Do młodego człowieka, który niedawno założył działalność gospodarczą w Katowicach, przyszedł list. Przypomina pismo urzędowe. Nadawca powołuje się m.in. na ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Prosi też o wpłatę 115 zł w „nieprzekraczalnym terminie”. Przypada akurat następnego dnia po otrzymaniu listu. Za co? Za wpis do Krajowego Rejestru Pracowników i Pracodawców (KRPiP) z siedzibą w Warszawie przy ul. Złotej. Dół pisma zajmuje wypełniony druk przelewu.
Grupowe zakupy
KRPiP to spółka z o.o. Akt notarialny sporządzono 11 lutego ubiegłego roku w Grudziądzu. W tym mieście firma posiada także biuro.
— Rozsyłane listy to oferta handlowa. Jest przygotowywana masowo i adresowana do tysięcy potencjalnych klientów. Są nimi wyłącznie przedsiębiorcy — specjaliści od podejmowania decyzji biznesowych, tworzenia i czytania ofert handlowych, współpracujący na co dzień z innymi firmami, urzędami, dla których dobrą praktyką jest korzystanie z szerokiego wachlarza konsultacji, np. z księgowymi, prawnikami, urzędnikami — podkreśla Michał Gawiński, prezes spółki KRPiP. Na pytanie, ile firm zapisało się do rejestru, zasłania się tajemnicą handlową. Przyznaje, że kilkuset osobom spółka zwróciła opłatę. Najczęściej chodziło o przypadki, gdy tytuł płatności sugerował błąd wpłacającego.
Dobrowolny wpis
Klienci za 115 zł otrzymują indywidualny dostęp do portalu internetowego, który umożliwia korzystanie z usług i produktów.
— Rejestr jest pochodną idei zakupów grupowych. Naszymi klientami są wyłącznie osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, partnerzy zaś np. banki, firmy ubezpieczeniowe czy telefoniczne, będą dostarczać usługi. Pierwsze z nich to porady prawne, bezpłatne rozliczenie PIT za rok 2011 oraz hosting. Kolejne będą dotyczyć usług telefonii komórkowej, dostępu do internetu. Przedsiębiorcy indywidualnie uzyskują warunki powszechnie dostępne na rynku, zrzeszeni zaś w dużej grupie mają możliwość otrzymać ofertę dużo korzystniejszą, stworzoną specjalnie dla nich. To, ilu klientów zdecyduje się na współpracę z partnerem, zależy wyłącznie od atrakcyjności oferty przez niego złożonej — tłumaczy Michał Gawiński.
Do wielkopolskich przedsiębiorców listy zaczęły przychodzić latem. Ireneusz Majewski, kierownik Oddziału Ewidencji Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta w Poznaniu, przyznaje, że miał dziesiątki telefonów z pytaniami w tej sprawie. Urząd umieścił wówczas informacje na ten temat. Pismo nie jest podpisane i nie ma tam żadnej pieczęci imiennej, a to powinno znaleźć się w każdym dokumencie. List jednak bardzo dobrze go udaje — zwracają uwagę na konstrukcję pisma urzędnicy w Katowicach. Urzędy wielu miast w Polsce informują przedsiębiorców, że listu nie należy traktować jako wezwania do zapłaty, a wpis do KRPiP jest dobrowolny.
Taka sama nazwa
W internecie na temat KRPiP jest mnóstwo sprzecznych informacji. Obraz zaciemnia fakt, że znajdziemy dwa portale o nazwie www.krpip. Jeden należy właśnie do spółki z ulicy Złotej w Warszawie, która używa rozszerzenia „org.pl”. Drugi portal z końcówką „.pl” prowadzi od 2010 r. spółka cywilna Eurocom z Bielska-Białej.
— Gdy zaczęli do nas dzwonić ludzie z pretensjami, zorientowaliśmy się, że ktoś się podszywa pod naszą nazwę. Zgłosiliśmy ten fakt do prokuratury i UOKiK — powiedziała nam Joanna Jabłońska z bielskiego portalu. Portal stworzony w Bielsku-Białej miał publikować bezpłatne informacje dotyczące m.in. prawa pracy oraz prowadzić doradztwo online dla poszkodowanych pracowników i pracodawców. Obecnie na stronie widzimy tylko informację, że nie wysyłają żadnych pism z prośbą o opłatę i ostrzeżenie o podszywaniu się pod nazwę KRPiP. Obie spółki wystąpiły także do Urzędu Patentowego o zastrzeżenie nazwy. W biuletynie opublikowano wzory graficzne, które zgłosiły. Oznacza to, że postępowanie urzędu jeszcze trwa. Sprawy KRPiP trafiły również do prokuratur. Przekazano je do Grudziądza, ponieważ w tym mieście spółka ze Złotej prowadzi działalność.
— Było ich kilka. Prokuratura w działalności firmy nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego. Wszystkie sprawy zakończyliśmy umorzeniem lub odmową wszczęcia śledztwa — powiedziała nam Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu. 92 zawiadomienia osób, które uważają, że pismo jest naciąganiem na wpłatę, prokuratura z Warszawy przekazała swoim kolegom z Katowic. Ci zaś przesłali je do Grudziądza. Teraz prokuratura z Torunia ma rozstrzygnąć spór, która z jednostek zajmie się tym postępowaniem.
Cienka linia
Czy pismo rozsyłane przez KRPiP jest moralnie dwuznaczne?
— Moralna dwuznaczność jest dziś trwale związana z większością kampanii reklamowych, ofert handlowych czy pomysłów na skuteczne dotarcie do klienta. Nasza oferta miała przyciągnąć uwagę i wyróżnić ją z całej masy korespondencji kierowanej do przedsiębiorców. Prowokacja miała zaintrygować odbiorcę, by sprawdził KRPiP, znalazł nas i poznał w internecie, porozmawiał na infolinii. W piśmie czterokrotnie umieszczono rozszerzenie spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, jest także NIP, Regon i KRS. Nigdy nie było tam natomiast urzędowych pieczęci czy podpisów charakteryzujących pisma z instytucji państwowych — mówi Michał Gawiński.
Nie ukrywa, że źródłem przychodu spółki KRPiP są opłaty rejestracyjne klientów. Nie wiadomo, ilu drobnych przedsiębiorców zapłaciło 115 zł. Można się jedynie domyślać, że sporo, bo według słów prezesa kilkaset zwrotów wpłat stanowiło znikomy procent ogółu wpłacających. Jak wynika z danych GUS, w Polsce w czerwcu ubiegłego roku było ponad 2,8 mln osób prowadzących działalność gospodarczą. W ciągu pierwszego półrocza zarejestrowano kolejne 151 725. Większość z nich nie korzysta z konsultacji specjalistów. Co więcej, nawet o tym w tym przypadku nie pomyśli, tylko pobiegnie na pocztę i zapłaci. Tym bardziej że 115 zł nie jest wysoką kwotą, a termin wpłaty krótki.
115
zł Tyle kazała sobie płacić za dostęp do portalu firma KRPiP. Wysyłała ofertę brzmiącą jak pismo urzędowe. Niektórzy przedsiębiorcy wpłacali, zanim zorientowali się, że płacą prywatnej firmie.