współpraca z rosyjskimi partnerami. Jako niemiecka firma opowiadamy się za podstawowymi wartościami, takimi jak wolność, prawa człowieka, demokracja i rządy prawa – oraz za wzajemną solidarnością. To, co dzieje się w tych dniach, jeszcze bardziej nas przeraża. Wielu naszych pracowników ma rodziny i przyjaciół na Ukrainie oraz w Rosji. Tym, co nas wszystkich łączy, jest przekonanie, że nie chcemy niczego więcej niż szybkiego zakończenia straszliwej wojny, bezpieczeństwa i pokojowego współistnienia dla wszystkich obywateli”. W obecnej sytuacji to deklaracja całkowicie zrozumiała. Wypada jednak dopisać końcówkę, która na razie szefom Gascade nie przechodzi przez usta: „A gdy wojna się już skończy, wreszcie odblokowany zostanie proces certyfikacji NS2 i nasz Eugal także zacznie zarabiać, bo na razie obie potężne magistrale są uśpione i grube miliardy zostały zamrożone – i na dnie Bałtyku, i w ziemi byłej NRD”.