Ministerstwo Infrastruktury chce, by z polskiego rynku telekomunikacyjnego zniknął operator domyślny. Klienci — dzwoniąc do innego miasta — zawsze musieliby wybierać prefiks lub zastosować preselekcję. Z tego rozwiązania nie może być zadowolona TP SA.
Projekt rozporządzenia ministra infrastruktury, określający warunki korzystania z publicznej sieci telefonicznej przez abonentów, znajduje się jeszcze na etapie uzgodnień międzyresortowych. Sprawa jest jednak bardzo ważna. Dokument reguluje bowiem kwestię wyboru operatora przy realizacji połączeń międzystrefowych i zagranicznych. Ministerstwo Infrastruktury (MI) stawia sprawę jasno. Projekt zawiera zakaz stosowania operatora domyślnego, gdyż taka regulacja stawiałaby jednego z operatorów międzystrefowych lub międzynarodowych na uprzywilejowanej pozycji.
O co chodzi? W przypadku, gdy abonent nie wybierze operatora w połączeniu międzystrefowym lub międzynarodowym poprzez numer dostępu lub preselekcję, jego połączenia są realizowane automatycznie poprzez operatora domyślnego wybranego dla niego przez właściciela sieci, do której abonent jest podłączony. Z praktyki międzynarodowej wynika, że jest to operator narodowy, czyli w polskim przypadku TP SA. Rezygnacja z tego rozwiązania polega na tym, że jeśli abonent nie dokona wyboru operatora międzystrefowego przez numer dostępu lub preselekcję, to jego połączenia międzystrefowe i międzynarodowe nie są po prostu realizowane.
Marcin Gruszka, rzecznik Niezależnego Operatora Międzystrefowego (NOM), twierdzi, że to dobre rozwiązanie.
— Funkcjonowanie operatora domyślnego wzmacnia pozycję TP SA i w żaden sposób nie stymuluje konkurencji — twierdzi rzecznik NOM.
Podobnego zdania jest Jolanta Ciesielska z Netii, która uważa, że próby wprowadzenia przez TP SA pojęcia operatora domyślnego to rozwiązanie mało korzystne dla innych operatorów i klientów.
TP SA nie zgadza się z tym.
— To zakaz stosowania operatora domyślnego jest regulacją niekorzystną i wykracza poza granice upoważnienia ustawowego — mówi Witold Rataj, rzecznik prasowy TP SA.
Telekom podkreśla, że na podstawie rozporządzenia mogą być wszczęte tysiące postępowań dotyczących zmiany i zachowania numeru, uciążliwych dla abonentów i powodujących ogromne koszty dla operatorów, zwłaszcza w obecnej nie uporządkowanej sytuacji na rynku telekomunikacyjnym. Wydanie rozporządzenia w obecnym kształcie może również negatywnie wpłynąć na proces przygotowań do liberalizacji rynku połączeń telekomunikacyjnych.
Część prawników trzyma stronę tzw. niezależnych operatorów.
— Powszechnie stosowanym w krajach UE rozwiązaniem jest możliwość wyboru przy każdym połączeniu międzystrefowym lub zagranicznym alternatywnego operatora. Dominujący operatorzy mają obowiązek uwzględnienia kosztów takich połączeń w miesięcznych rachunkach i rozliczania się z uzyskanych kwot z konkurentami — mówi Marek Rosiński, specjalista od prawa telekomunikacyjnego z kancelarii Cameron McKenna.
Jego zdaniem, aby osiągnąć ten stan, konieczne jest wydanie aktów prawnych, jasno nakładających na operatora dominującego obowiązek dokonywania miesięcznych rozliczeń oraz określających sankcje za niedotrzymanie zobowiązań.
— Potrzebne są również zmiany w ustawie o podatku od towarów i usług, które umożliwią refakturowanie usług bez dodatkowych kosztów dla abonentów. Do czasu wydania takich przepisów równoprawne warunki działania operatorów telefonicznych pozostaną tylko teorią — twierdzi Marek Rosiński.