Noxo doładuje sieć z nosorożcem

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-04-11 20:00

Spółka z portfela Januarego Ciszewskiego dostawi tysiąc punktów ładowania elektrycznych aut i zdobędzie pozycję wicelidera polskiego rynku.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W portfelu JR Holdingu, czyli kontrolowanej przez znanego inwestora Januarego Ciszewskiego giełdowej firmy inwestycyjnej, znajduje się prawie 50 spółek. Jedną z nich jest stołeczne Noxo Energy, które od lat prowadzi sieć stacji ładowania pojazdów elektrycznych.

– To jedna z dynamiczniej rozwijających się spółek w naszym portfelu – ocenia January Ciszewski, założyciel i prezes JR Holdingu.

400 + 1000

Firma ma teraz ponad 400 punktów ładowania (z jej aplikacji korzysta 17 tys. użytkowników), ale wkrótce jej sieć radykalnie się powiększy. Noxo Energy podpisało właśnie porozumienie z CBRE, firmą doradzającą w kwestiach nieruchomości komercyjnych, i m.in. ta współpraca doprowadzi do wybudowania tysiąca punktów ładowania elektryków. Mają być gotowe przed końcem 2025 r.

Podział obowiązków między partnerami jest jasny: CBRE wyszukuje lokalizacje pod nowe stacje i bierze udział w negocjowaniu warunków najmu. Umowy podpisywać będzie już Noxo Energy, które odpowiadać ma również za techniczno-formalny aspekt inwestycji. Na firmie spoczywać będzie odpowiedzialność za instalację i uruchomienie punktów ładowania, a także pokrycie wszystkich związanych z tym kosztów. Zdaniem Jakuba Bańkowskiego, członka zarządu Noxo Energy, na razie nie można powiedzieć, ile dokładnie będzie kosztować budowa tak dużej sieci.

Bez obaw o koszty

- Na koszt wpływa nie tylko rodzaj instalowanego urządzenia, ale także specyfika prac instalacyjnych w poszczególnych lokalizacjach. Myślę, że łączne koszty mogą sięgnąć nawet 50 mln zł – mówi menedżer.

Firma nie obawia się jednak nawet takiego poziomu wydatków.

- Branża, w której działa Noxo Energy, jest bardzo atrakcyjna dla inwestorów. Spółka nie będzie więc miała problemów z uzyskaniem kapitału na inwestycje, zwłaszcza, że zawsze wybiera bardzo atrakcyjne lokalizacje, które zapewniają wysoki stopień wykorzystania stacji ładowania – zapewnia January Ciszewski.

Punkty ładowania z charakterystycznym wizerunkiem różowego nosorożca stoją m.in. przy dużych obiektach handlowych, hotelach, restauracjach i biurowcach. Noxo Energy postawiło stacje także m.in. przy parku rozrywki Energylandia w Zatorze w Małopolsce oraz parku wodnym Suntago na Mazowszu.

- Nie jest sztuką uruchomić 50 czy 100 stacji. Sztuką jest znaleźć dla nich najwłaściwsze lokalizacje – mówi Jakub Bańkowski.

Nowe punkty sieci ładowania uzupełniać będą dotychczasowe białe plamy na mapie sieci. Firma skupi się też w większym stopniu na dużych miastach. Konkretna lista nowych lokalizacji będzie utworzona na podstawie doświadczeń CBRE.

– Mamy zarówno rozwiązania o małej mocy, czyli służące do wolnego ładowania (AC), jaki i o dużej mocy, do szybkiego ładowania (DC). Możemy więc dostosować swoją ofertę do każdego obiektu - takiego, gdzie klienci spędzają dużo czasu, jak np. hotel, i takiego, w którym przebywają relatywnie krótko, jak choćby restauracja - mówi Paweł Włudyga z zarządu Noxo Energy.

Firma nie informuje, jakie są jej założenia biznesowe dotyczące np. skali wykorzystania każdego z nowych punktów ładowania.

Numer dwa

- Dzięki rozbudowie sieci umocnimy się na pozycji lidera w segmencie stacji "destination charging" i awansujemy na drugą pozycję wśród wszystkich sieci ładowania pojazdów elektrycznych w Polsce – mówi Jakub Bańkowski.

Jak informuje Noxo Energy, obecnie w Polsce jest 6213 ogólnodostępnych miejsc, w których można naładować elektryczny pojazd (w tym 3431 stacji). Prawie 30 proc. stanowią szybkie punkty ładowania prądem stałym. Polityka unijna zakłada, że w każdym kraju powinny sukcesywnie powstawać ładowarki o mocy minimalnej 150 kW do 2025 r. i 350 kW do 2030 r. w odstępach nie mniejszych niż 60 km wzdłuż transeuropejskiej sieci transportowej.

- Polska infrastruktura ładowania umożliwia już swobodne podróżowanie autem elektrycznym po kraju. Kierowcy bez problemu naładują auto zarówno w trasie, jak i w miejscu docelowym. Nie jesteśmy jednak gotowi na lata 2030-35, w których większość producentów ma wycofać z oferty auta spalinowe, zastępując je elektrykami. Rozwój infrastruktury do ładowania musi być powiązany z rozwojem rynku aut elektrycznych. Dlatego uważam, że najbliższe cztery lata to będzie czas najbardziej dynamicznego rozwoju tego typu infrastruktury – podsumowuje Jakub Bańkowski.

Okiem eksperta
Trzeba podkręcić tempo
Maciej Gis
Kierownik Kampanii elektromobilni.pl (PSPA)

Mimo że tempo rozbudowy infrastruktury w Polsce rośnie, wciąż jest zbyt wolne i stanowi jedną z największych barier rozwoju rynku samochodów elektrycznych. W styczniu i luty tego roku zainstalowano tylko o 16 punktów więcej niż w analogicznym okresie 2023 r. A mamy coraz mniej czasu na wprowadzenie zmian, które pozwolą wypełnić wymogi unijnego rozporządzenie AFIR, które dotyczy ograniczanie śladu węglowego w transporcie. Zgodnie z tymi przepisami łączna moc stacji ładowania w naszym kraju powinna wzrosnąć o prawie połowę w mniej niż dwa lata. Choć administracja publiczna od dawna wiedziała, że w polskim systemie regulacyjnym są poważne braki i bariery, nie podjęła zdecydowanych kroków, by poprawić sytuację. A jest to absolutnie niezbędne dla rozwoju zrównoważonego transportu w Polsce. Jak wynika z opracowanej w ramach projektu Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych „Białej Księgi Nowej Mobilności” na koniec 2025 r. powinniśmy mieć w Polsce około 32,6 tys. ogólnodostępnych punktów ładowania. Dziś jest niespełna 20 proc. tego.