Ozorki z japończykiem

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2009-01-23 00:00

Jadąc pociągiem do Poznania, podsłuchaliśmy w przedziale smakoszy. Mówili o planowanej wizycie w restauracji na Ogrodowej. Szeptali o wyjątkowym w Polsce węgorzu z patelni, podawanym na poduszeczce ze zmusowanej rzodkiewki. Skąpanym do tego w finezyjnie przyrządzonym sosie śmietanowo-musztardowym. Także o wyróżniającej się wśród swoich wielkopolskich koleżanek kaczce.

Natychmiast pojechaliśmy. Lokal onieśmielił nas wystrojem i elegancją. Mimo że przybyliśmy w nieprzystających do wnętrz swetrach, sympatycznie do nas zamachano. Lubimy miejsca, gdzie kucharze od lat się nie zmieniają, bo to zawsze dobre rokowanie na smakowity wieczór. Tak jest w Alexandrze. W menu od razu zauważyliśmy szczególnie głośno w pociągu komentowane ozorki (48 zł). Cielęce, na poduszeczce pęczaku, z kurkami. Kokieteryjnie otulone puszystym sosem z wasabi. Japońska wizja naszej ozorkowej rzeczywistości.

Spróbowaliśmy. Z miejsca urzekła nas ich delikatność i ukryta soczystość. Także elegancja. Bezceremonialnie poprosiły o kieliszek wina. Wypatrzyliśmy dla nich w karcie schłodzonego białego francuza. Macon-Villages, 2006, Bouchard Pere Fils (140 zł). Baliśmy się trochę, że japoński chrzan w sosie może go bezpardonowo zaatakować. Ale, o dziwo, cicho siedział w kącie i delikatnie się oblizywał. Za to ozorki ostentacyjnie głośno mlaskały.

Restauracja Alexander

Ogrodowa 10

Poznań