To procedura wzorowana na amerykańskim orędziu prezydenta o stanie państwa i innych podobnych wystąpieniach przywódców w wielu krajach. Wspólnym mianownikiem wszelkich takich ceremonii jest brak następstw prawnych, nie kończą się bowiem żadnym głosowaniem, służąc wyłącznie słownej konfrontacji między daną ekipą trzymającą władzę a opozycją. Notabene PE nie czekał i już 10 lipca rozpatrzył w Strasburgu wniosek mniejszościowych grupek opozycyjnych o wotum nieufności wobec KE. Nie miał on jakichkolwiek szans, przepadł w trybie jawnym stosunkiem głosów 175:360, przy 18 europosłach wstrzymujących się i aż 167 niegłosujących. Środowe orędzie będzie dla Ursuli von der Leyen pierwszym po jej ponownym wyborze ponad rok temu na przewodniczącą KE i zatwierdzeniu przez PE jej gabinetu.
W przeddzień debaty KE ogłosiła bardzo ważną decyzję, niezwykle korzystną dla Polski. Rozdzielony został obejmujący 150 mld EUR program niskooprocentowanych pożyczek na obronność SAFE. Okres spłat przewidziany jest aż do 2070 r., a w ciągu pierwszych 10 lat spłacane będą jedynie odsetki. Polska otrzyma 43,7 mld EUR, stając się największym beneficjentem SAFE, notabene sfinalizowanego bardzo szybko podczas półrocznej prezydencji Polski w Radzie UE. O pieniądze na cele obronne wystąpiło łącznie 19 państw. Beneficjenci przygotowują krajowe plany inwestycyjne, na których przedstawienie nie mają wiele czasu – do końca listopada 2025 r. Po ich ocenie KE planuje dokonanie pierwszych wypłat na początku 2026 r. SAFE zapewni długoterminowe, tanie pożyczki na zakup pilnie potrzebnego sprzętu obronnego. Umożliwi również dalsze wspieranie Ukrainy poprzez włączenie jej przemysłu obronnego do tego instrumentu unijnego.
Radosna wieść o SAFE rozesłana przez KE zderza się z zupełnie inną autorstwa PE. Parlament już w sierpniu złożył do Trybunału Sprawiedliwości UE z siedzibą w Luksemburgu wniosek o… unieważnienie rozporządzenia SAFE! To nie żart, powody są proceduralne. Standardowymi aktami prawnymi publikowanymi w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej są rozporządzenia sygnowane wspólnie przez Radę UE oraz PE. Tym razem jednak KE uruchomiła, zaś Rada UE pod polskim przewodem zrealizowała ekspresową procedurę nadzwyczajną (od marca do maja), która całkowicie wyeliminowała PE ze ścieżki legislacyjnej. Aby pominąć zgodę europarlamentu, Ursula von der Leyen sięgnęła po artykuł 122 traktatu o funkcjonowaniu UE, zarezerwowany dla sytuacji nadzwyczajnych, takich jak pandemia Covid-19. Pominięcie PE radykalnie skróciło cały proces legislacyjny, znacząco ograniczając czas negocjacji.
Przewodnicząca Roberta Metsola jest oburzona zmarginalizowaniem PE. Według niej zagrywka KE podważyła legitymację demokratyczną PE w oczach unijnej opinii publicznej, czego żaden krajowy parlament na świecie by nie zaakceptował. Niemiecka przewodnicząca Ursula von der Leyen odrzuca argumentację maltańskiej koleżanki z innej instytucji UE, ponieważ według niej użycie przez KE klauzuli nadzwyczajnej było w pełni uzasadnione, albowiem program obronny SAFE stanowi „wyjątkową i tymczasową odpowiedź na pilne i egzystencjalne wyzwanie”. Na szczęście dla beneficjentów SAFE – ich nadzieje na pieniądze powinny pozostać aktualne, albowiem PE wnioskuje do TSUE o łaskawe utrzymanie w mocy wadliwego rozporządzenia do czasu szybkiego zastąpienia go procedowanym prawidłowo, czyli już z udziałem PE. W kontekście ostrego prestiżowego sporu dość kuriozalnie będzie wyglądało prawienie sobie przez obie panie przewodniczące w Strasburgu uprzejmości przy okazji orędzia o stanie UE…

