Sama integracja z Unią nie przyniesie Polsce jednoznacznych korzyści. Wejście na ścieżkę rozwoju i doganianie zachodnich gospodarek będzie możliwe tylko dzięki odważnym reformom w kraju.
Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej przyniesie nam wiele korzyści. Jednak krajowi ekonomiści, którzy przygotowywali i recenzowali raport o bilansie członkostwa, podkreślają, że jest ono jedynie szansą, którą można wykorzystać, jak Irlandia, ale równie dobrze stracić, jak zrobiła to Grecja. Polska i tak ma duże zapóźnienia, a jedyną szansą, by je niwelować, jest przynależność do UE i jednolitego rynku europejskiego. Nie można się jednak spodziewać cudów. Namacalne korzyści członkostwa pojawią się dopiero za kilkanaście lat, kiedy będziemy zacierać różnice dzielące nas od np. Hiszpanii czy Portugalii. Nic za darmo. Po to, by małymi kroczkami, ale konsekwentnie korzystać z członkostwa, potrzebna jest odważna polityka tego i kolejnych rządów, która uzdrowi kulejącą gospodarkę i finanse.
Ekonomiści zwracają uwagę na wyzwania, jakie stoją zarówno przed budżetem, jak i przedsiębiorcami.
— Integracja to wielka szansa, ale także wielkie zadanie przede wszystkim dla polityki gospodarczej. Polska musi więc jak najszybciej opracować własną koncepcję członkostwa — podkreśla Danuta Hübner, minister ds. europejskich.
Opinie o szansach i zagrożeniach związanych z Unią
O makroekonomii
Witold Orłowski
szef doradców ekonomicznych prezydenta RP
- Duża gospodarka przyciąga małą, dlatego Polska tak naprawdę nie ma wyjścia i musi przystąpić do UE. Jeżeli wejdziemy na ścieżkę doganiania, możemy liczyć na dodatkowy wzrost PKB od 0,5 do 1 proc. Nie oczekujmy cudów, bo pierwsze efekty gospodarcze, które w widoczny sposób zbliżą nas do obecnych członków UE, pojawią się co najmniej za kilkanaście lat. To, czego powinniśmy oczekiwać, to zmiana w podejściu do finansów. Większe środki, które uzyskamy z UE, można wykorzystać lub przejadać. UE nie jest żadną gwarancją sukcesu. Sukces musimy sobie sami zapewnić przez właściwą politykę gospodarczą.
Krzysztof Rybiński
główny ekonomista BPH PBK
- W raporcie zbyt optymistycznie przedstawiono scenariusz korzyści z integracji z UE, biorąc pod uwagę to, co dzieje się z polską polityką finansową. To, jak szybko będzie rosła polska gospodarka, będzie zależało od wykorzystania środków z UE. Do nich trzeba będzie dołożyć jedną trzecią z krajowego budżetu. I tu pojawia się problem. Bez gruntownej reformy finansów publicznych czeka nas albo rychłe podniesienie podatków, albo zwiększenie deficytu do 6-7 proc. PKB. Wtedy sami pozbawimy się szansy na korzyści z integracji.
O handlu
Elżbieta Kawecka-Wyrzykowska
SGH, Instytut Koniunktur i Cen
- Zniesienie granic, ceł, dostęp do jednolitego rynku UE, zharmonizowane przepisy zdecydowanie ułatwią handel. Otworzą się też nowe możliwości wymiany np. z Norwegią, Islandią czy krajami Afryki Północnej. Jednak integracja z UE to dla firm jedynie szansa i żadna gwarancja na odniesienie korzyści. To w handlu rozegra się prawdziwa walka konkurencyjna, tymczasem wiele firm jest nieprzygotowanych, zbyt rozdrobnionych i pozbawionych możliwości pozyskania kapitału.
Jan Michałek
profesor Uniwersytetu Warszawskiego
- To, ile zyskają na integracji poszczególne sektory, będzie zależało od korzyści skali produkcji oraz tego, jaka jest ich pozycja wyjściowa. Największymi konsekwencjami ekonomicznymi w handlu będzie zniesienie ceł, obniżenie protekcji oraz przyrost importu spoza UE oraz w zdecydowanie mniejszym stopniu z UE. Wzrośnie też handel wewnętrzny. Według szacunków, przełoży się to na przyrost PKB od 2,2 proc. do 3,4 proc.
O małych i średnich przedsiębiorstwach
Maciej Grabowski
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową
- Największe zmiany czekają sektor produkcji, który jest bardzo rozdrobniony i składa się głównie z małych firm. W dłuższym okresie nastąpi efekt koncentracji, także w sektorze przemysłowym. Sektor małych i średnich firm będzie musiał ponieść sporo tzw. kosztów technicznych, które jednak podniosą jakość produkcji.
Richard Woodward
Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych
- To w przemyśle wystąpią najbardziej dostrzegalne efekty integracji. To, co mnie najbardziej niepokoi, to bardzo niskie (0,7 proc. PKB) i wciąż spadające nakłady polskich firm na badania. W UE, która postawiła na innowacyjność, jest to 1,88 proc. PKB, a w krajach OECD — 2,24 proc. PKB. Niska jest też świadomość konieczności pozyskiwania przez małych i średnich przedsiębiorców certyfikatów oraz współpracy z jednostkami badawczymi. Chodzi nie tylko o zakup patentów, które dla nich są za drogie, ale np. o wykorzystanie laboratoriów do wykonywania badań nad produktem. Polska nie ma też własnych jednostek certyfikujących, a powinna.