I stało się — resort skarbu poprosił o ponowne złożenie ofert prywatyzacyjnych przez Donbas i LNM. Pomysł nie przypadł do gustu inwestorom.
Zbigniew Kaniewski, były minister skarbu, nie próżnował podczas ostatnich dni urzędowania. Rzutem na taśmę zdecydował zakończyć przetarg na sprzedaż Huty Stali Częstochowa (HSCz) — zakończyć bez rozstrzygnięcia. Minister nie wybrał inwestora, ponieważ Bruksela ma wątpliwości dotyczące zasad restrukturyzacji Huty Częstochowa, której majątek dzierżawi HSCz. Zbigniew Kaniewski zdecydował, że jeszcze raz poprosi międzynarodowy LNM i ukraiński Donbas o złożenie ofert.
Bez akceptacji
Taka decyzja miała uspokoić Unię i zażegnać konflikt z Kijowem po wcześniejszym odrzuceniu oferty Donbasu i przyznaniu wyłączności LNM. Przedstawicielom Donbasu nie podoba się jednak werdykt resortu skarbu.
— Taka decyzja tylko niepotrzebnie przedłuża ten proces. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy złożymy nową propozycję — mówi Konstanty Litwinow, reprezentant Donbasu.
Ukraińcy liczyli, że po zakończeniu rozmów z LNM zostaną dopuszczeni do negocjacji. A co o decyzji resortu myśli LNM?
— Oczekujemy dalszych informacji dotyczących przetargu oraz związanych z nim procedur, zanim podejmie dalsze krok — tak brzmi oficjalne stanowisko koncernu.
Zagrożenie dla huty
Coraz częściej pojawiają się spekulacje, że potencjalni partnerzy nie będą chcieli już angażować czasu i środków w dalszą walkę o hutę, której głównym produktem są blachy okrętowe. A bez prywatyzacji ma ona szansę tylko w okresie dobrej koniunktury. Kiedy hossa się skończy, bez inwestora huta ma małe szanse. Inna sprawa, że na prywatyzacji może nie zależeć krajowym stoczniom. I nad hutą, i nad stoczniami pieczę sprawuje ARP, dbając by ani jednej, ani drugiej stronie nie działa się krzywda.