Piłka nie pomoże euro
Ożywienie związane z mistrzostwami Europy w piłce nożnej w niewielkim stopniu wpłynie na poprawę kondycji europejskiej waluty — twierdzą analitycy z londyńskiego City. Niektórzy dodają jednak, że wynik meczu finałowego może mieć wpływ na notowania funta.
Analitycy z londyńskiego City wątpią, czy mistrzostwa w piłce nożnej Euro 2000 wzmocnią niestabilną europejską walutę. A tak wcześniej zakładano. Tak naprawdę — ich zdaniem — dużo zależy od tego, jakie drużyny znajdą się w finale.
Robert van den Bosch, główny ekonomista międzynarodowego banku ABN Amro, stwierdził, że sportowa rywalizacja mogłaby doprowadzić do tego, czego nie udaje się osiągnąć bankom centralnym: pobudzenia gospodarki w strefie euro.
Jego zdaniem, najlepsze byłoby zwycięstwo drużyny reprezentującej kraj o silnej gospodarce i słabym popycie.
Niemcy, Niemcy
— Popieramy zatem zawodników niemieckich, bo Niemcom przydałoby się zwiększenie konsumpcji. Dobrze stałoby się także, gdyby w finale znalazły się Włochy, ich gospodarka znajduje się w recesji — dodaje van den Bosch.
Na finał jednak trzeba czekać do 2 lipca. Specjaliści dowodzą, ze najkorzystniejszy byłby finał Niemcy-Włochy, w którym drużyna niemiecka zwyciężyłaby 2:0. Triumf Anglików osłabiłby brytyjską gospodarkę poprzez wzrost samozadowolenia, co doprowadziłoby do nagłego wzrostu konsumpcji i umocnienia się funta.
Punkt dla browarów
Tymczasem w Wielkiej Brytanii obliczono, że w przypadku zwycięstwa Anglików fani piłki nożnej wypiją łącznie 101 milionów kufli piwa.
W założeniach trzy miliony kibiców ma oglądać w pubach każdy mecz Anglików, przy każdym spotkaniu wypijając średnio 5,3 pinty piwa (1 pinta = 0,57 litra). Do finału drużyna Kevina Keegana zagrałaby sześć meczów, co równałoby się konsumpcji 95 milionów pint. Dodatkowe sześć milionów zostałoby wypitych podczas zwycięskiego finału i po jego zakończeniu — uważają przedstawiciele sieci Pubmaster.
Strefy ,,antyfutbolowe”
Brytyjski gigant handlowy SainsburyŐs nastawia się na poważny zarobek podczas mistrzostw poprzez skuszenie klientów nie zainteresowanych piłką nożną. Sieć supermarketów postanowiła założyć specjalne strefy ,,antyfutbolowe”. Każdy, kto odwiedzi specjalistyczny oddział Sainsbury-Savacentre, podczas któregokolwiek meczu Anglików, będzie mógł zrobić sobie bezpłatne manicure lub odświeżenie cery. Ta oferta proponowana jest głównie tzw. football widows, czyli kobietom opuszczonym przez mężów na czas trwania meczu. ,,Non-soccer zones” w ponad 90 oddziałach sieci proponować będę także video, książki, wino i czekoladę.
— Podczas ostatnich mistrzostw świata wzrosła liczba klientów składających się głównie z,,futbolofobów”, którzy wśród naszych półek szukali ucieczki przed piłką — twierdzi John Robson, szef marketingu Sainsbury.
Dodaje on, że w tym roku będą mogli spędzić czas w Sainsburym mając pewność, że ktokolwiek wspomni o futbolu, otrzyma natychmiast czerwoną kartkę.
GOLE NA WAGĘ FUNTA: Okazuje się, że nawet przebieg rywalizacji o tytuł mistrza Europy w piłce nożnej może mieć częściowy wpływ na notowania kilku najsilniejszych walut na kontynecie. Tak przynajmniej twiedzi twierdzi część renomowanych analityków. fot. ARC