Nowość, czyli normalność

Marcin Zawiśliński
opublikowano: 2006-11-29 00:00

Innowacja to nie tylko hasełko lecz nowa nazwa na coś, co w biznesie istniało od lat i szansa na realne pieniądze.

Zdaniem Toma Kelleya, guru światowej innowacji, albo ciągle coś się wymyśla i wprowadza na rynek, albo się z tego rynku wypada.

— Z drugiej strony, w rankingu amerykańskich firm Inc. 500, stanowiącym pierwowzór naszych Gazel Biznesu, tylko kilkanaście procent to przedsiębiorstwa naprawdę innowacyjne — podkreśla dr hab. Jerzy Cieślik z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego.

Na przykład twórca sieci barów McDonald's pomysł na jej założenie ściągnął od swojej konkurencji. Nie było w tym innowacji. Jedynie i aż umiejętnie poprowadzony interes. Może to wystarczy?

— Dla mnie innowacją jest każdy nowy pomysł wnoszący tzw. wartość dodaną. Może nią być na przykład wzrost sprzedaży czy oszczędności w firmie — mówi Kuba Karliński, współwłaściciel warszawskiej Innovatiki.

Nowością może być zarówno prototyp, jak i w pełni wykonany i wprowadzony na rynek produkt. Nowatorski bywa też sposób zarządzania firmą.

— Nie można dać się wpuścić w zaułek myślowy, zgodnie z którym innowacyjna jest tylko branża high-tech. Innowacyjne mogą być także różne procesy biznesowe wprowadzane w firmach — dodaje Jerzy Cieślik.

Same kłopoty

Z badań przeprowadzonych w 2006 r. przez dr Małgorzatę Starczewską-Krzysztoszek wynika, że na przykład sektor małych i średnich przedsiębiorstw coraz mniejsze znaczenie przywiązuje do nowatorskiego charakteru oferowanych przez siebie produktów i usług. Z raportu PKPP Lewiatan wynika, że przyczyną jest m.in. brak preferencyjnego finansowania, choćby z tańszych kredytów. Nie można też odliczyć sobie od podatku części kosztów wprowadzanych innowacji. Brakuje dostępu do kapitału finansującego projekty o podwyższonym ryzyku oraz systemu poręczeń i gwarancji kredytowych. Do tego dochodzą jeszcze niskie nakłady na badania i rozwój w Polsce.

Na pasku UE

Najprostszym sposobem pobudzenia innowacyjności przedsiębiorstw wydaje się dokapitalizowanie realizowanych przez nie inwestycji z różnych źródeł.

Budżet państwa to mały strumyczek w porównaniu z możliwościami, jakie dają fundusze unijne. Jeszcze do 12 stycznia 2007 r. można się ubiegać o dofinansowanie w ramach sektorowego programu operacyjnego „Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw” na lata 2004-06. Z informacji biura prasowego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że do wykorzystania pozostało 680 mln zł dla około 600 projektów. Przedsiębiorcy mogą składać wnioski o dofinansowanie w regionalnych instytucjach finansujących. Drugą furtkę wsparcia daje nowy program operacyjny „Innowacyjna gospodarka na lata 2007-2013”, który wesprze innowacyjność przedsiębiorstw w zakresie wytwarzanych produktów, świadczonych usług oraz stosowanych rozwiązań organizacyjnych. Ostateczną jego wersję Rada Ministrów ma przyjąć do końca listopada. Następnie trafi ona do Komisji Europejskiej, która ma maksymalnie cztery miesiące na jej przyjęcie. Nastąpi to jednak nie prędzej niż 1 stycznia 2007 r.