Nadszedł czas oszczędzania w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie (PGNiG). Nic dziwnego — zarząd nie może ignorować słabych wyników ani konieczności sfinansowania nadchodzących inwestycji. Postanowił więc zmienić umowę z załogą.
Porozmawiają rozsądnie…
„Z uwagi na trudną sytuację finansową PGNiG, wypowiadamy porozumienie pomiędzy centralami związków zawodowych a PGNiG w sprawie ochrony praw pracowniczych grupy kapitałowej” — głosi pismo, które prezes Grażyna Piotrowska-Oliwa wysłała 25 kwietnia do trzech związków zawodowych działających w PGNiG.
Jednocześnie zarząd zaprosił związki do negocjacji nowego porozumienia, ze szczególnym naciskiem na kwestię „nagrody rocznej powiązanej z wynikiem finansowym spółki i grupy”. Pierwsze spotkanie w tej sprawie odbędzie się 9 maja.
— Obowiązujące dotychczas porozumienie zawarto w 2006 r., więc zdążyło się już zdezaktualizować. Po pierwsze — rynki finansowe z trudnością akceptują dziś sytuację, w której zysk spółki prawa handlowego dzieli się między spółkę, jej akcjonariuszy i pracowników.
Dominuje pogląd, że prawo do zysku netto mają akcjonariusze, którzy mogą pobrać go w postaci dywidendy lub zatrzymać w całości lub części w spółce. Dlatego wypłaty z tytułu nagród powinny być ujęte w kosztach pracy.
Po drugie — PGNiG od dawna potrzebuje przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa nowoczesnego systemu motywacyjnego, silnie powiązanego z wynikami osiąganymi w poszczególnych jednostkach grupy. Wreszcie po trzecie — część spółek z grupy nie osiągała planowanych wyników, więc nagród i tak nie było.
To są przyczyny, dla których zdecydowaliśmy się wypowiedzieć porozumienie i negocjować nowy system motywacyjny. Szacuję, że łączna kwota, którą PGNiG przeznacza na nagrody, nie ulegnie istotnej zmianie — mówi Mirosław Szkałuba, wiceprezes PGNiG.
— Czekamy na propozycje. W tej chwili na nagrody przeznaczane jest do 8,5 proc. z zysku, co jest — naszym zdaniem — rozsądnym rozwiązaniem. Tym bardziej że pracownicy nie korzystają z żadnych innych dodatkowych form wynagradzania,np. trzynastek etc. — mówi Dariusz Matuszewski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Przypuszcza, że kwestia nagród zostanie ustalona relatywnie szybko, dłużej potrwają zaś negocjacje płacowe.
— Chcemy zacząć rozmawiać na temat płac w tym roku. Oczekujemy, że uda się ustalić wskaźnik wzrostu wynagrodzeń na poziomie powyżej inflacji. Zwłaszcza że zarząd zapowiada, że w tym roku nie będzie dywidendy, a pracownicy mają przecież akcje PGNiG — argumentuje Dariusz Matuszewski.
— Jeśli chodzi o podwyżki płac, to obecna sytuacja finansowa uniemożliwia ich wprowadzenie. Jeśli nastąpi poprawa w kolejnych kwartałach, to będą i podwyżki — dodaje Mirosław Szkałuba.
Dariusz Matuszewski deklaruje jednocześnie, że podejście związków do negocjacji charakteryzuje zdrowy rozsądek.
— Widzimy przecież, że wyniki PGNiG znacząco się pogorszyły, a potrzeby inwestycyjne są spore i obejmują nie tylko segment gazu z łupków — podkreśla Dariusz Matuszewski.
…a rynek będzie zadowolony
Rozsądek, ale raczej po stronie zarządu spółki, podoba się analitykom.
— Chęć renegocjacji przez zarząd PGNiG porozumienia ze związkami to dla rynku pozytywny sygnał. Oznacza bowiem nowe podejście zarządu do związków i do restrukturyzacji. Mniejsze znaczenie ma skala ewentualnych oszczędności, wynikających ze zmiany zasad regulujących przyznawanie nagród z zysku — zauważa Flawiusz Pawluk, analityk z biura Unicredit CAIB.
Jego zdaniem, PGNiG to spółka, w której dynamika płac zawsze była wyższa niż w pozostałych firmach z sektora utilities (energetyka, ciepłownictwo, gazownictwo, przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne). Nie spodziewa się jednak gwałtownych reakcji związków.
— Podejrzewam, że załoga może być świadoma czekających grupę zwolnień. Przecież PGNiG jest daleko w tyle, jeśli chodzi o restrukturyzację, w porównaniu np. z PGE i innymi firmami z segmentu utilities. A oszczędności są konieczne — perspektywy finansowe na 2012 r. są słabe, a zadłużenie będzie rosło w szybkim tempie. W tej sytuacji firma nie może sobie pozwolić na nieoszczędzanie — zauważa Flawiusz Pawluk.
Szacuje, że w raporcie za pierwszy kwartał PGNiG pokaże zaledwie 258 mln zł zysku netto, podczas gdy rok temu był to 1 mld zł.