OSZUŚCI GNĘBIĄ UBEZPIECZYCIELI
Towarzystwa tworzą własną policję
KONIECZNA WSPÓŁPRACA: Towarzystwa ubezpieczeniowe powinny ze sobą ściśle współpracować w celu zapobiegania oszustwom ubezpieczeniowym i wypłacaniu gigantycznych sum nienależnych odszkodowań — uważa Sławomir Stypułkowski, dyrektor biura nadzoru PZU. fot. MP
Pozorowanie kradzieży aut, kolizji drogowych, spaleń oraz zgłaszanie szkód u kilku ubezpieczycieli to najpopularniejsze metody działania przestępców ubezpieczeniowych. Walkę z tego typu procederem znacznie utrudnia brak wystarczającej współpracy między asekuratorami.
W naszym kraju udaje się ujawnić tylko około 8 proc. prób wyłudzeń odszkodowań komunikacyjnych. Firmy ubezpieczeniowe korzystają z usług detektywów, największe towarzystwa tworzą już w swoich strukturach tzw. policję ubezpieczeniową.
Fikcyjna kradzież
Do najczęściej spotykanych metod wyłudzeń odszkodowań należy zgłaszanie kradzieży pojazdów, po ich uprzedniej sprzedaży do krajów WNP. Pojazd przekracza granicę, nabywca rejestruje go i zwraca oryginał polskiego dowodu rejestracyjnego byłemu właścicielowi. W ten sposób samochód ma nową legalną rejestrację jeszcze przed umieszczeniem go w rejestrze pojazdów skradzionych. Następnie były właściciel zgłasza policji kradzież i występuje do firmy ubezpieczeniowej o wypłatę odszkodowania.
— Pion policji ubezpieczeniowej PZU wyśledził już prawie tysiąc aut sprzedanych do krajów WNP, których byli właściciele chcą wyłudzić odszkodowanie. Pomaga nam Straż Graniczna, detektywi oraz policja i różne instytucje państw, do których te samochody są sprzedawane. Zazwyczaj są to auta luksusowe, bardzo drogie modele Mercedesów, BMW, Lexusy, Peugeoty, Audi. Ich nabywcami są często członkowie grup przestępczych. Gdy odzyskamy auto, sprzedajemy je na przetargu po aktualnej cenie rynkowej, a do prokuratury zgłaszamy popełnienie przestępstwa przez oszusta — informuje Sławomir Stypułkowski, dyrektor biura nadzoru PZU.
Kolejną metoda służącą wyłudzeniu odszkodowania jest upozorowanie kradzieży pojazdu po wcześniejszym demontażu i ukryciu najcenniejszych części. Oszust stara się, aby pojazd odnalazł się wkrótce po zawiadomieniu policji o jego zaginięciu. Następnie żąda wypłacenia odszkodowania równego wartości „skradzionych” części. Gdy dostanie odszkodowanie, montuje części z powrotem, a pojazd dla bezpieczeństwa sprzedaje.
— Gdy mamy podejrzenie takich praktyk, zlecamy Pracowni Badań i Ekspertyz Kryminalistycznych przeprowadzenie badań mechanoskopijnych wybranych części pojazdu, aby udowodnić, że oszust najpierw sam wymontował te elementy, a później upozorował kradzież auta — opowiada Sławomir Stypułkowski.
Popularnym sposobem działania oszustów jest upozorowanie kolizji drogowej pojazdów, które wcześniej uległy uszkodzeniom.
— Zdarza się, że „poszkodowani” na miejsce „wypadku” wzywają policję, która karze rzekomego sprawcę mandatem i sporządza notatkę, która ma uwiarygodnić zdarzenia. Metodą działania oszustów jest też tzw. podstawienie. Ktoś uderza np. w drzewo z własnej winy, nie ma autocasco, ale zamierza pokryć straty. Umawia się wtedy z inną osobą, która oświadcza, że spowodowała tę kolizję. Oszuści zamierzają pokryć szkodę z ubezpieczenia OC rzekomego sprawcy — informuje Stanisław Minc, kierownik działu nadzoru w ZUIR Polonia SA.
Zarobić potrójnie
Brak płynnego przepływu informacji między firmami ubezpieczeniowymi pozwala oszustom na wielokrotne zgłaszanie tych samych uszkodzeń w kilku różnych towarzystwach.
— Tę metodę upatrzyły sobie grupy przestępcze, ale pokusie ulegają także zwyczajni klienci, z których dopiero okazja uczyniła złodziei. Przestępcy dysponują dyżurnymi wrakami aut, które nigdy nie były naprawiane, gdyż nawet przez kilka lat służyły do fingowania kolejnych kolizji. Zgłaszano zdarzenie do kilku ubezpieczycieli, którzy wypłacając odszkodowanie, nie byli świadomi, że te same uszkodzenia były już pokryte przez inną firmę — relacjonuje Sławomir Stypułkowski.
Dochodowy złom
Dość powszechnym mechanizmem działania oszustów jest zakup uszkodzonego auta, które nie nadaje się już do naprawy, przedstawienie do autocasco identycznego modelu i zgłoszenie kradzieży wraku. Ostatnio firmy ubezpieczeniowe notują wzrost kradzieży aut, które trudno sprzedać: starszych modeli, nietypowych marek, składaków.
— Właściciel, chcąc pozbyć się wozu, którego nikt nie chce kupić, woli upozorować kradzież i w ten sposób wyłudzić odszkodowanie, zamiast szukać cierpliwie nabywcy. Auta takie są najczęściej palone lub topione — tłumaczy Stanisław Minc.
— Szeroko stosowaną metodą działania zorganizowanych grup przestępczych jest m.in. metoda kradzieży na tzw. słupa. „Słupom”, czyli figurantom, użyczany jest samochód na 1-2 miesięce. Ubezpieczają oni auto i afiszują się nim. Pojazd następnie wraca do właściciela przebywającego w drugim końcu kraju, zgłaszana jest kradzież i roszczenie o odszkodowanie — mówi Stanisław Stypułkowski.
— Powszechnie spotykamy się z sytuacją, że właściciel auta oddaje je do naprawy do warsztatu przed oględzinami pojazdu przez naszego biegłego. Często w ten sposób likwidowane są na nasz koszt inne uszkodzenia, nie kwalifikujące się do wypłaty odszkodowania — dodaje Monika Sarnecka z TU Warta.
Jarosław Królak