Pieniądze parują z firmowych kont

Justyna DąbrowskaJustyna Dąbrowska
opublikowano: 2017-06-13 22:00
zaktualizowano: 2017-06-13 20:08

Od początku roku depozyty przedsiębiorstw stale się kurczą. To może być zwiastun inwestycji albo… oznaka kłopotów

Od końca ubiegłego roku do kwietnia wartość krajowych depozytów bankowych przedsiębiorstw zmalała z 275 do 250 mld zł, a spadek obserwowaliśmy z miesiąca na miesiąc. Firmom ubywa gotówki, choć gospodarka rośnie. Nie musi to jednak być zła wiadomość. Najprostsze wyjaśnienie to długość, a właściwie krótkość badanego okresu. Cztery miesiące to w makroekonomii na tyle mało, że dane mogą zgrzytać, by potem wrócić do normy. Zazwyczaj jednak coś się za tym kryje…

Spór o inwestycje

Numerem jeden na liście podejrzanych są inwestycje. W pierwszym kwartale nie wsparły mocnego odczytu PKB, wręcz przeciwnie — w ujęciu rok do roku spadły o 0,4 proc. Zdaniem Piotra Bujaka, głównego ekonomisty PKO BP, kurczące się sukcesywnie depozyty przedsiębiorstw mogą dobrze wróżyć inwestycjom.

— Spadek depozytów przedsiębiorstw sugeruje, że zaczyna rosnąć kredyt netto firm [różnica między stanem kredytów a depozytów — red.]. Obniżanie stanu wolnej gotówki może być oznaką wzrostu aktywności inwestycyjnej — twierdzi Piotr Bujak. Ignacy Morawski, niezależny ekonomista, twórca platformy analitycznej SpotData, kwestionuje to wyjaśnienie.

— Firmy nie redukują depozytów, gdy inwestują. Depozyty to nie oszczędności, lecz pieniądz. Dlatego gdy inwestycje rosną, depozyty również rosną, nie odwrotnie — mówi Ignacy Morawski. Spadek tłumaczy obniżającą się w tym okresie dynamiką kredytów dla firm. — Odbicie w kredytach widać dopiero w kwietniu — zaznacza Ignacy Morawski.

Wartość bankowych należności od przedsiębiorstw wyniosła wówczas 360 mld zł — o 6,8 mld zł więcej niż w marcu, co oznacza najwyższy przyrost miesięczny w tym roku. Wzrost akcji kredytowej to dobry omen dla inwestycji. Ekonomiści Banku Zachodniego WBK podkreślają, że otoczenie sprzyja aktywności inwestycyjnej, bo firmy mają nie tylko bardzo dobre wyniki finansowe, ale też zdolność kredytową. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość.

— Minie sporo czasu, zanim plany i wstępne zainteresowanie zamienią się w decyzje i projekty, a firmy będą miały realną potrzebę sięgnięcia po pieniądze. W pierwszej połowie roku możliwe jest odbicie w inwestycjach publicznych, ale w firmach przyjdzie raczej dopiero w drugiej połowie roku — mówi Marcin Luziński, ekonomista BZ WBK.

Z banku do funduszu

Inwestycje realne, rozumiane np. jako zwiększanie mocy wytwórczych, to jedno. Druga sprawa to inwestycje kapitałowe, bo niskie oprocentowanie depozytów (w ujęciu realnym, a więc po uwzględnieniu inflacji, nawet ujemne) skłania do poszukiwania na rynku możliwości korzystniejszego ulokowania nadwyżek finansowych. — Przejmowanie podmiotów z branży i inwestycje portfelowe, w postaci zakupu udziałów w innych przedsiębiorstwach czy jednostek funduszy inwestycyjnych, mogą również w jakimś stopniu tłumaczyć spadające w ostatnich miesiącach wartości depozytów. Co do zasady, niskie stopy procentowe zachęcają do podejmowania bardziej ryzykownej i dochodowej działalności niż trzymanie wolnej gotówki w banku — mówi Piotr Bujak. Od początku roku fundusze gotówkowe i pieniężne pozyskały netto ponad 700 mln zł — najwięcej ze wszystkich grup krajowych funduszy.

Dobrą passę miały zwłaszcza w maju. Ekonomista PKO BP zwraca uwagę na jeszcze jedno zjawisko — obserwowaną obecnie na świecie tendencję wykupu długu.

— Niewykluczone, że dzieje się to także w Polsce. Wolna gotówka może być przeznaczana chociażby na spłatę kredytu czy wykup obligacji korporacyjnych — wyjaśnia ekonomista PKO BP.

Dla dobra budżetu

Spadające wartości depozytów przedsiębiorstw mogą być także pochodną zmian podatkowych. Od 1 stycznia branża budowlana została objęta tzw. odwróconym VAT. To oznacza, że firmy realizujące usługi jako podwykonawcy wystawiają faktury bez VAT, po czym czekają na zwrot z urzędu, a podatek rozlicza generalny wykonawca.

Za nabywane towary i usługi płacą jednak z podatkiem. To pogarsza ich płynność. Specjaliści z firmy Grant Thornton wyliczyli, że firmy budowlane (przy założeniu, że w co drugim kontrakcie występują jako podwykonawcy) co roku będą odprowadzać do urzędów skarbowych 8,5 mld zł VAT, czyli 9 proc. łącznych przychodów sektora.

Ustawowo na zwrot mają czekać 60 dni, ale eksperci podkreślają, że zastrzeżenia skarbówki do wniosków znacznie wydłużają cały proces, który w skrajnych przypadkach może ciągnąć się ponad pół roku. W styczniowym raporcie specjaliści z firmy Grant Thornton podkreślali, że wskutek zmian regulacyjnych rośnie ryzyko zatorów płatniczych i pojawiają się dodatkowe koszty finansowe, związane z koniecznością zaciągania pożyczek na pokrycie VAT.

Firmy mogą też finansować lukę z oszczędności, co — zdaniem ekspertów — uderza w inwestycje. Dane GUS potwierdzają pogorszenie płynności w budowlance, choć w całym sektorze przedsiębiorstw nie uległa ona zmianie. Wskaźnik płynności finansowej pierwszego stopnia (relacja inwestycji do zobowiązań krótkoterminowych) w pierwszym kwartale 2017 r. wyniósł w branży 53,8 proc. — o 1,1 pkt. proc. mniej niż przed rokiem.

Kosztem eksporterów

Niewykluczone, że do spadku wartości depozytów przedsiębiorstw przyczynił się także umacniający się złoty. Od stycznia do kwietnia kurs EUR/PLN spadł o 4,1 proc., co mogło nieco uszczuplić zasoby gotówki krajowych eksporterów, bo silna waluta pogarsza konkurencyjność eksportu i zmniejsza przychody ze sprzedaży za granicą. Od stycznia do kwietnia wartość depozytów w krajowej walucie spadała z 207 do 192 mld zł, podczas gdy depozyty w euro wzrosły z 43 do 45 mld zł.