Oddech i czekanie

Artur Szymański
opublikowano: 2003-12-16 00:00

Początkowo rynki akcji zareagowały wzrostami na ujęcie Saddama. Zyskał też dolar i miedź. Spadły natomiast ceny obligacji, złota i ropy.

Wiadomość o pojmaniu Saddama Husajna wywołała optymistyczne reakcje na światowych rynkach. Wartość dolara, który jeszcze w ubiegły piątek był na rekordowo niskim poziomie w stosunku do euro, mocno wzrosła. Jednak nie na długo. Wybuchy samochodów pułapek w Bagdadzie przypomniały graczom, że ujęcie Husajna nie rozwiązuje problemu terroryzmu. Dolar znów osłabł.

Mniej podatne na wybuchy były światowe giełdy papierów wartościowych. Najszybciej na aresztowanie Husajna miał okazję zareagować rynek japoński. Indeks Nikkei 225 wzrósł w poniedziałek o 3,16 proc. Mniejsze zwyżki były udziałem rynków europejskich, ale trzeba pamiętać, że indeksy były blisko rocznych maksimów. Mimo to nowe szczyty udało się ustanowić na niemieckim indeksie DAX i paryskim CAC40. Dobrze dzień zaczęła warszawska GPW, ale po południu emocje opadły.

Emocjom nie poddały się notowania złotego, który przez cały dzień pozostawał stabilny. Polska waluta w poniedziałek rano znalazła się na poziomie 0,1 proc. po mocnej stronie parytetu wobec 0,2 proc. w piątek. Nieznaczny spadek cen nastąpił na rynku wtórnym obligacji, co było zgodne z ogólnoświatową tendencją na rynkach długu. Dealerzy nie spodziewają się do świąt większych wahań cen. Ich zdaniem, handel wróci po sylwestrze.

Na rynkach surowców taniało złoto i ropa, podrożała za to miedź. Taniejąca ropa to efekt oczekiwań rynku na wzrost podaży surowca po aresztowaniu irackiego dyktatora. Przy okazji inwestorzy odreagowali zaskakującą zwyżkę o 80 centów w piątek. Cena miedzi zdrożała do poziomu najwyższego od sześciu lat. Wyjście ponad poziom 2170 USD za tonę, zdaniem analityków, otwiera drogę nawet do 2300 USD za tonę.

Okiem eksperta

Schwytanie Saddama Husajna to wydarzenie medialne

Ujęcie Saddama Husajna to na pewno sukces Amerykanów. Byłby on jednak dużo większy, gdyby dyktator Iraku został ujęty na początku wojny. Nie przypuszczam jednak, by w znaczącym stopniu zmieniło to koniunkturę na giełdach.

Teraz dokonania Amerykanów trzeba traktować wyłącznie jako medialne wydarzenie. W gospodarce to nic nie zmienia. Zatrudnienie w USA nie wzrośnie, deficyt nie zniknie. Uważam nawet, że sytuacja w samym Iraku się pogorszy. Teza, że to Saddam Husajn kierował oporem, upadnie. Kto wierzy w to, że szczur piwniczny, jakim okazał się były przywódca Iraku, kierował atakami partyzanckimi, jest naiwny. W Iraku działa przede wszystkim antyamerykańska, a nie prohusajnowska partyzantka. Dla tych ludzi złapanie Husajna jest wydarzeniem bez znaczenia.

Rynki finansowe miały wczoraj twardy orzech do zgryzienia. Takie wydarzenia, jeśli zdarzają się w trendzie spadkowym, są zawsze okazją do sprzedania akcji. Kiedy mamy na rynkach trendy wzrostowe, to wcale tak być nie musi. Dopiero dzisiaj zobaczymy, na czym tak naprawdę stoimy.

Piotr Kuczyński

analityk „Pulsu Biznesu”