Po co pracodawcom tyle związków

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2024-04-24 20:00

Organizacji biznesowych przybywa, a ich efektywność jest kwestionowana. Związki pracodawców dostrzegają problem.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czemu rosnąca liczba organizacji pracodawców może być problemem,
  • jak to wpływa na prace legislacyjne,
  • jakie zmiany w prawie postulują pracodawcy,
  • jak układa się im współpraca z nowym rządem.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„Wraz z koleżankami i kolegami z biznesu często rozmawialiśmy o tym, że głos przedsiębiorców nie jest dostatecznie słyszany, narzekaliśmy na brak w sferze publicznej długoterminowego myślenia czy projektów strategicznych, a także na zły i nieprawdziwy wizerunek polskich przedsiębiorców” - tak na początku tego roku Rafał Brzoska, twórca i prezes InPostu, tłumaczył na łamach PB motywy stojące za stworzeniem Polskiej Rady Przedsiębiorców (PRP), najnowszej organizacji ludzi biznesu w Polsce, stworzonej pod skrzydłami Pracodawców RP.

Jej powstanie, jak słyszymy w nieoficjalnych rozmowach (pod nazwiskiem nikt nie chce krytykować kolegów-przedsiębiorców), wywołało w starszych organizacjach biznesowych sporą irytację. Powód? Pracowników jest co do zasady więcej niż pracodawców, ale jeśli chodzi o ich uzwiązkowienie, to w Polsce sytuacja już jest specyficzna, a robi się komiczna.

Pracownicy mogą liczyć na trzy reprezentatywne, ogólnopolskie związki zawodowe, mogące bronić ich interesów w Radzie Dialogu Społecznego (RDS): Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Pracodawcy reprezentatywnych organizacji mają już sześć i na tym się raczej nie skończy.

- Nie będę chwalił sytuacji tłumacząc to pluralizmem, bo w RDS ta wielość komplikuje proces decyzyjny. Pracujemy wspólnie nad zmianą zasad reprezentatywności, ale o wiele korzystniej byłoby, gdyby następował proces konsolidacji. Na poziomie europejskim sytuacja jest bardziej klarowna, bo tylko Lewiatan należy do BusinessEurope, a na poziomie europejskim działa też Związek Rzemiosła Polskiego jako partner europejski, choć inne organizacje otwierają swoje przedstawicielstwa - przyznaje Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

By związek zawodowy pracowników był reprezentatywny, zgodnie z ustawą o RDS musi zrzeszać ponad 300 tys. członków, pracujących w firmach, których podstawowy rodzaj działalności jest określony w ponad połowie sekcji PKD. By ustawową reprezentatywność mógł wykazać związek pracodawców, jego członkowie muszą... zatrudniać łącznie 300 tys. osób (w tym maksymalnie 100 tys. z jednego działu gospodarki) oraz prowadzić regionalne organizacje w co najmniej połowie województw.

- Mamy tak skonstruowane przepisy prawa, że stosunkowo łatwo jest uzyskać status reprezentatywnej organizacji pracodawców. W zasadzie sądy nie badają faktycznej reprezentatywności i opierają się jedynie na składanych deklaracjach. To otwiera drogę do powstawania nowych organizacji. Już w zasadzie mamy sądowo zatwierdzoną siódmą organizację pracodawców. Nie jest to dobre rozwiązanie, dlatego warto byłoby wprowadzić mechanizm weryfikacji osiągnięcia reprezentatywności. Strona pracodawców pracuje już nad takimi propozycjami, które obejmą również już funkcjonujące organizacje. Zbyt duże rozproszenie nie służy dobrej reprezentacji interesów przedsiębiorców - mówi Bartosz Sowier, główny legislator Pracodawców RP.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), który działa od 2010 r., problemu z powstawaniem nowych organizacji nie ma. Dostrzega jednak problem w tym, że w RDS robi się tłoczno.

- Wielość organizacji sama w sobie nie jest problemem, bo dzięki niej możemy mówić o rynku - organizacje różnią się między sobą profilami, sposobami i zakresami działania, specjalizacjami itd. Firmy mają więc wybór i mogą dołączyć do organizacji, w której widzą największą wartość wynikającą z członkostwa. Kłopotliwa jednak jest kwestia reprezentatywności i sytuacja, w której status ten mogą potencjalnie uzyskiwać organizacje o znikomej pozycji i aktywności. Toczymy na ten temat dyskusje w RDS. Jesteśmy zwolennikami rozwiązania, by dotychczasowe kryteria reprezentatywności uzupełnić o jedno dodatkowe, tzn. minimalny poziom poboru składek gwarantujący zdolność do rzeczywistego działania i reprezentowania interesu członków - postuluje Jakub Bińkowski, członek zarządu ZPP.

Organizacje przedsiębiorców po zmianie władzy mają - przynajmniej w teorii – szansę by się wykazać, bo nowa władza deklaruje większą niż jej poprzednicy otwartość na dialog społeczny, w tym dialog z przedstawicielami biznesu. Jak jest w praktyce?

- Wydaje się, że jeszcze za wcześnie na taką ocenę, szczególnie że seria następujących po sobie wyborów nie sprzyja intensywnym pracom legislacyjnym. Wygląda jednak na to, że jak zwykle bywa - będzie różnie, tzn. część ministerstw będzie chętnie komunikowała się z biznesem i rzetelnie konsultowała propozycje zmian, a inne wręcz przeciwnie. Na pewno trzeba odnotować pozytywy - w ramach Ministerstwa Rozwoju i Technologii powołano Zespół ds. Deregulacji i Dialogu Gospodarczego, część ministerstw, np. Ministerstwo Cyfryzacji, decyduje się na organizację otwartych spotkań konsultacyjnych, seria spotkań dotyczących konsultacji społecznych i jakości procesu legislacyjnego odbyła się również w KPRM - wylicza Jakub Bińkowski.

Poprawę jakości stanowienia prawa widzą też przedstawiciele Pracodawców RP

- Proces legislacyjny jest odczuwalnie mniej „grzeszny”, czyli obarczony wadami, których mieliśmy tak wiele przez ostatnie lata. Nie mówię, że jest idealnie, ale zaczyna to wyglądać co raz lepiej. Myślę, że to zasługa m.in. ministra Macieja Berka, który od lat zabiega, aby prawo tworzone było zgodnie z najwyższymi standardami. Dzisiaj ma szansę jako przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów dać temu wyraz. Otwartość na dialog z pracodawcami widać również w działaniach Ministerstwa Rozwoju i Technologii - mówi Bartosz Sowier.