Od zniechęcenia do sztucznej euforii

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 2002-08-07 00:00

Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżyli wczoraj inwestorzy handlujący na największych światowych giełdach akcji. Wystarczyła nowa fala słabych danych makroekonomicznych z amerykańskiej gospodarki, by zaczęły się realizować czarne scenariusze, zgodnie z którymi, giełdy czeka „drugie dno”.

Pierwsze na poniedziałkowe niepokojące doniesienia z USA zareagowały azjatyckie parkiety. Indeks Nikkei tracąc 2,1 proc. spadł piątą sesję z rzędu i znalazł się na najniższym poziomie od sześciu miesięcy. Jak łatwo było przewidzieć, za przecenę odpowiedzialni byli w głównej mierze eksporterzy, dla których każdy negatywny sygnał z gospodarki USA oznacza słabsze wyniki finansowe. Najmocniej dostało się takim gigantom jak Sony, Nissan czy Toyota. Inwestorzy wyprzedawali także papiery przedstawicieli branży technologicznej, z Advantest i Tokyo Electron na czele. Podobnie było w Seulu i Hongkongu. Karzącą rękę rynku szczególnie mocno odczuły walory Samsung Electronics, China Mobile i Legend Holdings.

Przed rozpoczęciem handlu na giełdach Starego Kontynentu dominowały pesymistyczne nastroje. Obawiano się spektakularnej przeceny na otwarciu sesji. Tak też w istocie się stało. Wzorem amerykańskich indeksów, wskaźniki europejskich giełd zaczęły dzień od silnej zniżki, która zepchnęła je w okolice pięcioletniego minimum. Przecenie ponownie przewodziły firmy ubezpieczeniowe oraz związane z zaawansowanymi technologiami.

W oczekiwaniu na publikację wyników Cisco Systems, największego na świecie producenta infrastruktury internetowej i swoistego barometru kondycji branży high-tech, inwestorzy przecenili o ponad 3 proc. walory Nokii i Alcatela.

Na szczęście, przecenie nie towarzyszyły oznaki paniki, dzięki czemu po słabym otwarciu europejskie parkiety zaczęły powoli odrabiać straty. Szczególnym popytem cieszyły się akcje spółek tytoniowych, co zawdzięczały korzystnemu werdyktowi kalifornijskiego sądu w sprawie wysokości odszkodowań dla ofiar papierosów.

Impulsem, który diametralnie zmienił nastawienie inwestorów, stały się spekulacje dotyczące kolejnej obniżki stóp procentowych przez Fed. Z miejsca doprowadziły one do wzrostu kontraktów futures na indeksy amerykańskich giełd. W ślad za zwyżkującymi kontraktami ruszyły indeksy. Tak jak poprzednio eksporterzy dołowali giełdowe wskaźniki, tak po południu to właśnie oni w największym stopniu podbijali ich wycenę. Silnie zwyżkowały papiery Siemensa (25 proc. przychodów realizuje za granicą) oraz DaimlerChrysler (połowa sprzedaży to eksport).

Wzrostowy trend wzmocniło wpierw dosyć ostrożne otwarcie, a potem spektakularne rozwinięcie notowań za Atlantykiem. W ocenie coraz większej liczby analityków, Fed zdecyduje się jeszcze w tym roku na kolejną obniżkę stóp procentowych. Za taką decyzją, nie do pomyślenia jeszcze pięć tygodni temu, kiedy bardziej spodziewano się ich podwyżki, miałyby przemawiać ostatnie dane makroekonomiczne.

W wyniku zdecydowanej poprawy atmosfery inwestycyjnej, po zaledwie 15 minutach handlu indeksy Dow Jones i Nasdaq Composite rosły ponad 2,5 proc.

Drożały przede wszystkim przecenione ostatnio blue chipy, m.in. General Electric oraz J.P. Morgan i Citigroup, uwikłane w afery związane z bankructwami Enronu i WorldComu. Jednak o tym, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość rynków, zadecydują wyniki Cisco, których prezentacja została zapowiedziana po zakończeniu wtorkowych notowań.