Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), zjednoczyła zwykle mocno podzielonych operatorów alternatywnych i kablowych. Mówią jednym głosem — szefowa UKE działa w interesie największego operatora na rynku i może pogrążyć konkurencję.

— Być może za parę lat ktoś stwierdzi, że wspieranie konkurencji jest najlepszą formą rozwijania inwestycji, ale już nie będzie konkurencji, która przytłoczona niekorzystnymi warunkami regulacyjnymi się wykrwawi. Ponadto wspieranie przez UKE operatorów sieci Orange, T-Mobile i Plus doprowadzi do kryzysu regulacyjnego w Polsce i zaostrzenia sporów na rynku, które udało się wygasić za czasów Anny Streżyńskiej — mówi Jarosław Łuczkiewicz, dyrektor działu regulacji w GTS.
Tak ostre słowa jeszcze nigdy nie padły z ust żadnego operatora — zwykle są ostrożni, bojąc się nerwowej reakcji regulatora, od którego są mocno uzależnieni. Ich obawy potwierdza Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT).
„Działania prezes UKE wydają się wskazywać na stronniczość Magdaleny Gaj, która realizuje interesy TP raczej niż zapewnia, by TP dostosowała się do swoich obowiązków regulacyjnych” — napisała KIGEiT w piśmie do Komisji Europejskiej.
Kontrowersyjne decyzje
Jako dowód środowisko operatorów alternatywnych przytacza wydarzenia związane z wieloma decyzjami regulacyjnymi, które zapadły w ostatnich miesiącach. Te, które są korzystne dla TP, są wydawane bardzo szybko (np. decyzje o cennikach detalicznych), a niekorzystne — mocno opóźniane. Najbardziej spektakularnym przykładem jest obniżka stawek międzyoperatorskich MTR, nad którą prace ślimaczą się jak nigdy. Na pytania, zadane przez „PB” kilka dni temu, prezes UKE nie odpowiedziała. Wielokrotnie podkreślała jednak, że jej głównym celem jest zwiększenie inwestycji na rynku, a rozluźnienie gorsetu regulacyjnego TP powinno te inwestycje zwiększyć.
— Panuje fałszywe przekonanie, kreowane przez operatora zasiedziałego, że realizacja celów Agendy Cyfrowej jest możliwa wyłącznie dzięki TP, która stosuje światłowodowy strajk inwestycyjny, uzależniając inwestycje od deregulacji. Nie chcemy, aby na końcu tej drogi internet oferował tylko jeden podmiot na rynku, który już dziś jest cztery razy większy od sześciu największych operatorów kablowych razem wziętych — mówi Patrycja Gołos, rzecznik UPC.
Nawet operatorzy alternatywni przyznają po cichu, że TP jest zbyt mocno regulowana. Również Komisja Europejska w ostatnich miesiącach wykonała skręt w stronę dużych operatorów, uznając, że to oni najlepiej zrealizują cele Agendy Cyfrowej, udostępniając każdemu Europejczykowi szybki internet.
— Orange Polska jest największym inwestorem w Polsce. Warunki regulacyjne powinny być ustalone w sposób zrównoważony, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której operatorzy alternatywni wyczekują ruchów największego inwestora, ponieważ regulacje gwarantują im możliwość skorzystania z kosztownych inwestycji konkurenta po regulowanych, atrakcyjnych cenach.
Dla rozwoju infrastruktury NGN [światłowód do domu — przyp. red.] kluczowe jest, aby regulacje zachęcały i zapewniały odpowiednie bezpieczeństwo tych kosztownych inwestycji — mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska. Operatorów alternatywnych oburza sposób i skala wprowadzanych zmian.
Dwa ostatnie przykłady to wprowadzona za pięć dwunasta i bez konsultacji z rynkiem poprawka do prawa telekomunikacyjnego, która — jak twierdzą operatorzy — daje UKE nieograniczone możliwości arbitralnego podejmowania decyzji o warunkach dostępu do ich sieci. Formalnie poprawkę zgłosiło ministerstwo cyfryzacji, ale to UKE będzie jej beneficjentem i będzie mogło swobodnie decydować, czy jednym dać lepsze warunki, a innym — gorsze.
Kontrowersyjny jest też projekt bardzo ważnej dla TP decyzji likwidującej jej obowiązki regulacyjne w zakresie internetu na 11 obszarach. Sęk w tym, że wyliczenia oparte są na danych sprzed kilkunastu miesięcy. Są nieaktualne i UKE o tym wie, bo robiło później dokładną inwentaryzację infrastruktury. Mimo to wysłało do notyfikacji unijnej wersję dużo bardziej korzystną dla TP.
Zdaniem rynku, działania UKE i tak nie zwiększą chęci operatora do inwestycji.
Mniejsze inwestycje
Telekom od lat zmniejsza nakłady na inwestycje, a teraz może przykręcić kurek jeszcze bardziej, bo musi dodatkowo wydać 1-2 mld zł na częstotliwości, które UKE ma rozdysponować.
— Zadaniem regulatora jest głównie stwarzanie warunków do rozwoju konkurencji, bo to konkurencyjność stymuluje inwestycje. Poluzowanie gorsetu regulacyjnego, które już nastąpiło, wpłynęło negatywnie na inwestycje, zarówno TP, jak i jej głównego konkurenta, który zapewnia klientom konkurencyjny wybór. Obawiam się, że od przyszłego roku, gdy zakończy się porozumienie inwestycyjne UKE-TP, inwestycje operatora spadną — mówi Anna Streżyńska, była prezes UKE.
— Nowy, średnioterminowy plan działań, w którym m.in. pokażemy i omówimy poziom i zakres inwestycji na najbliższe lata, opublikujemy w lutym 2013 r. — mówi Wojciech Jabczyński.